„Biedne istoty”
reż. Yorgos Lantimos
Na najnowszy film Yorgosa Lantimosa czekałam naprawdę z wytęsknieniem. Co prawda mam z tym reżyserem dosyć rozbieżne doświadczenia – bo „Faworyta” jest jednym z moich ulubionych filmów, należy do najciekawszych produkcji, które widziałam w życiu, zaś inne dzieło Lanthimosa czyli „Lobster” to film (co rzadko mi się zdarza), który przerwałam w połowie i uznałam, że jest totalnie bez sensu. Niemniej jednak z opisów i zapowiedzi wyglądało, że „Biedne istoty” będą w stylu, który przypadnie mi do gustu. I nie pomyliłam się. Uważam, że jest to wtedy fenomenalny, zarówno pod względem pomysłu, formy, obrazu, jak i treści i przedstawionych filmie problemu.
O czym są „Biedne istoty” tak w skrócie
Rzecz dzieje się gdzieś w XIX-wiecznej Anglii. Pewien szalony naukowiec-chirurg, Godwin Baxter (który nazywany jest w polskim tłumaczeniu Bogiem) postanawia przeprowadzić eksperyment, który marzy mu się już od dawna. Do ciała dorosłej kobiety przeszczepia mózg noworodka. W ten sposób powstaje Bella Baxter. Piękna, z wyglądu młoda kobieta, która jednak uczy się świata od zera. Musi opanować umiejętność mówienia, chodzenia, jedzenia… Godwin planował obserwować, jak będzie rozwijać się Bella trzymając ją w zamknięciu od czynników zewnętrznych. W pewnym momencie jednak dziewczyną zainteresuje się Duncanem Wedderburnem i zaproponuje jej szaloną podróż przez Europę. Zachwyconej pomysłem Belli nie da się zatrzymać w domu i wyruszy w nieznany dotąd świat, którego zasad nie rozumie.
Jaka jest Bella Baxter?
Bella Bexter to totalny eksperyment. Nikt nie wie, kim będzie i w jaki sposób będzie się rozwijać. Powstała od zera i uczy się dopiero świata i zasad w nim panujących. Chłonie wszystko, co jest dookoła niej wyjątkowo szybko, dużo szybciej niż „normalne dziecko”. Gdy ją poznajemy umie sklecić zaledwie kilka słów, rozrzuca jedzenie dookoła i nieporadnie załatwia się pod siebie. Jej ciekawość i głód wrażeń sprawiają, że nie da się jej zamknąć w pokoju i trzymać pod kloszem. Najpierw wygląda przez okno, potem koniecznie chce iść na spacer, aby w końcu wyruszyć w daleką podróż z dala od tego, który do tej pory się nią opiekował. Ta podróż będzie nie tylko okazją do odkrycia świata zewnętrznego, ale także do poznania i zrozumienia siebie.
Bella jest jak tabula rasa, niezapisana kartka, która z każdego spotkania, każdej rozmowy coś wynosi. Nikt nie nauczył ją, jak należy się zachowywać i co wypada, a co nie, dlatego nie boi się pytać wprost, eksperymentować i szukać. Nie ma znanych nam wzorców kulturowych, które ograniczają nasze zachowania. Tańczy kiedy chce, mówi co myśli, je jak jej się podoba… oraz uprawia szalony seks, który odkrywa na początku jako coś fascynującego.
Seks bardzo dobrze obrazuje podejście Belli do świata. Robi to, co sprawia jej przyjemność wtedy, kiedy ma ochotę. Traktuje go jako coś najzwyklejszego na świecie. Film Lantimosa może zresztą niektórych obrzydzić czy zgorszyć – jest taki, jak jego bohaterka, nie wstydzi się niczego pokazać.
Ten film zachwycił mnie nie tylko tym, co opowiada, ale także w jaki sposób. Chociaż akcja dzieje się pod koniec epoki wiktoriańskiej, to mamy tutaj wiele abstrakcyjnych elementów i dziwactw, które charakteryzują filmy Lantimosa. Reżyser, podobnie jak jego bohaterowie, eksperymentuje z tym, co pojawia się na ekranie. Mamy więc latające tramwaje, powozy ciągnięte przez głowę konia, kuro-pies czy inne rzeczy. Scenografia jest mocno przerysowana i teatralna, czasami sprawia wrażenie wyciętej z papieru. Lantimos odważnie łączy ze sobą elementy, które nie powinny do siebie pasować, jak chociażby fakt, że Bella przechadza się w mini spódniczce pomiędzy damami w długich sukniach i kapeluszach.
Nie można pisząc o „Biednych istotach” pominąć wspaniałej roli Emmy Stone – jeśli nie dostanie za nią Oscara będę naprawdę zawiedziona. Grana przez nią bohaterka przechodzi gigantyczną zmianę – od nieporadnego, nieumiejącego się wysłowić dziecka, bo pewną siebie kobietę. Przez cały czas patrzy na nas z ekranu swoimi przejmującymi oczami.
„Biedne istoty” to film, który można interpretować na bardzo wiele sposobów. Uwielbiam takie filmy, o których można potem myśleć godzinami. Jednym z pytań, które zostało w mojej głowie było to, kim są tytułowe „biedne istoty”. Czy to na pewno chodziło o skrzywdzonego przez ojca Godwina i Bellę? Czy może jednak o wszystkich pozostałych, którzy są ofiarami narzucanych przez kulturę ograniczeń. Jedni widzą w filmie Lantimosa zestawienie natury z kulturą – Bella robi to, co jest dla niej naturalne i co czuje. Jeszcze inni odczytują „Biedne istoty” jako film o patriarchacie, który narzuca kobiecie ograniczenia, którym bohaterka się jednak nie poddaje jak inne.