Filmy / Kino amerykańskie

Wszyscy śnią o Nicolasie Cage’u

13 stycznia 2024

Tagi: ,

Dream scenario”
reż. Kristoffer Borgli

Pomysł na ten film jest cie­ka­wy – Paul (gra­ny przez Nico­la­sa Cage) jest zupeł­nie zwy­kłym czło­wie­kiem. Mężem, ojcem, pro­fe­so­rem uni­wer­sy­te­tu pro­wa­dzą­cym nud­ne wykła­dy z bio­lo­gii ewo­lu­cyj­nej. Takim, któ­re­go nikt nie doce­nia, nikt nie zapra­sza na kola­cje, któ­re­go nikt nie zapa­mię­tu­je i o któ­re­go ist­nie­niu mało kto wie. Ma mało za mało wło­sów na gło­wie i tro­chę za dużo kilo­gra­mów. Aż pew­ne­go dnia zaczy­na się poja­wiać w snach innych ludzi. I nie cho­dzi tutaj o kil­ka naj­bliż­szych osób, ale o milio­ny miesz­kań­ców całej Ame­ry­ki. Nagle ze zwy­kłe­go prze­cięt­nia­ka sta­je się naj­bar­dziej roz­po­zna­wal­nym czło­wie­kiem w kra­ju. Jego życie zmie­nia się o 180 stopni.

Dre­am sce­na­rio” nie jest to jed­nak żaden film scien­ce-fic­tion typu „Incep­cji”. Nie jest dla nas waż­ne jak ani dla­cze­go Paul wkro­czył do ludz­kich snów. Poza jaki­miś dwo­ma wzmian­ka­mi na ten temat mamy wra­że­nie, że cała sytu­acja sta­je się dla ludzi zupeł­nie nor­mal­na. Nie jest to też kome­dia, jak może­my prze­czy­tać przy oka­zji rekla­mo­wa­nia fil­mu. To dra­mat – dra­mat czło­wie­ka, któ­ry nie ma żad­ne­go wpły­wu na to, co śni się innym ludziom. A jed­no­cze­śnie te sny mają ogrom­ny wpływ na to, co dzie­je się w jego życiu.

Począt­ko­wo w snach Paul jest podob­nie jak w życiu – nud­ny, bier­ny, nija­ki. Stoi i patrzy, bez wzglę­du na to, co dzie­je się w snach. Nie przej­mu­je ini­cja­ty­wy i nie pró­bu­je niko­mu pomóc (cho­ciaż nie­któ­rzy o tę pomoc pro­szą). Spra­wia wra­że­nie mimo wszyst­ko miłe­go, star­sze­go pana. Wszy­scy zaczy­na­ją go uwiel­biać, stu­den­ci tłum­nie sta­wia­ją się na wykła­dy, cór­ki prze­sta­ją się go wsty­dzić. Jest zapra­sza­ny do tele­wi­zji, agen­cje rekla­mo­we widzą w nim poten­cjał na twarz kam­pa­nii rekla­mo­wych. Kto by nie chciał pro­mo­wać swo­ich pro­duk­tów w snach? To jest dopie­ro coś! Paul wresz­cie czu­je się doce­nio­ny, wyjąt­ko­wy. Nie­co zagu­bio­ny w tej całej popu­lar­no­ści ma jed­nak nadzie­ję, że pomo­że mu to wydać nie napi­sa­ną jesz­cze książ­kę nauko­wą. Gdy cała sytu­acja zaczy­na mu wresz­cie odpo­wia­dać Paul w snach zaczy­na być zupeł­nie innym czło­wie­kiem – bru­tal­nym, któ­ry koja­rzy się z koszmarami.

Dre­am sce­na­rio” obna­ża pro­ces zosta­wa­nia cele­bry­tą. Nie musisz mieć nic cie­ka­we­go do zapro­po­no­wa­nia (umów­my się – Paul nie jest w ogó­le inte­re­su­ją­cy), waż­ne, żebyś był roz­po­zna­wal­ny. Wte­dy możesz rekla­mo­wać wszyst­ko – od Spri­ta po zegar­ki. Pod­czas dość dłu­giej sce­ny roz­mo­wy z agen­cją mar­ke­tin­go­wą, któ­ra nie ma naj­mniej­sze­go poję­cia o tym, z kim roz­ma­wia poza tym, że z czło­wie­kiem ze snów widzi­my pyta­nie – sprze­dać się czy pozo­stać tym, kim jestem. Sko­rzy­stać z oka­zji czy pozo­stać wier­nym swo­jej nauko­wej pracy.

Jed­no­cze­śnie jak jesteś zna­ny, to musisz być goto­wy na hejt. Niczym nie­uza­sad­nio­ny, wynisz­cza­ją­cy hejt. To dru­ga stro­na sła­wy, któ­ra potra­fi stać się prze­kleń­stwem. Ludzie nie­na­wi­dzą cię, cho­ciaż nie zro­bi­łeś im nic złego.

Jedy­nym ele­men­tem, któ­ry mi w tym fil­mie nie pod­szedł jest jego przed­ostat­ni akt. Zmie­nia­my nagle nie­mal cał­ko­wi­cie kli­mat fil­mu. Z dra­ma­tu o jed­no­st­ce, o pro­ble­mach Pau­la prze­ska­ku­je­my do kon­cep­cji urzą­dzeń, któ­re pozwa­la­ją każ­de­mu wejść do snu innych osób. Te nowo­cze­sne wyna­laz­ki mają być uży­wa­ne zarów­no przez oso­by pry­wat­ne, jak i wiel­kie fir­my i cał­ko­wi­cie zre­wo­lu­cjo­ni­zo­wać nasze sny. Jest to nawią­za­nie do tego, co zapo­cząt­ko­wał nie­świa­do­mie Paul i było

Mimo wszyst­ko „Dre­am sce­na­rio” pole­cam. Bar­dzo współ­cze­sny film, któ­ry w pośred­ni spo­sób poka­zu­je aktu­al­ne pro­ble­my – czy­li to, w jaki spo­sób powsta­ją nasze opi­nie o innych, pro­blem can­cel cul­tu­re czy koniecz­no­ści wal­ki z fał­szy­wy­mi oska­że­nia­mi. Ile razy zda­rzy­ło się, że wize­ru­nek zna­nych ludzi budo­wa­ny jest tyl­ko na pod­sta­wie tego, co widzi­my na Insta­gra­mie, cho­ciaż niby wszy­scy wie­my, że social media mają się nijak do praw­dzi­we­go życia. Albo nawet nie na pod­sta­wie tego, co ktoś poka­zu­je na swo­ich pro­fi­lach, ale jakiś nagrań z zupeł­nie innych miejsc.

0 likes
Close