W tym roku po raz drugi wzięłam udział w Big Book Festival (podsumowanie poprzedniej edycji możecie przeczytać w poście na blogu). Po zeszłorocznej miejscówce na ściance wspinaczkowej tym razem organizatorzy zabrali nas na Mokotów – do Big Book Cafe, Centrum Kultury Łowicka i do (to była najlepsza miejscówka ze wszystkich trzech) willi, gdzie znajduje się Muzeum Władysława Broniewskiego. Lista spotkań z autorami była naprawdę imponująca i wielokrotnie czytałam opisy, zanim zdecydowałam się na co pójdę, a co z bólem serca muszę opuścić. Po raz kolejny w życiu przydałaby się umiejętność bilokacji.
Przed festiwalem zdążyłam przeczytać tym razem dwie książki: „O zmierzchu” Teresy Bohman i „Nie jesteśmy uchodźcami” Agusa Moralesa. Tych dwóch autorów było więc na mojej obowiązkowej liście – niestety w tym pierwszym przypadku zawiodłam się bardzo na spotkaniu (tak bardzo, że wyszłam po 30 minutach). Za to Morales bardzo ciekawie opowiadał pracy nad książką i ludziach, z którymi spotykał się podczas zbierania materiału. Po przeczytaniu jego reportażu i posłuchaniu wypowiedzi myślenie o uchodźcach się zmienia.
Moimi największymi festiwalowymi inspiracjami są trzy książki: „Służące do wszystkiego” Joanny Kuciel-Frydryszak, „Instrukcja nadużycia” Alicji Urbanik-Kopeć oraz „Granica. Na krawędzi Europy” Kapki Kasabovej. Dyskusja pierwszych dwóch autorek była najciekawszym punktem programu, w którym wzięłam udział. Doceniam zarówno wysoki poziom merytoryczny, jak i umiejętność ciekawego opowiadania. Żałuję, że nie dotarłam na Alessandro Baricco, bo czytałam potem u innych mnóstw o zachwytów, ale wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to taki cudowny autor (teraz przeczytałam jego „Pannę młodą” i już to wiem).
Z tegorocznego Big Book Festival przywiozłam dwa wnioski: po pierwsze bardzo ważny jest prowadzący spotkanie. W kilku przypadkach było tak, że osoba prowadząca była w stanie zepsuć rozmowę z bardzo ciekawy autorem poprzez brak pomysłu lub przygotowania. Po drugie jak się czyta audiobooki, to nie można na nich brać autografów. Musiałam walczyć ze sobą, żeby nie kupić książki tylko w celu uzyskania podpisu, skoro mogę mieć ją za darmo dzięki Legimi.
Big Book Festival 2019 na zdjęciach