Książki / reportaż

Mapa szczęśliwości świata

21 czerwca 2013

Tagi: , ,


Eric Weiner

„Geografia szczęścia”
Wyd. Carta Blanca

Zawsze żywi­łem prze­ko­na­nie, że szczę­ście czai się tuż za rogiem i cho­dzi jedy­nie o to, by zna­leźć ten wła­ści­wy róg.

Tymi sło­wa­mi Eric Weiner zaczy­na swo­ją książ­kę opi­su­ją­cą podróż po świe­cie w poszu­ki­wa­niu szczę­ścia. W cią­gu roku Weiner odwie­dza dzie­sięć kra­jów w róż­nych zakąt­kach świa­ta, aby zna­leźć ten róg, za któ­rym scho­wa­ne jest szczę­ście. Któż z nas o tym nie marzy? I czy miej­sce, gdzie czło­wiek będzie ide­al­nie szczę­śli­wy napraw­dę istnieje?

Pra­cu­ją­cy jako kore­spon­dent zagra­nicz­ny Eric Weiner spo­ty­kał się z woj­ną, bie­dą i śmier­cią miesz­kań­ców róż­nych kra­jów. W pew­nym momen­cie swo­je­go życia zmę­czo­ny histo­ria­mi nie­szczę­śli­wych ludzi posta­na­wia poszu­kać cze­goś prze­ciw­ne­go – miejsc, w któ­rych ludzie są napraw­dę szczę­śli­wi. Z tych poszu­ki­wań powsta­ła wła­śnie „Geo­gra­fia szczęścia”.

Wyru­sza­jąc w swą podróż Eric Weiner przy­go­to­wu­je się do niej solid­nie i zaglą­da do Świa­to­wej Bazy Danych nt. Szczę­ścia pro­wa­dzo­nej przez pro­fe­so­ra Ruuta Veen­ho­ve­na, spe­cja­li­stę w dzie­dzi­nie szczę­ścia, gdzie wyszu­ku­je naj­szczę­śliw­sze (według sta­ty­styk) kra­je świa­ta, jak i te znaj­du­ją­ce się na prze­ciw­nym koń­cu. W ten spo­sób two­rzy listę miejsc, któ­re mają pomóc mu odpo­wie­dzieć na pyta­nie: co spra­wia, że czło­wiek jest szczę­śli­wy? Do odwie­dze­nia ma posia­da­ją­ce wyso­ki wskaź­nik szczę­śli­wo­ści: Holan­dię, Szwaj­ca­rię, Buthan, Katar, Islan­dię, Taj­lan­dię, Wiel­ką Bry­ta­nię oraz rodzin­ne Sta­ny Zjed­no­czo­ne, ale tak­że dają­ce spoj­rze­nie z dru­giej stro­ny Indie i Moł­da­wię. Każ­dy z tych kra­jów jest zupeł­nie inny pod wzglę­dem kli­ma­tu, zamoż­no­ści, kul­tu­ry czy reli­gii, dla­te­go w każ­dym z nich spo­ty­ka­my inne spoj­rze­nie na szczęście. 

Atlas szczę­ścia, jeśli taki w ogó­le ist­nie­je, nie będzie łatwy do odczy­ta­nia, niczym pognie­cio­na mapa leżą­ca w schow­ku samo­cho­do­wym. Byłem jed­nak zde­ter­mi­no­wa­ny, aby przeć przed sie­bie (…) Two­rzę więc swój wła­sny atlas szczę­ścia, moją mapę dro­go­wą szczę­śli­wych miejsc, po czę­ści wspie­ra­jąc się dany­mi Ruuta Veen­ho­ve­na, a po czę­ści wła­sny­mi prze­czu­cia­mi. Nie ma zna­cze­nia, czy kraj jest boga­ty, czy bied­ny, gorą­cy czy zim­ny, demo­kra­tycz­ny czy dyk­ta­tor­ski. Będę szedł za zapa­chem szczę­ścia gdzie­kol­wiek zawie­dzie mnie trop.

Weiner, jak docie­kli­we­go dzien­ni­ka­rza przy­sta­ło spo­ty­ka się z ludź­mi, dużo roz­ma­wia, cho­dzi do lokal­nych pubów, podró­żu­je po sto­li­cach i pro­win­cjach, a tak­że pró­bu­je miej­sco­wej kuch­ni. Nie boi się zada­wać wprost pyta­nia: czy jesteś szczę­śli­wy, na któ­re odpo­wie­dzi bywa­ją nie­raz zaska­ku­ją­ce. Spo­tka­ni ludzie mają oce­nić swój poziom szczę­ścia w ska­li od 1 do 10 zada­nie trud­ne i cza­sa­mi wyma­ga­ją­ce reflek­sji. Dzię­ki temu prze­ko­nu­je­my się, że Szwaj­ca­rzy cenią sobie spo­kój i brak zmar­twień czy rząd Butha­nu wpro­wa­dza poję­cie Szczę­ścia Kra­jo­we­go Brut­to, odkry­wa­my tajem­ni­cę taj­skie­go uśmie­chu i fakt, że pie­nią­dze szczę­ścia nie dają, ale ich brak na pew­no nie sprzy­ja byciu szczę­śli­wym (w koń­cu miesz­kań­cy opły­wa­ją­ce­go w bogac­two Kata­ru nie są szczę­śliw­si od tych z Buthanu).

Autor nawią­zu­je do licz­nych filo­zo­fów, psy­cho­lo­gów, zaska­ku­je czy­tel­ni­ka cie­ka­wost­ka­mi z histo­rii. Książ­ka ta jest kopal­nią wie­dzy na temat postrze­ga­nia szczę­ścia w róż­nych okre­sach i przez bar­dzo róż­ne oso­by. Widać, że oprócz podró­ży po świe­cie Weiner nie bał się się­gać do teo­re­tycz­nych roz­wa­żań na temat inte­re­su­ją­ce­go go tema­tu. Z książ­ki dowia­du­je­my się więc, że Ary­sto­te­les uwa­żał, iż drob­ne nie­po­wo­dze­nia nie prze­szka­dza­ją nam być szczęśliwym.
Koń­cząc swo­ją podróż w rodzin­nych Sta­nach Zjed­no­czo­nych Weiner docho­dzi do wnio­sku, że:

Prze­mysł porad­ni­ków psy­cho­lo­gicz­nych nie­wie­le dopo­mógł prze­ko­nu­jąc, że szczę­ście jest wewnątrz, zwró­cił nas do wnę­trza, pod­czas gdy w rze­czy­wi­sto­ści powin­ni­śmy szu­kać go na zewnątrz. Nie w pie­nią­dzach, ale w innych ludziach, w spo­łe­czeń­stwie, mię­dzy­ludz­kich wię­ziach, któ­re ewi­dent­nie sta­no­wią źró­dło szczęścia. 

No cóż – nie pozo­sta­je nam więc nic inne­go, jak otwo­rzyć się na ludzi. Bo nie waż­ne, gdzie jeste­śmy, wszę­dzie może­my odna­leźć swo­je szczęście.

0 likes
Close