„Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie”
reż. Paolo Genovese
Historia w filmie „Dobrze się kłamie…” zaczyna się niewinnie. Na obiedzie u Evy i Rocco spotyka się grupa starych znajomych (dwa małżeństwa oraz będący singlem Peppe), przyjaciół od dzieciństwa. Jest dużo jedzenia i wina, okazja do obserwowania zaćmienia księżyca, gdy gospodyni proponuje pewną grę. Ponieważ bohaterowie twierdzą, że nie mają przed sobą tajemnic podczas tego wieczoru mają dzielić się wszystkim, co przyjdzie na ich smartfony. Będzie więc prowadzenie rozmów telefonicznych w trybie głośnomówiącym, publiczne odczytywanie sms-ów, rozmów w komunikatorach czy oglądanie zdjęć. Jako dzieci graliśmy czasami w „Szczerość czy odwaga” – tutaj dostajemy tę grę w wersji dla dorosłych. Niby nic wielkiego, a jednak… okazuje się, że wiele może wyjść na jaw.
Na początku „Dobrze się kłamie…” zaczyna się jak lekka komedia. Pierwsze wiadomości, które otrzymują uczestnicy kolacji wzbudzają uśmiech i powodują niewielkie zaledwie nieporozumienia. Z czasem jednak akcja nabiera tempa, na wierzch wychodzą kolejne sekrety. Okazuje się, że wszyscy oszukujemy bliskich, tylko jedni bardziej, a drudzy nieco mniej. Chociaż reżyser wyolbrzymił wiele sytuacji, wizja tego, jak wiele mogą ukrywać ludzie wydawało by się dobrze nam znani bywa niepokojąca.
„Dobrze się kłamie…” to film, który wywołuje mnóstwo skrajnych emocji. Reżyser wyjątkowo dobrze skacze pomiędzy zabawnymi akcentami, a prawdziwymi ludzkimi dramatami. Bohaterowie śmieją się, krzyczą na siebie, płaczą i czują wstyd czy żal na przemian. A my razem z nimi. Zostajemy zamknięci w mieszkaniu na 1,5 godziny i zaczynamy coraz bardziej utożsamiać się z postaciami z filmu.
Telefony to czarne skrzynki współczesnego człowieka – mówi jeden z bohaterów kolacji. Zawierają wszystko – gdzie byliśmy, co robiliśmy, z kim rozmawialiśmy itp. Kolejne zainstalowane aplikacje śledzą nasze zakupy, aktywności sportowe, położenia, a przede wszystkim rozmowy, maile, wysłane zdjęcia. Film Genovese pokazuje nam, że poznanie sekretów z telefonów naszych bliskich może całkowicie wywrócić nasze życie. Pozostaje tylko pytanie – czy tego chcemy, czy nie lepiej jednak żyć z nadzieją, że wszystko jest dobrze.