Joanna Kuciel-Frydryszak
„Chłopki„
Wydawnictwo Marginesy
Podobnie jak zdecydowana większość naszego społeczeństwa mam korzenie na wsi. Mój tata jest pierwszym pokoleniem w swojej rodzinie, które przeprowadziło się do miasta. Moi dziadkowie do końca życia prowadzili gospodarstwo, które zresztą zostało odziedziczone i istnieje do dzisiaj. Dlatego też „Chłopki” to po części historia także mojej prababci, to opowieść dotycząca wcześniejszych pokoleń swojej najbliższej rodziny. Co prawda nie znam zbyt wielu opowieści osobiście i bardzo mało wiem na temat tego, jak wyglądało życie mojej rodziny przed 100 laty. Niestety nie byłam zbyt dociekliwą wnuczką, która wypytywała o wszystko i interesowała się rodzinnymi dziejami. Dlatego bardzo chętnie sięgnęłam po książkę Joanny Kuciel-Frydryszak „Chłopki” – aby chociaż trochę wyobrazić sobie wcześniejsze pokolenia.
„Chłopki” to historia kobiet żyjących na polskich wsiach w okresie międzywojennym – autorka skupie się głównie latach dwudziestych i trzydziestych poprzedniego wieku. Były to czasy ogromnej biedy, kryzysu gospodarczego oraz znaczącego rozwarstwienia społecznego. Autorka dotarła do licznych historii, głównie opowiadanych z pokolenia na pokolenie, przekazywanych dzieciom i wnukom. Ale także do listów, pamiętników czy prasy. Tych ostatnich źródeł jest jednak dość niewiele. Trzeba bowiem pamiętać, że wykształcenie dziewcząt, zwłaszcza dziewcząt na wsi, kończyło się bardzo często na czterech klasach szkoły podstawowej i chociaż były one już coraz częściej piśmienne, to jednak prowadzenie jakiejkolwiek korespondencji było rzadkością. Mimo ograniczonej ilości zapisanych źródeł, a także tego, że wiele kobiet niechętnie opowiadało wnukom o swojej młodości, uważając, że nie ma nic ciekawego w ich życiu, udało się zgromadzić naprawdę mnóstwo materiału. Dzięki temu powstała książka naprawdę wielowątkowa.
„Chłopki” to historia o biedzie o przy ogromnej pracy często ponad siły. To historia o uzależnieniu od mężczyzn – najpierw ojca potem od męża. O przemocy – fizycznej, psychicznej i ekonomicznej. To historia głodu, jednej sukienki na cały rok czy jednych butów na całą rodzinę. To historia przerażająca i wzruszająca jednocześnie, jak ta o dziewczynie, którą brat musiał nosić na barana do szkoły, bo nie miała co założyć na nogi nawet zimą.
Życie wiejskiej kobiety naznaczone jest fatalizmem. Bardzo wcześnie dowiaduje się ona, że nie jest panią swojego losu, że nie powinna za wiele oczekiwać, ponieważ została powołana na ten świat do ciężkich obowiązków, czego rzeczywiście doświadcza już jako dziecko, a małżeństwo przysparza jej kolejnych.
Już poprzednia książka autorki, czyli „Służące do wszystkiego” pokazywała nam, w jak trudnej sytuacji znajdowały się często kobiety na początku XX wieku. Teraz schodzimy w hierarchii społecznej jeszcze poziom niżej. Dowiadujemy się, że pójście na służbę do miasta i znoszenie tego wszystkiego, z czym spotykały się służące było dla dziewcząt awansem, życiowym marzeniem. Bardzo często ciężka praca u pani w mieście i tak była lżejsza niż codzienne oporządzanie domu i gospodarstwa. Dziewczęta, którym udało się znaleźć zatrudnienie w mieście za nic nie chciały wracać do wsi.
Marzenia wiejskich dziewcząt i kobiet były proste. Mieć męża, który nie bije za bardzo – bo przecież o ślubie z tym, którego się pokochało nie ma mowy. Albo zostać panią, czyli przeważnie nauczycielką. To zresztą bez znaczenia, bo marzenia rzadko się spełniały.
„Chłopki” to nie jedyna książka poruszająca temat tej grupy społecznej. Ostatnio pojawiły się chociażby „Ludowa historia kobiet” czy sięgająca trochę wcześniejszych czasów „Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa”. Powstawanie takich książek jest być może odpowiedzią na potrzeby społeczeństwa – szukania własnych korzeni, poznawania swojej-nieswojej historii i tożsamości. Chcemy wiedzieć, kim jesteśmy, a przecież w większości jesteśmy potomkami chłopów.