biografia / Książki

Do życia potrzeba papierosów i kawy

28 lutego 2017

Tagi: , , , ,

czubaszek-dzien-dobry-1Maria Czubaszek
„Dzień dobry, jestem z kobry, czyli jak stracić przyjaciół w pół minuty i inne antyporady”
Wyd. Czerwone i Czarne

Maria Czu­ba­szek to według Wiki­pe­dii ” pisar­ka i saty­rycz­ka, autor­ka tek­stów pio­se­nek, sce­na­rzyst­ka, felie­to­nist­ka, dzien­ni­kar­ka”. Sama zaprze­cza­ła wszyst­kim tym okre­śle­niom, twier­dząc, że nie spe­cjal­nie lubi pisać, ale z cze­goś trze­ba żyć. Napi­sa­ła jed­nak w życiu kil­ka ksią­żek, w tym „Dzień dobry, jestem z Kobry” – auto­bio­gra­ficz­ny anty­po­rad­nik z życia zna­nej osoby.

Czu­ba­szek jest w tej książ­ce zupeł­nie szcze­ra, mając gdzieś popu­lar­ne poglą­dy i to, co pomy­ślą o niej inni. Bez skrę­po­wa­nia pisze o tym, że ma gdzieś zdro­wy styl życia – zaja­da parów­ki po nocach i pali trzy pacz­ki papie­ro­sów dzien­nie,  sport uwa­ża za naj­więk­sze zło. Naj­bar­dziej na świe­cie kocha papie­ro­sy i psy, mąż dobrze, jak nie prze­szka­dza w życiu.

Podob­no Czu­ba­szek nie lubi pisać, woli mówić. Dla­te­go naj­le­piej pra­co­wa­ło jej się przy słu­cho­wi­skach radio­wych. Trud­no w to uwie­rzyć, bo pisa­nie wyszło jest cał­kiem nie­źle. Sama przy­zna­je, że swo­ich ksią­żek nigdy nie prze­czy­ta­ła po redak­cji i w osta­tecz­nym wyda­niu. Styl książ­ki jest bar­dzo swo­bod­ny, bar­dziej pasu­ją­cy do języ­ka mówio­ne­go niż pisa­ne­go. Nawet trud­ne tema­ty, jak nie­uda­ne samo­bój­stwo, są okra­szo­ne humorem.

(…) mnie pisa­nie ksią­żek nie inte­re­so­wa­ło. Prze­cież nie muszę aku­rat ja pisać, żeby ludzie mie­li co czy­tać! Pisa­nie dla przy­jem­no­ści mnie nie inte­re­su­je. Przy­jem­ność to jest zaro­bić pie­nią­dze i prze­grać je w poke­ra. Wiem, że to bar­dzo brzyd­ko brzmi, ale taka jest prawda.

Dzień dobry, jestem z Kobry” to miła książ­ka na jeden wie­czór. Zbiór aneg­dot czy­ta się szyb­ko i przy­jem­nie. Nie jest to lek­tu­ra, któ­ra zosta­je w nas na dłu­żej, raczej zali­czy­ła­bym ją do typo­wej roz­ryw­ki. Ale taka też jest prze­cież cza­sa­mi potrzeb­na. Na koniec jesz­cze cytat wyja­śnia­ją­cy, dla­cze­go kawa jest lep­sza od her­ba­ty. Cho­ciaż ja się z nim abso­lut­nie nie zgo­dzę i uwa­żam, że dobra her­ba­ta też jest super.

Kie­dyś jako małe dziec­ko szłam przez plac Trzech Krzy­ży w War­sza­wie. Był tam taki postój doro­żek. Pora była zimo­wa. Na zie­mi leżał śnieg. I wte­dy zoba­czy­łam, jak koń na ten bia­ły śnieg zaczy­na sikać. Ja zawsze zwie­rząt­ka lubi­łam, więc patrzy­łam zafa­scy­no­wa­na. Nigdy cze­goś takie­go nie widzia­łam. A ten koń sikał i sikał. A mnie się wte­dy sko­ja­rzy­ło, że na bia­łym śnie­gu ten koń sika her­ba­tą. I gdy mi ktoś dziś pro­po­nu­je, żebym się napi­ła her­ba­ty, to od razu przed ocza­mi sta­je mi sika­ją­cy koń. Od tam­te­go cza­su nigdy nie tknę­łam takie­go napo­ju. Kawa to co innego.

 

Zapisz

Zapisz

0 likes
Close