„Czwarta władza”
reż. Steven Spielberg
Spielberg, Streep, Hanks – to takie nazwiska, które mogą być gwarancją, że film na pewno będzie dobry. Wszyscy udowodnili nie raz, że potrafią reżyserowa i grać na poziomie. Tak było i tym razem. „Czwarta władza” to zresztą jeden z dziewięciu najlepszych filmów według Amerykańskiej Akademii Filmowej. Czy słusznie?
Film opowiada o kulisach afery Pentagam Papers z punktu widzenia redakcji dziennika „Washington Post”. Największy konkurent gazety, „The New York Times” wydrukował właśnie ściśle tejne dane z raportu dotyczącego wojny w Wietnamie i otrzymał sądowy zakaz dalszych publikacji. Nie dziwi nikogo, że prezydent chciał zablokować upublicznienie informacji, jak bardzo administracja rządowa okłamywała społeczeństwo. Kiedy więc dokumenty trafiają do redacji „Washington Post” wśród zarządu i dziennikarzy pojawia się pytanie – co z nimi zrobić. Czy zaryzykować publikację ryzykując nałożenie kar? Jak zachowają się w razie problemów inwestorzy giełdowi? Czy bezpiecznie zrezygnować z tego pomysłu? W pojawiających się w filmie dyskusjach pojawia się wiele tematów, które są aktualne do dzisiaj.
Walka o wolność prasy
Zakaz publikacji raportu nałożony na „The New York Times” wzburzył Stany Zjednoczone niemal tak samo, jak wydrukowane artykuły. Po raz pierwsz zdarzyło się bowiem, że ktokolwiek (i to sam prezydent) próbował zablokować zapisaną w kontytucji wolność prasy.
Być kobietą
Grana przez Meryl Streep właścicielka „The Washington Post” Kay Graham nie jest silną i niezależną kobietą. Stanęła na czele firmy trochę przez przypadek po śmierci męża i nie odnajduje się na swoim stanowisku. Niemal na każdy kroku jest zresztą krytykowana przez otaczających ją samych mężczyzn. Już pierwsze sceny, gdzie Kay próbuje odbyć negocjacje z inwestorami giełdowymi, jednak zamiast niej zaczyna się wypowiadać jeden z członków zarządu Washington Post pokazują, kto tak naprawdę się liczył. Ale to w rękach Kay jest podjęcie najważniejszej decyzji w filmie – czy dane z raportu pójdą do druku i chociaż czuje ona naciski z różnych stron ma w tym wypadku ostatnie słowo.
Kino polityczne i prezydent
Publikacja Pentagam Papers to sytuacja, która bezpośrednio poprzedzała aferę Watergate i była wstępem do szeregu działań pracy, które doprowadziły do dymisji prezydenta Nixona. Warto po obejrzeniu „Czwartej władzy” sięgnąć ) jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, bo ten film to klasyka sprzed lat) po „Wszystkich ludzi prezydenta”, naprawdę genialny film przedstawiający ciąg dalszy wydarzeń.
Podsumowując
To, co na pewno jest udane w filmie to przedstawienie realiów z początku lat 70. XX wieku. Realia pracy redakcji dziennika w czasach pisania na maszynie, ręcznej korekty i drukowania za pomocą pracy drukarskiej pokazane są bardzo dokładnie i ciekawie. Sceny z drukarni, kiedy maszyny przerzucają kolejne karty dziennika zrobione są imponująco.
Niestety „Czwarta władza” to tylko dobry film jak dla mnie. Nie jest wyjątkowy ani specjalnie odkrywczy. Podobnych filmów powstało już wiele i jeszcze na pewno powstanie. Warto zobaczyć, chociażby dla Meryl Streep i Toma Hanksa, którzy prezentują się bardzo dobrze, ale nie ma takiej konieczności.