Filmy / Kino amerykańskie

Depp jaki jest każdy widzi

30 listopada 2015

Tagi: ,

Bezwstydny Mortdecai”
reż. David Koepp

Wła­śnie prze­czy­ta­łam na One­cie, że „Bez­wstyd­ny Mort­de­cai” jest jed­ną z pora­żek kino­wych ostat­nie­go roku. Zamiast pla­no­wa­nych 60 milio­nów dola­rów zaro­bił tyl­ko nie­wie­le ponad 43. Jak na hol­ly­wódz­kie stan­dar­dy (dla porów­na­nia „Minion­ki” osią­gnę­ły przy­chód ponad 625 milio­nów dola­rów) to rze­czy­wi­ście nie jest dobry wynik.

Muszę jed­nak przy­znać, że widzia­łam wie­le gor­szych fil­mów niż ten. Oglą­da­jąc pery­pe­tie Joh­ne­go Dep­pa na ekra­nie nie raz się uśmiech­nę­łam, a o to prze­cież w kome­diach cho­dzi. Jeże­li do fil­mu podej­dzie­my z dużym dystan­sem, będzie­my ocze­ki­wać przede wszyst­kim absur­du, humo­ru i dobrej zaba­wy, to mamy szan­sę być zadowoleni.

Char­lie Mort­de­cai (Joh­ny Depp) – eks­cen­trycz­ny ary­sto­kra­ta, miło­śnik i kolek­cjo­ner dzieł sztu­ki, a tak­że zło­dziej i prze­myt­nik zosta­je popro­szo­ny o wyko­na­nie jed­ne­go zle­ce­nia zwią­za­ne­go z tajem­ni­czym obra­zem Goi. Obra­zem nie byle jakim – na jego odwro­cie znaj­du­ją się podob­no nume­ry kont ban­ko­wych, na któ­rych hitle­row­cy umie­ści­li skra­dzio­ne pod­czas woj­ny pie­nią­dze. Nie­zbyt roz­gar­nię­ty głów­ny boha­ter ma zde­cy­do­wa­nie wię­cej szczę­ścia niż rozu­mu, co pro­wa­dzi go do kolej­nych pomy­łek i tara­pa­tów. Na szczę­ście w całej te histo­rii są jesz­cze wier­ny słu­żą­cy Jock oraz zarad­na i inte­li­gent­na żona Johanna.

Sam film jest tak samo cha­otycz­ny, jak jego głów­ny boha­ter – momen­ta­mi trzy­ma poziom i nabie­ra tem­pa, aby za chwi­lę dopro­wa­dzić do sytu­acji, kie­dy w naszej gło­wie poja­wia się myśl „Ale o co k*** cho­dzi?”. Film utrzy­ma­ny jest w sty­li­sty­ce kiczu i inten­syw­nych, nie­na­tu­ral­nych kolo­rów. Jed­nym widzom przy­pa­su­je ta kon­wen­cja inni raczej nie odnaj­dą się w tym zupeł­nie. W jed­nej z recen­zji spo­tka­łam się z opi­nią, że Mort­de­cai pre­ten­du­je do roli następ­cy Różo­wej Pan­te­ry – chy­ba jed­nak inspek­tor Clo­use­au nie musi czuć się zagrożony.

0 likes
Close