Filmy / Lifestyle

Cinema City Unlimited

29 maja 2024

Na począt­ku roku weszłam w posia­da­nie abo­na­men­tu Cine­ma City Unli­mi­ted. Piszę, że weszłam w posia­da­nie, bo sko­rzy­sta­łam z pro­mo­cji w jed­nym z ban­ków i zało­ży­łam kon­to, w ramach któ­re­go opła­ca­ją mi ten abo­na­ment. Uzna­łam, że jestem goto­wa na taką nie­do­god­ność i pil­no­wa­nie dodat­ko­we kon­ta ban­ko­we­go w zamian za cały rok oglą­da­nia fil­mów w kinie za dar­mo. Po pra­wie pół roku korzy­sta­nia z abo­na­men­tu pozwo­li­łam sobie na krót­kie pod­su­mo­wa­nie i wnio­ski z korzy­sta­nia z karty.

PS. Nie jest to tekst spon­so­ro­wa­ny – Cine­ma City ani bank nie­ste­ty nie pła­cą mi za nie­go (a szko­da). To raczej zbiór moich luź­nych nota­tek napi­sa­nych pod wpły­wem przemyśleń.

Przede wszystkim pod wpływem Cinema City Unlimited zmieniło się moje podejście do wybierania filmów

Wcze­śniej, gdy musia­łam pła­cić za bile­ty, któ­re wca­le tanie nie są, zawsze dłu­go zasta­na­wia­łam się, czy dany film jest napraw­dę wart obej­rze­nia go na dużym ekra­nie. Cza­sa­mi stwier­dza­łam, że może i bym obej­rza­ła, ale szko­da mi wydać kolej­ny raz 30 zł w danym mie­sią­cu i pocze­kam, aż poja­wi się na jakiejś plat­for­mie stre­amin­go­wej. Odkąd mam kar­tę ryzy­ku­ję tyl­ko (albo aż) swój czas, ale nie pie­nią­dze. Dzię­ki temu cho­dzę na fil­my, co do któ­rych nie jestem prze­ko­na­na w stu pro­cen­tach, któ­re wyda­ją się po pro­stu spo­ko. Oczy­wi­ście zda­rza­ło mi się przez to tra­fić na słab­sze pro­jek­cje, ale tego nie da się moim zda­niem unik­nąć. Za to kil­ku­krot­nie wyszłam z sean­su bar­dzo pozy­tyw­nie zaskoczona.

Zaczę­łam też czę­ściej cho­dzić na fil­my typo­wo roz­ryw­ko­we. Gdy ogra­ni­cza­łam się do sean­su raz w mie­sią­cu, albo nawet raz na dwa mie­sią­ce to były to albo fil­my wido­wi­sko­we (jak Diu­na), albo z kate­go­rii „ambit­ne kino z milio­nem nagród”. Przez osta­nie pół roku na mojej liście poja­wia­ją się też roman­se czy kome­die (jak na przy­kład „Kaska­der” czy „Hit man”). Nadal ist­nie­ją gatun­ki, któ­re pomi­jam i nawet, jak­by mi jesz­cze dali popcorn, kawę i 10 zł to bym na nie nie poszła, ale ten zakres jest dużo mniej­szy. Żad­na kar­ta nie prze­ko­na mnie, żeby męczyć się na hor­ro­rze czy oglą­dać superbohaterów.

Poza tym chodzę do kina bardziej spontanicznie

Zda­rza mi się, że o 18.00 orien­tu­ję się, że mam aku­rat wol­ny wie­czór i patrzę, co dzi­siaj jesz­cze gra­ją. Ana­li­zu­ję kino­wy reper­tu­ar na podob­nej zasa­dzie, jak nie­któ­rzy ana­li­zo­wa­li kie­dyś pro­gram tele­wi­zyj­ny. Nie szu­kam kino­wych pro­mo­cji, nie rezy­gnu­ję z pój­ścia do kina w sobo­tę tyl­ko dla­te­go, że w śro­dę będzie taniej albo w innym kinie aku­rat mają lep­szą cenę. Idę wte­dy, kie­dy mam czas i ocho­tę. To bar­dzo wygod­ne i daje dużą ela­stycz­ność. Zaczę­łam bar­dzo lubić te moje spon­ta­nicz­ne wypady.

Zaczęłam chodzić do kina sama

Zazwy­czaj trak­to­wa­łam wyj­ście do kina jako spo­tka­nie towa­rzy­skie i for­mę spę­dze­nia cza­su ze zna­jo­my­mi. Odkąd korzy­stam z kar­ty Cine­ma City Unli­mi­ted nie­ste­ty moi zna­jo­mi nie są w sta­nie towa­rzy­szyć mi za każ­dym razem – ich bile­ty nadal kosz­tu­ją. No a cza­sa­mi film, na któ­ry mam ocho­tę nie inte­re­su­je niko­go inne­go albo cięż­ko nam zna­leźć wspól­ny ter­min. Dla­te­go prze­sta­łam się wsty­dzić pójść na jakiś seans same­mu. Oczy­wi­ście nadal, jak mam taką moż­li­wość, wolę kino w dobrym towa­rzy­stwie, ale nie jest to nie­zbęd­ne. Zauwa­ży­łam też, że nie jestem wyjąt­kiem – są takie sean­se, na któ­rych poło­wa widow­ni to poje­dyn­cze osoby.

Przez pierwsze cztery miesiące posiadania karty obejrzałam aż 23 filmy!

Uwa­żam to za napraw­dę sza­lo­ny wynik – wycho­dzi oko­ło 5 fil­mów w mie­sią­cu. Nigdy wcze­śniej nie cho­dzi­łam tak dużo do kina. A są fil­my, któ­rych nie obej­rza­łam, cho­ciaż chcia­łam, bo gra­li zbyt krót­ki i nie zdą­ży­łam. Ta licz­ba potwier­dza, że jest na co cho­dzić i dobrych sean­sów nie brakuje.

Jak skoń­czy się moja ban­ko­wa pro­mo­cja to czu­ję, że nadal kon­ty­nu­ować abo­na­ment. Zwłasz­cza, że się przy­zwy­cza­iłam do cho­dze­nia do kina, a koszt 50 zł mie­sięcz­nie jest i tak faj­ny (zwy­kły bilet w sobo­tę kosz­tu­je 36 zł, czy­li opła­ca się już przy 1,5 fil­mu na miesiąc).

 

0 likes
Close