„Dobrzy nieznajomi„
reż. Andrew Haigh
Ten wpis nie będzie recenzją filmu „Dobrzy nieznajomi”, bo bardzo ciężko skomentować ten film nie zdradzając wszystkich spoilerów. Ten wpis będzie raczej próbą opowiedzenia na pytanie: kim jest Adam, główny bohater filmu oraz co siedzi w jego głowie. Bo gdybym miała powiedzieć, o czym jest film Andrew Haigha, to właśnie o tym, co dzieje się w głowie bohatera – o jego emocjach, marzeniach, wspomnieniach i wyobrażeniach.
„Dobrze nieznajomi” to właściwie jednego aktora, Andrew Scotta. Adam, główny bohater opowiedzianej w filmie historii to człowiek totalnie pogubiony w życiu. Wiecznie samotny, nie umiejący ułożyć sobie relacji z innymi, można powiedzieć, że porzucony odkąd w wieku 12 lat stracił rodziców w wypadku samochodowym. Jako gej nie umiał sobie także zbudować bliskich przyjaźni w szkole czy w pracy czuł, że nie jest dla nikogo wystarczająco ważny. Trauma z dzieciństwa spowodowane śmiercią rodziców, a także to, że nigdy nie miał okazji szczerze z nimi porozmawiać na wiele tematów ciążą na nim w dorosłości.
„Dobrzy nieznajomi” to dla mnie film o potrzebie przepracowania w sobie pewnych rzeczy, o tym, że żeby pójść do przodu trzeba zamknąć przeszłość. Jeśli mamy za sobą jakieś rozgrzebane rany czy niedokończone sprawy, to ciągle stoimy w miejscu i obawiamy się tego, co by było gdyby. Adam obawiał się tego, jak rodzice zareagowaliby na jego orientację, w jaki sposób podeszli wy do tego, kim jest teraz. ciągle zadawał sobie głupie pytanie: co by było gdyby rodzice żyli, jak wyglądało by jego życie i czy potoczyłoby się zupełnie inaczej. Czy zyskałby od nich wsparcie, czy raczej odrzucenie. Spotkanie z nieznajomym sąsiadem, który nagle pojawia się w drzwiach mieszkania z butelką wódki jest dla Adama bodźcem do sprawdzenia tego. Ta sytuacja przenosi Adama w alternatywną rzeczywistość, w której spotyka swoich rodziców i ma okazję domknąć wiele tematów i pozwolić im zniknąć z jego życia w spokoju.
Jak będzie iść na ten film weźcie dużo chusteczek. Bo będziecie chcieli płakać razem z Andrew Scottem. Ja wzruszałam się wielokrotnie i tak bardzo chciałam, żeby bohaterowi się wszystko ułożyło. Czekałam na happy end bardzo. Nie będzie zdradzać, czy faktycznie miał miejsce…