A o 23.30 zaczęliśmy się zbierać w drogę. Północ. Nie zajechał powóz z dyni ani karoca. Cóż, pójdę pieszo. Ja, męski Kopsciuszek. Zaatakowaliśmy. Początek drogi prowadzi żebrem, w dużej części oblodzonym.
- Rafał Fronia »Anatomia góry«