Zośka Papużanka
„Kąkol”
Wydawnictwo Marginesy
Zośka Papużanka zabiera nas na wieś. Gdzieś do przełomu lat 80. i 90. ubiegłego wieku. Wraz z dwunastoletnią bohaterką jedziemy do domu jej dziadka, aby spędzić rodzinne wakacje z dala od miasta. Powinno być miło, sielsko, radośnie i beztrosko. Powinno, ale nie jest. Spędzamy te wakacje bowiem w gronie rodziny, która za sobą niespecjalnie przepada.„Kąkol” to opis jednego lata. Senstymentalne wspomnienia z czasów dzieciństwa. Ale tyle wystarczy, żeby zrozumieć relacje pomiędzy ludźmi, z którymi przyszło żyć naszej bohaterce.
Na świat patrzymy oczami dziecka. Narratorka, chociaż ma zaledwie dwanaście lat, potrafi jednak zauważyć bardzo wiele i wyciągnąć wnioski z tego, co widzi. Oczywiście nie wszystko jest dla niej zrozumiałe – nie potrafi pojąć, czemu nie można bawić się z sąsiadami, czemu przyjaciółka musi pracować w wakacje. Ale nawet to jej niezrozumienie dla świata dorosłych pozwala czytelnikowi lepiej poznać otoczenie. Niby mamy do czynienia z prostymi historyjkami, z luźnymi wspomnieniami i przygodami z dziecięcych zabaw, a jednak kryje się za tym coś więcej. Jest to przemycone jakby przy okazji. Zabawa w podchody jest pretekstem, aby pokazać, że na dzieci się krzyczy, a nie je przytula, gdy się zgubią. Dziewczyna widzi i czuje, co dzieje się dookoła niej, ale zupełnie nie wie, co z tym może zrobić. Może tylko zapisać w zielonym zeszycie, który dostała od przyjaciółki, bo jest zbyt młoda, aby sobie z tym poradzić.
Kąkol to chwast, który jeśli tylko pojawi się w zbożu niszczy plony. Sprawia, że ziarna są zatrute, nie nadają się do niczego. Zastanawiałam się czytając książkę Papużanki który z bohaterów jest takim właśnie chwastem. I ze smutkiem dochodziłam do wniosku, że prawie każdy. A już na pewno każdy dorosły członek rodziny. Jest tutaj bowiem dziadek Antoni, który jest jak Bóg (ale ten zły Bóg, który grzmi i karze człowieka za grzechy) i bez ogródek mówi wnuczce, że jest głupia. Jest ojciec, który bardziej interesuje się swoim samochodem niż dzieckiem. Matka, która pozostaje całkowicie bierna. Ciotka Irmina, której nie obchodzi nic poza opalaniem się z papierosem w ustach (i tym, żeby jej synek się nie spocił za bardzo)… Jest jeszcze szwagier, babcia, druga ciotka, rodzeństwo, kuzyn. To rodzina od której chciałoby się uciec. A uciec można tylko gdzieś nad rzekę, na łąkę.
Dom to popularna nazwa miejsca, w którym ludzie przebywają, gdy pada deszcz i gdy chcą zademonstrować, że mogą ze sobą wytrzymać, chociaż nie mogą ze sobą wytrzymać, Nazwa popularna i niezbyt precyzyjna. W domu ludzi, najczęściej kiedy właśnie pada, wykonują tajemniczym sposobem nowych ludzi, żeby oni też nie mogli ze sobą wytrzymać, Każdemu się to należy.
Tym jednak, za co pokochałam Zośkę Papużankę jest język. Zachwyciłam się jej stylem pisania od pierwszych zdań. Poczułam, że jest to bardzo, bardzo mój styl. Pełen porównań, metafor, skojarzeń. Pełen szczegółów i detali. Pełen kolorów, smaków, zapachów. Czujemy, jak pachnie skoszona trawa, jak słodko smakują jedzone prosto z krzaka u pani Słowikowej.
Warto, czytając „Kąkol” skupić się i chłonąć słowa, bo każde zdanie zasługuje na uwagę. Papużanka po mistrzowsku dostrzega i opisuje szczegóły tego wakacyjnego świata. Nie brakuje też w „Kąkolu” humoru. Ironii, która pozwala rozładować napięcie, jakie pojawia się w tym za ciasnym dla tylu osób domu pod orzechem. I sprawia, że naszej bohaterce łatwiej jest odnaleźć się i przetrwać w tym świecie dorosłych.
Najgłośniej było pod lipą. Rozkładałam koc, zabierałam książkę albo zielony zeszyt od Bejatki, ale nie umiałam zebrać myśli, bo pszczoły pracujące na lipowych, puchatych kwiatach nakładały na nie welon psychodelicznego brzęczenia, zakłócającego wszystko jak muzyka zza okna, jak zbyt duża porcja oranżady wędrującej nosem tam, gdzie jej nie chcemy.
Zośka Papużanka pokazuje w „Kąkolu” słodko-gorzki smak lata. Takiego, gdzie beztroskie zabawy z Bejatką przeplatają się z kłótniami dorosłych. Ta książka to opowieść o rodzinie, z którą najlepiej wychodzi się na zdjęciu, o trudnych relacjach, z których nie da się uwolnić. To książka, która pewnie obudzi w nas wiele wspomnień, ale też wiele przemyśleń.