Big Book Festival 2018 to pierwsze tego typu wydarzenie, w którym wzięłam udział. Nigdy wcześniej nie byłam na żadnym festiwalu literackim, targach książki, nawet na spotkania autorskie chodzę niezwykle rzadko. Tym razem jednak postanowiłam pojechać i przekonać się, czym jest jedno z największych spotkań dla miłośników książek. Złożyło się na to kilka rzeczy:
- wyjątkowo miałam wolny weekend i czas na wyjazd,
- impreza odbywała się w ciekawym miejscu – na ściance wspinaczkowej,
- Warszawa jest całkiem blisko Łodzi, więc nie trzeba było się męczyć w pociągu.
Czy było warto? Zdecydowanie tak. Big Book Festival 2018 był naprawdę ciekawym doświadczeniem. Jedynym problemem było to, że nie umiem przebywać w dwóch miejscach jednocześnie i musiałam dokonywać trudnych wyborów, który punkt programu wybrać, a który z bólem serca ominąć.
No więc jak było na Big Book Festival 2018?
Oryginalnie
Chociaż Big Book to pierwsza tak duża impreza literacka, w której brałam udział muszę przyznać, że odbiega ona od tego, co może się kojarzyć z festiwalem literackim. Już sam wybór miejsca był ciekawy. Organizatorzy nawiązując do nazwy imprezy, która brzmi „Ekspedycja”, zaprosili nas na ściankę wspinaczkową.
Inspirująco
Tak było między innymi na spotkaniu z Kingą Baranowską i o. Romanem Bieleckim (redaktorem naczelnym magazynu „W drodze”), którzy opowiadali o wędrówkach do Santiago de Compostello. Kinga wskazywała, czym różni się wyprawa na Santiago od wyprawy na ośmiotysięcznik i jak bardzo różne rzeczy zyskuje dzięki temu. Było o organizacji, o trudach fizycznych i logistycznych wyprawy, o relacjach z ludźmi spotkanymi po drodze oraz o rozwoju duchowym, jakie niesie za sobą wędrówka po szlaku św. Jakuba. Naprawdę pięknie i mozna było poczuć się zainspirowanym, by spakować plecak i ruszyć.
Pasjonująco
Największym odkryciem i zarazem najciekawszym wydarzeniem festiwalu było spotkanie z Beą Uusmą. Bea napisała książkę „Ekspedycja. Historia mojej miłości”, w której opisuje nieudaną wyprawę balonem na biegun północny w połowie XIX wieku. Książka jest efektem ponad 20 lat badań, poszukiwania dowodów, spotkań z ludźmi, analizy różnych rzeczy znalezionych po wyprawie. To niesamowite, jak bardzo Bea wciągnęła się w odkrycie prawdy sprzed ponad 100 lat, jak wiele poświęciła czasu, energii i pieniędzy, aby zebrać jak najwięcej wskazówek, które pomogą jej znaleźć odpowiedź na pytanie: co się tak naprawdę stało. Zachwyciłam się tą kobietą, jej energią, zaangażowaniem i niezwykłą determinacją.
Dojrzale
Kolejną autorką, której miałam okazję posłuchać na festiwalu była Annie Proulx, autorka wydanej niedawno powieści „Drwale” oraz znanego głównie z ekranizacji opowiadania „Tajemnice Brokeback Mountain”. Annie niezwykle mądrze opowiadała o odpowiedzialności człowieka na przyrodę, o tym, jak bardzo niszczymy lasy i do czego może to doprowadzić.
Smacznie i aktywnie
Big Book Festival to przede wszystkim książki, spotkania z autorami, którzy o nich opowiadają czy dyskusje dziennikarzy. Ale twórcy festiwalu dbają o to, aby impreza nie polegała tylko na siedzeniu i słuchaniu. Dlatego też w programie znalazły się m.in. zawody wspinaczkowe dziennikarzy i pisarzy, zajęcia z jogi dla czytających oraz wegańskie śniadanie z autorami. Najbardziej przypadła mi do gustu ta ostatnia propozycja. Nie ma lepszej reklamy dla książki z wegańskimi przepisami czy miejskiego zielnika niż pokazanie na żywo, że jedzenie roślin jest smaczne.
Refleksyjnie
Jednym z punktów programu były tzw. koncerty czytane, czyli aktorska interpretacja fragmentów książek. Wybrałam się na prezentację „Czarodziejskiej góry” Tomasza Mana. Książkę tą czytałam wiele lat temu i pamiętam, że zrobiła wtedy na mnie duże wrażenie. Twórcy koncertu wybrali fragmenty o czasie i przemijaniu. Było refleksyjnie i filozoficznie.
Wesoło
Uwielbiam felietony Krzysztofa Vargi. Uważam go za mądrego i ciekawego człowieka, który ma zawsze coś fajnego do powiedzenia. Podczas spotkania „Alfabet Krzysztofa Vargi” odpowiadał on na wymyślone przez Agatę Passent i Annę Król pytania. A pytania były czasami podchwytliwe i dociekliwe.
Czasami przeciętnie
Spośród wszystkich festiwalowych wydarzeń nieco zawiodłam się na dwóch. Co ciekawe oba były punktami programu wybranymi w pierwszym momencie. Pierwszym było spotkanie z autorką „W ciemność”, czeską pisarką Anną Bolava. Nie wiem, czy to kwestia osoby prowadzącej, czy samej autorki, która nie jest raczej gadatliwa z natury, ale nie udało mi się wynieść z tego spotkania czegoś ciekawego, nie poczułam, że poznałam Annę i że przekonała mnie ona do siebie i swojej książki (która jest świetna).
Drugim słabszym wydarzeniem był Okrągły stół pisarek europejskich na temat: Co by było, gdyby kobiety rządziły światem. Niestety nie zauważyłam odkrywczych teorii i pomysłów, raczej powiedzenie tego, co pojawia się w wielu dyskusjach o feminizmie.
A tak poza głównymi punktami programu
Pomiędzy kolejnymi punktami programu można było na festiwalu oczywiście zakupić książki. Żeby nie zbankrutować ograniczyłam się tylko do dwóch pozycji, na których chciałam dostać autograf. Pierwszą z nich jest „W ciemność” Anny Bolava. Co prawda miałam już tę książkę pobraną w ramach Legimi, ale postanowiłam dokupić też wersję papierową. Drugą jest „Ekspedycja” Bei Uusmy. Tej książki nie planowałam kupić wcześniej, jakoś nie specjalnie mnie zainteresowała z opisu, ale spotkanie z autorką mnie przekonało. Jeśli pisze ona tak samo, jak mówi, to nie będzie to zakup na marne.
Jeśli ktoś nie chciał kupować książek, a jedynie poczytać w międzyczasie na terenie festiwalu rozstawiona była czytelnia z regałami i leżakami. Można było sięgnąć coś z półki i odpocząć zanurzając się w lekturze.
Cieszę się, że trafiłam właśnie na Big Book Festival 2018, jako swoją pierwszą imprezę książkową. Jak zaczynać przygodę z festiwalami, to zawsze lepiej od tych naprawdę ciekawych.