Filmy / Kino europejskie / Oscary

Walka o pole ziemniaków

24 marca 2024

Bękart”
reż. Nikolaj Arcel

Widzia­łam w tym roku już kil­ka­na­ście fil­mów. Bar­dzo, bar­dzo róż­nych fil­mów. Jed­nych lep­szych, dru­gich tro­chę słab­szych. „Bękart” w reży­se­rii XYZ czu­ję, że nale­ży do tej pierw­szej kate­go­rii i pozo­sta­nie w top­ce naj­lep­szych fil­mów tego roku. Gdy po raz pierw­szy usły­sza­łam opis – duń­ski film kostiu­mo­wy, poło­wa osiem­na­ste­go wie­ku, dzi­kie wrzo­so­wi­ska i samot­ny jeź­dziec nie brzmia­ło to jak coś, co zachę­ca­ło­by mnie do pój­ścia do kina. Ponie­waż jed­nak film był nomi­no­wa­ny do Osca­ra w kate­go­rii naj­lep­szy film obco­ję­zycz­ny posta­no­wi­łam dać mu szan­sę i spraw­dzić czy napraw­dę jest wart tej nomi­na­cji. Po sean­sie muszę przy­znać, że moim zda­niem jest. Powiem wię­cej – według mnie jest dużo bar­dziej wart sta­tu­et­ki niż nagro­dzo­na „Stre­fa inte­re­sów”. Wiem, że „Stre­fa inte­re­sów” poru­sza bar­dzo waż­ny i trud­ny temat w cał­kiem nowa­tor­ski spo­sób, ale jako film nie prze­ko­nał mnie do sie­bie. Za to „Bękart” jest feno­me­nal­ny pod wie­lo­ma wzglę­da­mi, zarów­no sce­na­riu­szo­wy­mi, jak i wizualnymi.

Cofa­my się do Danii w poło­wie XVIII wie­ku. Wete­ran wojen­ny Ludwig Kah­len (w tej roli Mads Mik­kel­sen) posta­na­wia zacząć upra­wiać zie­mię i zało­żyć osa­dę na nie­uro­dzaj­nych jutlandz­kich wrzo­so­wi­skach, w miej­scu, gdzie jesz­cze niko­mu się to nie uda­ło. Jeśli mu się uda ma za to otrzy­mać tytuł szla­chec­ki. W ówcze­snym świe­cie bowiem, jako bękart, syn słu­żą­cej jest nikim w hie­rar­chii spo­łecz­nej i nawet lata spę­dzo­ne w woj­sku nie pod­no­szą jego pozy­cji. Swo­im pomy­słem Ludvig pod­pa­da jed­nak oko­licz­ne­mu dzie­dzi­co­wi De Schin­ke­lo­wi, któ­ry rości sobie (zupeł­nie nie­le­gal­nie) pra­wo do tych ziem. A De Schin­kel to psy­cho­pa­ta i sza­le­niec, żało­sny, ale też bez­względ­ny w swo­im zacho­wa­niu. Zacho­wu­je się tro­chę jak duże dziec­ko, któ­re­mu ktoś zabrał zabaw­kę i za to go pobi­je. Ponie­waż obaj pano­wie są nie­ustę­pli­wi i upar­ci przy swo­im roz­po­czy­na się woj­na. Ludvig wie­rzy w słusz­ność pra­wa, któ­re jest po jego stro­nie, de Shin­kel zaś wie­rzy w to, że każ­de­go da się złamać.

Ogrom­nym plu­sem fil­mu są bar­dzo dobrze napi­sa­ne posta­cie. Pod­czas sean­su mia­łam wra­że­nie, że każ­dy z sze­ściu naj­waż­niej­szych boha­te­rów ma solid­nie zary­so­wa­ne tło, wyra­zi­sty cha­rak­ter i przede wszyst­kim jest w tej histo­rii po coś. Poza wspo­mnia­ną już wyżej dwój­ką jest zbie­gła z dwo­ru Anna Bar­ba­ra, sil­na i nie­za­leż­na kobie­ta, któ­ra poma­ga Ludvi­go­wi w pro­wa­dze­niu gospo­dar­stwa, jest ciem­no­skó­ra Anmai Mus – rezo­lut­na i bez­czel­na dziew­czyn­ka, któ­rej życie skła­da­ło się z włó­czę­gi i kra­dzie­ży, ksiądz, któ­ry wie­rzy w Ludvi­ka i w dobro oraz przy­szła narze­czo­na Ludvi­ka, któ­ra wca­le nie chce nią być. Każ­da z tych posta­ci ma swój dra­mat i jest kimś dużo waż­niej­szym niż tyl­ko tłem dla Ludviga.

Bękart” to film wie­lo­war­stwo­wy, bar­dzo zło­żo­ny, poka­zu­ją­cy wal­kę, jaka Ludvig musi sto­czyć zarów­no w środ­ku, jak i na zewnątrz. To film o samot­no­ści i dąże­niu do upra­gnio­ne­go celu oraz kon­se­kwen­cjach, jakie musi­my za jego reali­za­cję i za wszyst­kie nasze decy­zje. Ludvig miał nadzie­ję, że suk­ces na wrzo­so­wi­skach przy­nie­sie mu nie tyl­ko tytuł szla­chec­ki, ale tak­że sza­cu­nek u kró­la i w spo­łe­czeń­stwie. Wal­ka z przy­ro­dą i z ludź­mi oka­zu­je się jed­nak dużo trud­niej­sza, niż się moż­na spo­dzie­wać. Wyma­gać będzie też podej­mo­wa­nia wie­lu decy­zji, któ­re nie będą łatwe. Coś trze­ba poświę­cić, żeby zyskać coś inne­go. Cho­ciaż jako pro­ta­go­ni­sta Lugvig jest tym, za kogo przez cały film trzy­ma­my kciu­ki jego zacho­wa­nia wie­lo­krot­nie balan­su­ją na gra­ni­cy moral­no­ści i czu­je­my, że dale­ko mu do ide­al­nie dobre­go i porząd­ne­go człowieka.

Poza cie­ka­wie napi­sa­ną i wyre­ży­se­ro­wa­ną histo­rią dosta­je­my w „Bękar­cie” prze­pięk­ne zdję­cia. Roz­le­głe kra­jo­bra­zy, pięk­ne wrzo­so­wi­ska, bez­kre­sne zie­mie. I cho­ciaż to wszyst­ko peł­ne jest bru­du i krwi, to mimo wszyst­ko zachwyca.

 

0 likes
Close