Linda Scott
„Kapitał kobiet”
Wydawnictwo Filtry
Niby to oczywiste i wszyscy wiemy (przynajmniej mam taką nadzieję), że kobiety zarabiają mniej, rzadziej awansują i osiągają kierownicze stanowiska. Ale czy zdajemy sobie sprawę, że to wpływa nie tylko na kobiety i ich sytuację ekonomiczną, ale na całe gospodarki? Albo czy mamy pojęcie, że istnieją kraje, w których kobiety nie tyle zarabiają mniej, co nie zarabiają w ogóle? Pewnie nam, ludziom żyjącym w mimo wszystko coraz bardziej równościowej Europie i Polsce wiele rzeczy umyka. Nasza bańka, chociaż jeszcze bardzo daleka jest od ideału to w porównaniu z wieloma krajami Afryki, Azji czy Ameryki Południowej jest całkiem kolorowa. „Kapitał kobiet” Lindy Scott po pierwsze pomaga nam rozejrzeć się dalej i zauważyć, że powinniśmy solidarnie wspierać nasze siostry na dalszych kontynentach, ale po drugie pokazuje, że nawet krajom rozwiniętego zachodu opłaca się jeszcze bardziej inwestować w kobiety i zachęcać je do robienia kariery, rozwoju zawodowego czy po prostu zarabiania większych pieniędzy.
Linda Scott przygląda się tym problemom z naukową dokładnością. Nie tylko analizuje liczne dane dotyczące gospodarek poszczególnych krajów, zależności aktywności kobiet na wzrost PKB czy przestępczość, ale prowadzi także własne badania i obserwacje. Realizuje projekty naukowo-badawcze w Ugandzie czy RPA. Jest ekonomistką, więc można znaleźć w książce więcej faktów niż emocji. Bo emocje przychodzą do głowy same podczas lektury.
Dlaczego więc tak ważne jest, aby nieustannie rozwijać kapitał kobiet?
Kobiety stanowią około połowy całej ludności, jednak posiadają niecałą 1/3 całego światowego bogactwa, zarabiają średnio 24% mniej i są dużo rzadziej aktywne zawodowo. Za to odpowiadają za około70-80% wydatków konsumenckich. To ogromna siła nabywcza, w interesie wszystkich powinno być więc, aby miały na swoje i domowe wydatki więcej pieniędzy. Co więcej szacuje się, że zależności od regionu, pełne równouprawnienie ekonomiczne mogłoby zwiększyć PKB poszczególnych krajów o 10% do nawet ponad 30%. Kraje o największych lukach płciowych zyskałyby najwięcej. Brzmi, jakby rozwój krajów był w dużej mierze zależny od wyrównania wskaźnika zatrudnienia i zarobków? Dokładnie tak! Czemu więc tak mało krajów wdraża ten plan w życie w intensywny sposób?
Jednym z powodów, o których wspomina Linda Scott jest zdominowanie świata polityki i ekonomii przez mężczyzn. Kiedy podczas konferencji naukowych i branżowych czy spotkań specjalistów w ramach grupy G20 próbowała przedstawiać swoje badania i pokazywać korzyści wynikające z równości ekonomicznej kobiet usłyszała, że „zajmowanie się sprawami kobiet, to strata cennego czasu ministrów finansów”.
Jesteśmy kobietami, mamy okres
Wydawać by się mogło, że to dość oczywista rzecz, w końcu ma ją połowa społeczeństwa i to regularnie przez większą część swojego życia. Linda Scott w swoich badaniach szuka zależności między miesiączkowaniem, a edukacją i pracą kobiet. Okazuje się, że tam, gdzie dostęp do środków higienicznych, czystych i zamykanych toalet w szkołach jest ograniczony pierwsza miesiączka oznacza początek opuszczania szkoły i słabszych wyników w nauce. W momencie, kiedy nie mamy komfortowych podpasek, nie mamy gdzie ich zmienić, a jednocześnie zaczynamy być postrzegane przez mężczyzn przede wszystkim jako te, gotowe na bycie żoną i rodzenie dzieci chcemy ukryć się w domu na te kilka dni w miesiącu. Tak rodzą się zaległości, które rzutują na wszystko, co dzieje się później.
Ta książka jest jednak nie tylko o nierówności ekonomicznej, ale o nierówności płci ogólnie. Bo jedno wynika z drugiego. Gdy kobieta nie zarabia, nie jest w stanie kupować tego, co potrzebuje (autorka pokazuje przykład higieny intymnej w krajach afrykański), wychodzić z domu, nie jest w stanie żyć bez mężczyzny obok. Nie może podejmować swoich własnych decyzji.
Gdyby tylko ci, którzy podejmują decyzje na najwyższych szczeblach chcieli czytać takie książki czy analizować takie badania świat byłby lepszy.


