Mariusz Sepioło
„Himalaistki. Opowieść o kobietach, które pokonują każdą górę”
Wyd. Znak
W stereotypowym świecie jeszcze do niedawna mężczyzna miał dokonywać wielkich rzeczy, realizować się i zarabiać pieniądze, kobieta zaś widziana była jako dobra żona, która czeka na męża z obiadem. Mogła mieć pasję, jednak najlepiej do momentu założenia rodziny. Kiedy w latach 70. pierwsze kobiety postanowiły wyruszyć na wyprawy w najwyższe góry świata, było to coś przełomowego. Kiedy dodatkowo powiedziały, że nie chcą być tylko dodatkiem do męskich wypraw, ale równorzędnym partnerem we wspinaczce, środowisko himalaistów nie chciało tego zaakceptować. Teraz, po ponad 40 latach od pierwszego kobiecego wejścia na Mount Everest himalaistki mają na swoim koncie wiele sukcesów i regularnie biorą udział w wyprawach. Mariusz Sepioło postanowił zebrać historie życia 14 wybitnych polskich himalaistek (liczba nieprzypadkowa, nawiązująca do 14 szczytów Korony Himalajów), zarówno tych pierwszych z lat 80., jak i współczesnych i pokazać, czym była dla nich wspinaczka. W „Himalaistkach” zaprosił do rozmowy te, które żyją i najbliższych tych, które zostały w górach.
Książka Mariusza Speioło podzielona jest na dwie części. Pierwsza z nich, zatytułowana „Wczoraj” to historia pierwszych polskich kobiet w Himalajach. Mamy tutaj wyraźnie pokazane, jak bardzo musiały one walczyć o swoje miejsce w wyprawach, jak wiele udowadniać. Obalenie stwierdzenia, że kobiety to słaba płeć, nie przychodziło łatwo. Lata 70. i 80. to najlepszy okres polskiego himalaizmu – Jerzy Kukuczka zdobywa Koronę Himalajów i Karakorum, a Wanda Rutkiewicz jest pierwszą kobietą na K2 i drugą, które zdobyła szczyt powyżej 8000 m. To właśnie ona była motorem kobiecych wypraw i jej nazwisko pojawia się przy prawie wszystkich pozostałych biografiach tej części. To ona zorganizowała całkowicie kobiecą wyprawę w 1975 r., kiedy na szczycie Gaszerbrum II stanęły opisane również w książce Anna Okopińska i Halina Krüger-Syrokomska.
Druga część to „Dziś”, lata dwutysięczne, które także pochwalić się mogą wieloma sukcesami. Obie te części wiele dzieli, ale także wiele łączy. Chociaż zmieniła się sytuacja kobiet we wspinaczce, dużo łatwiej jest wziąć udział w wyprawie i kobiety są traktowane tak samo jak mężczyźni, to nadal pozostają te same emocje i dylematy. W tej części głos mają między innymi Kinga Baranowska, Aleksandra Dzik, Sylwia Bukowicka czy Agnieszka Bielecka. Widzimy tutaj dużo większe zróżnicowanie, jeśli chodzi o podejście do wspinaczki i o sukcesy. Z jednej strony mamy Kingę Baranowską, która ma na swoim koncie wszystkie szczyty Korony Himalajów i Karakorum, z drugiej zaś np. Małgorzatę Jurewicz, która chociaż robiła bardzo trudne drogi w Himalajach, to nigdy nie przekroczyła magicznej granicy 8000 metrów.
„Himalaistki” stanowią ciekawą propozycję biograficzną. Umiejętnie łączą w sobie opisy himalajskich wypraw ze sprawami codziennego życia i szukają odpowiedzi na pytanie, jak być matką, żoną, pracownikiem i wspinaczem. W tych kobiecych biografiach, więcej niż w męskich rozdarcia, tęsknoty za rodziną i więcej emocji.
Dla rodzin tych himalaistek, jak wynika z naszych rozmów nie istniał konflikt między domem, a górami. Wspinaczki nie prowadziły do podwójnego życia, z których jedno je zadowalało, a drugie przygnębiało. Góry i rodzina były w przypadkach Krüger-Syrokomskiej i Miodowicz-Wolf światami równoległymi i równorzędnymi.