Tak. Zdecydowanie nie lubię mówić “Do widzenia”. Ale kiedyś trzeba. Już jutro koniec mojego pobytu tutaj, ale już od soboty spotykałam się na pożegnalną kawę/czekoladę/szejka z ludźmi poznanymi tutaj. Niby sześć tygodni to mało, ale wystarczy, aby przyzwyczaić się do miejsca i zaprzyjaźnić z ludźmi. Będzie mi brakowało:
- codziennej kawy na mieście,
- dźwięku gitary Vlady z pokoju obok,
- spacerów po deptaku Knaza Michaiła i po Bulwarze,
- rozwrzeszczanych dzieci,
- rozklekotanych trolejbusów
- bułek z piekarni na sto sposobów
- i przede wszystkim ludzi poznanych tutaj.
I pewnie jeszcze wielu innych rzeczy.
Jutro ostatni dzień w Belgradzie. Ostatnia szansa na kawę, spacer, bułkę, spotkanie z ludźmi. No tylko bez gitary i dzieci.