Jeżeli chcesz w trzy dni zobaczyć tyle zabytków, ile normalnie ogląda się w ciągu dwutygodniowego urlopu, to nie ma lepszego sposobu niż wyjazd na wycieczkę busową z kursem przewodników beskidzkich SKPB. Trzy zamki, trzy skanseny, tylko siedem drewnianych kościołów i pięć murowanych, kilka willi i zabytkowych dworów – tak wyglądają statystyki minionego weekendu. Ponad 450 kilometrów przez Orawę, Podhale i Spisz. Przy okazji zrobiłam kilkadziesiąt zdjęć (nie było czasu, aby analizować ciekawe kadry).
Skansen w Zubrzycy
W Zubrzycy Górnej zobaczyć możemy, jak wyglądała dawna wieś orawska. Mamy tu dwór rodziny Moniaków z zabudowaniami gospodarczymi, tartak, kuźnię, folusz czy wiejskie chaty. Możemy zajrzeć do środka i zobaczyć, jak jeszcze sto lat temu wyglądało życie mieszkańców Orawy.
Chociaż nigdy nie chciałabym mieszkać na wsi i uprawianie ogródka to nie moje klimaty, to lubię skanseny. Drewniana architektura, kultura ludowa to wdzięczny temat do oglądania.
My zwiedzaliśmy tylko jedną, starą część skansenu, ale całość ma prawie 30 obiektów. Jeżeli chcielibyście dowiedzieć się coś więcej o skansenie można zajrzeć na ich stronę internetową: www.orawa.eu.
Zakopane
Poznawanie Zakopanego zaczęliśmy od wieczornej wizyty w Teatrze Witkacego na przedstawieniu „Metafizyka dwugłowego cielęcia”. Witkacego nie da się ogarnąć w pierwszym momencie, w drugim też jeszcze nie do końca. Jak kiedyś mój mózg przeanalizuje tę sztukę dokładniej, to może napiszę, o co tak naprawdę chodziło.
Poranek w Zakopanem to Willa Koliba, Willa Atma, Dworzec Tatrzański i spacer po centrum. O 8.00 rano na Krupówkach niemal pusto, co nie zdarza się często.
Zagroda Korkoszy w Czarnej Górze
Uwielbiam niektórych lokalnych przewodników. Zwłaszcza takich, którzy mają do powiedzenia więcej, niż zdołali wyczytać z mądrych książek. Bycie przewodnikiem w skansenie w miejscowości, w której się wychowało to szansa do wracania do własnych wspomnień. Pani z „Zagrody Korkoszy” zdecydowanie wygrała konkurs na najciekawszego przewodnika spotkanego podczas wyjazdu. Wiemy już, jak się robiło tradycyjne kluski i gdzie przetrzymywało się mięso. Przy okazji wiemy też, jak rozrabiał brat naszej przewodniczki w dzieciństwie i co robiła na obiad jej matka.
Głodówka
Po 18 latach bycia harcerką trafiłam na Głodówkę po raz pierwszy w zupełnie nieharcerskich okolicznościach. Jakoś tak się złożyło, że nigdy wcześniej nie miałam okazji i potrzeby odwiedzić to schronisko. Gdyby ktoś jeszcze tak miał, to polecam to nadrobić – wyjątkowa panorama na Tatry i pyszna kawa z szarlotką. Ceny za pobyt mają też całkiem przystępne. Ta chwila przerwy po intensywnym poranku zdecydowanie była nam potrzebna. (zdjęcie poniżej nie moje, ale niestety te robione moim aparatem nie wyszły).
Zamki – Niedzica i Czorsztyn
Po dwóch stronach Dunajca patrzą na siebie dwie średniowieczne warownie – węgierski zamek w Niedzicy i polski w Czorsztynie. Dawniej miały strzec przebiegającej na rzece granicy dwóch królestw.