„Kamerdyner”
reż. Lee Daniels
Eugene Allen (w filmie nazwany Cecil Gaines) przez prawie 30 lat służył jako kamerdyner, a właściwie szef służby w Białym Domu. Miał okazję współpracować z sześcioma prezydentami Stanów Zjednoczonych. Przez te trzydzieści lat zmieniali się nie tylko prezydenci, ale także działy się ważne przemiany w historii i relacjach społecznych w Ameryce.
Życie Cecila ukazane jest od czasów, kiedy pracował na plantacji bawełny razem ze swoimi rodzicami. Pomimo tego, że byli wolnymi ludźmi, nie przeszkadzało to właścicielom zgwałcić jego matkę i zastrzelić ojca bez żadnych konsekwencji. Z czasem Cecil opuszcza plantację i pod okiem Mistrza Służących zdobywa stosowną edukację w swoim przyszłym zawodzie. Trafia najpierw do ekskluzywnego hotelu w Waszyngtonie, gdzie zostaje zauważony i zaproszony do służby w Białym Domu.
Historia czarnoskórego kamerdynera w Białym Domu, to pretekst do ukazania w tle skomplikowanej sytuacji czarnoskórych obywateli w Stanach Zjednoczonych XX wieku. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu czarni traktowani byli jako obywatele drugiej kategorii – pomimo tego, że teoretycznie posiadali oni pełnię praw, w wielu miejscach (autobusy, restauracje) wyznaczone były dla nich osobne strefy, aby przypadkiem nie uważali się za równych białym.
Równie ważne, jak relacje biali-czarni są w filmie relacje ojca z synem. Cecile, wdzięczny za dobrą pracę stara się nie wychylać i akceptować sytuację czarnoskórych. Jest uległy i pogodzony ze swoją, nie najgorszą, sytuacją. Nie znaczy to, że uważa, iż traktowanie czarnych jako gorszych jest dobre, jednak posada w Białym Domu nie jest warta walki o równe prawa. Inne zdanie ma jego syn Louis, który jest mocno zaangażowany w walkę przeciwko segregacji rasowej. Często podejmuje się działań na granicy prawa, przez co poznaje klimaty aresztów i więzienia. Różnice między ojcem, a synem powodują, że oddalają się oni od siebie mocno i Louis
Przede wszystkim ten film mnie zaskoczył. Mało tutaj było Białego Domu „od kuchni”, mało o pracy u boku najważniejszej osoby w państwie czy o relacjach panujących pomiędzy służbą, a prezydentami.