Jakiś czas temu odkryłam uroki ebooków, przede wszystkim dzięki Legimi (na którego temat możecie przeczytać w innym wpisie). Możliwość pobierania książek w każdym momencie, bez konieczności jeżdżenia do księgarni lub zamawiania przez Internet okazała się super rozwiązaniem. Przez jakiś czas czytałam na telefonie i tablecie, ale gdy zaczęłam czytać elektronicznych książek coraz więcej, kolejnym krokiem musiało być kupno czytnika. Po przeszukaniu wielu internetowych zakamarków, przeczytaniu licznych recenzji i zasięgnięciu opinii na grupach facebookowych padło na czytnik Pocketbook Touch Lux 3. Po ponad czterech miesiącach użytkowania mogę napisać trochę więcej na temat tego urządzenia.
Kilka informacji technicznych i innych
Nie będę rozpisywać się nad technicznymi parametrami czytnika. Tych, którzy chcieliby poznać szczegóły zachęcam do strony producenta i umieszczonego tam opisu Pocketbook Touch Lux 3. Wspomnę o kilku rzeczach, które dla mnie osobiście były ważne.
Podświetlenie. W nowszych czytnikach to już standard, ale jeśli chcemy kupić tańszy i starszy model, możemy trafić na taki bez podświetlenia. Poradzę Wam – podświetlenie to must have. U mnie jest ono niemal cały czas włączone, w zależności od warunków reguluję tylko jego jasność.
Przyciski. Większość rzeczy na czytniku robi się na dotykowym ekranie. Urządzenie posiada jednak fizyczne przyciski do zmiany stron. Jest to bardzo wygodne rozwiązanie. Niestety ekran dotykowy czasami nie ma idealnego czucia i czasami nie zareaguje za pierwszym razem. Z przyciskami nie mamy tego problemu.
Pocketbook a Legimi
Głównym powodem zakupu czytnika było korzystanie z Legimi. Dlatego też od razu odrzuciłam wszystkie Kindle, które mają ograniczenia w tym temacie. Pocketbook ma już wbudowaną obsługę Legimi, nie trzeba pobierać samemu dodatkowych aplikacji. Musimy jedynie podać swoje dane, a następnie będąc podłączonym do Internetu zsynchronizować konto. Książki zapisują się w specjalnym katalogu w naszej biblioteczce. Raz w miesiącu musimy tylko podłączyć się do Internetu, aby potwierdzić z systemu opłacenie abonamentu na kolejny miesiąc. Poza tym z pobranych książek korzystamy tak, jak ze wszystkich innych, które mamy na czytniku. Brzmi szybko i wygodnie. Jest niestety jeden minus.
Z poziomu czytnika nie mamy dostępu do katalogu książek Legimi. Nie możemy więc przebierać w nowościach i pobierać ich na urządzenie. Interesujące nas pozycje zapisujemy na półce przez komputer lub telefon i synchronizujemy półkę w czytniku. Nie jest to coś bardzo przeszkadzającego, ale musimy jednak wykonać dwie czynności na dwóch urządzeniach, żeby móc przeczytać książkę.
Dlaczego zachwyciłam się czytnikiem?
Mój zachwyt czytnikiem idzie w parze z zachwytem Legimi. Ale samo urządzenie uważam za bardzo wygodne i praktyczne. Muszę się przyznać, że teraz już wygodniej korzystać mi z czytnika niż z papierowej książki. Zwłaszcza w łóżku – jest on mniejszy, lżejszy, łatwiej przewraca się kartki i można czytać w różnych ułożeniach. Największą przewagą książek papierowych jest to, że można czytać w wannie – znając swoja niezdarność z czytnikiem nie zaryzykuję.
Wyłączyłam w swoim czytniku informację o tym, na której stronie jestem. Dzięki temu nie analizuję, ile dzisiaj przeczytałam i ile mi jeszcze zostało do końca książki. Mam wrażenie, że przez to czytam szybciej.
Doskonale rozumiem, że ktoś kocha papier i nie wyobraża sobie książek w innej formie. Warto jednak spróbować. Nawet moja mama, która raczej nie przepada za nowinkami technicznymi stwierdziła, że to całkiem fajne i wygodne urządzenie.