Książki / reportaż

Ciałko

29 maja 2024

Katarzyna Kobylarczyk
„Ciałko„
Wydawnictwo Czarne

Z pisa­niem Kata­rzy­ny Koby­lar­czyk mia­łam już do czy­nie­nia. Jest książ­ka „Strup” jest jed­ną z moc­niej­szych, jaką czy­ta­łam. W swo­im naj­now­szym repor­ta­żu autor­ka ponow­nie zabie­ra nas do Hisz­pa­nii i ponow­nie poka­zu­je ciem­ną stro­nę histo­rii tego kra­ju. „Ciał­ko. Hisz­pa­nia krad­nie swo­je dzie­ci” poru­sza temat, o któ­rym nawet sami Hisz­pa­nie mówią nie­chęt­nie i nie­chęt­nie piszą.

Bebes roba­dos” – ukra­dzio­ne dzie­ci. Są ich w Hisz­pa­nii tysią­ce. Sza­cu­je się, że może to być nawet 300 tysię­cy, ale nigdy nie uda się dojść do praw­dzi­wej licz­by. Bowiem od lat 30. do lat 80. w Hisz­pa­nii na maso­wą wręcz ska­lę odby­wał się han­del nowo­rod­ka­mi. Naj­czę­ściej prze­bie­ga­ło to w nastę­pu­ją­cy spo­sób – zaraz po poro­dzie zabie­ra­no dziec­ko od rodzi­ców do osob­nej sal­ki i kolej­ne­go dnia mówio­no, że nie­ste­ty, ale w nocy zmar­ło. Nie pozwa­la­no zoba­czyć cia­ła, gdyż mia­ło to być zbyt trau­ma­tycz­ne. Szpi­tal mówił, że “Wszyst­kim się zaj­mie i pocho­wa malusz­ka”. Na tego jed­nak cze­ka­li już nowi rodzi­ce. Rodzi­ce, któ­rzy nie mogli mieć swo­ich dzie­ci, dla­te­go pła­ci­li ogrom­ne pie­nią­dze (czę­sto rów­no­war­tość miesz­ka­nia – sprze­da­jąc mają­tek lub bio­rąc kre­dyt na kil­ka­dzie­siąt lat) za moż­li­wość adopcji.

Po latach, gdy o tema­cie zro­bi­ło się gło­śno w mediach wie­le osób zaczę­ło szu­kać swo­jej bio­lo­gicz­nej rodzi­ny. Nie­ste­ty nie jest to łatwe. Doku­men­ty “pogi­nę­ły”, leka­rze czy pie­lę­gniar­ki nic nie pamię­ta­ją, a sys­tem pań­stwo­wy nie wspie­ra poszu­ki­wań ani nie uła­twia pro­wa­dze­nia spraw sądo­wych oskar­ża­ją­cych oso­by zamie­sza­ne w ten pro­ce­der. Niby w 1999 roku (tak, dopie­ro wte­dy) hisz­pań­ski Sąd Naj­wyż­szy orzekł, że dziec­ko ma pra­wo wie­dzieć, kim są jego bio­lo­gicz­ni rodzi­ce, ale w prak­ty­ce nadal bar­dzo czę­sto jest to nie­moż­li­we. Nie moż­na odmó­wić niko­mu odpo­wie­dzi na to pyta­nie, ale nie jest łatwo udo­wod­nić komuś, że ją zna.

Na repor­taż Kata­rzy­ny Koby­lar­czyk skła­da się kil­ka oso­bi­stych histo­rii. Dra­ma­ty dzie­ci, któ­re dowia­du­ją się, że nie były wycho­wy­wa­ne przez swo­ich bio­lo­gicz­nych rodzi­ców. Matek, któ­rym ukra­dzio­no dziec­ko w szpi­ta­lu i przez lata odwie­dza­ły pusty grób, a teraz szu­ka­ją żyją­cych córek i synów. Ale tak­że kobiet, któ­re zaszły w cią­że poza­mał­żeń­ską i nie mia­ły inne­go wybo­ru niż tyl­ko oddać swo­je dziec­ko do adop­cji. Kie­dy czło­wiek dowia­du­je się, że został adop­to­wa­ny i całe życie żył w kłam­stwie doty­czą­cym swo­ich rodzi­ców wali mu się cały świat. Poja­wia­ją się pyta­nia o rze­czy naj­bar­dziej pod­sta­wo­we – kim ja wła­ści­wie jestem? Skąd się wzią­łem? Gdzie są moje korzenie?

Ciał­ko. Hisz­pa­nia krad­nie swo­je dzie­ci” to wstrzą­sa­ją­ca książ­ka peł­na ludz­kich dra­ma­tów. Tysię­cy skrzyw­dzo­nych rodzin. Skrzyw­dzo­nych przez kościół, leka­rzy, sys­tem praw­ny i spo­łe­czeń­stwo. Pozo­sta­wia w gło­wie wie­le pytań – “dla­cze­go”, “jak to moż­li­we, że się uda­wa­ło”, “co czu­li rodzi­ce, któ­rzy kupi­li kra­dzio­ne dziecko”…

0 likes
Close