„Broken”
reż. Rufus Norris
Czasami z pozoru drobny incydent może prowadzić do katastrofy. Niewielki brytyjskie osiedle na przedmieściach Londynu wydawałoby się być ostoją spokoju i komfortu życia. Jednak nie wszystko wygląda tak sielankowo – bohaterowie „Broken” to bowiem ludzie, którzy potrafią być bezwzględni w swoich zachowaniach i poglądach oraz tacy, którzy cierpią i popełniają błędy nie do końca w sposób świadomy.
Świat stworzony przez Norrisa pełen jest odcieni szarości, które wypełniają niewielką przestrzeń. Ten świat jest właśnie broken – połamany, złamany, przerwany, rozbity, zepsuty, uszkodzony, nierówny. Reżyser umiejętnie połączył w swoim obrazie subtelność z brutalnością.
Norris od początku rzuca nas na głęboką wodę, bez zbędnego wstępu rozpoczyna swój dramat. Już w pierwszych scenach jesteśmy świadkami, jak niepełnosprawny umysłowo chłopak zostaje fałszywie oskarżony o zgwałcenie córki sąsiada, a następnie pobity przez nadpobudliwego ojca. To wydarzenie stanowić będzie początek napędzającej się spirali, gdzie agresja rodzi kolejną agresję – potem może być już tylko mocniej…
Filmowa rzeczywistość zamyka się w jednej londyńskich ulic i w kilku zaledwie bohaterach. Mamy trzy zmagające się ze swoimi problemami rodziny, z których każda jest zupełnie inna – bezczelne siostry Oswald wychowywane przez nie radzącego sobie agresywnego ojca, posiadający upośledzonego syna Buckleyowie czy wreszcie zagubiona nastolatka Skunk. To wszystko na co dzień styka się i przenika się między sobą tworząc mocno zagubione brytyjskie przedmieścia, w których zło i nieszczęście nie są niczym obcym.
Główna oś filmu skupia się wokół jedenastoletniej Skunk (Eloise Laurence). Dziewczynki z jednej strony młodej, niedoświadczonej i niewinnej, pomimo problemów cieszącej się ze swojej beztroski i szczerze ufającej ludziom, z drugiej zaś rozsądnej, dojrzałej i umiejętnie obserwującej otaczający ją świat. Bardzo szybko pozbywa się ona złudzeń o pięknym i szczęśliwym świecie. Zwłaszcza, że życie na przedmieściach nie oszczędza dziewczynki i jedyną jej ostoją staje się złomowisko samochodów. „Broken” to bowiem także film o dorastaniu, przekraczaniu granicy między dziecięcym światem, a dorosłą brutalnością. Dlaczego na świecie dzieją się same złe rzeczy? – zapyta pewnego razu Skunk.
„Broken” to film mocny, przejmujący, a momentami przerażający. Przez cały czas odczuwa się niepokój i niepewność. Jednocześnie nic nie jest w nim zero-jedynkowe i jednoznaczne. Bohaterowie z tych, których nienawidziliśmy, stają się tymi, którym współczujemy. Norris umiejętnie wpływa na emocje widzów, którzy nie pozostają po seansie obojętni na to, co zobaczyli – czasami aż trudno uwierzyć, że reżyser debiutuje dopiero w branży filmowej.