Wstęp: do Ewy przyjechali znajomi, najpierw nocowali u nas, ale niestety okazało się, że nie jest to dłużej możliwe. Dlatego stwierdziliśmy, że zamiast płacić za nocleg w hostelu i potem gdzieś jeździć lepiej znaleźć miejsce, gdzie można pojechać nocnym autobusem lub pociągiem. Pierwszym pomysłem było Skopje. Gdy poszliśmy na dworzec okazało się, że bilet jest droższy niż się spodziewaliśmy i zaczęliśmy się zastanawiać nad innym miastem. Najtańszy bilet był do Prisztiny, więc po długich rozmowach to ona stała się naszym celem. Jednak nie dane nam było tam dojechać – przekonani, że odjazd 22.30 spokojnie kilka minut po 22 udaliśmy się na dworzec i zobaczyliśmy odjeżdżający nasz autobus. Nie mając już o tej godzinie zbyt dużego wyboru, ani nawet szans na szukanie hostelu dla Magdy i Kuby w końcu znaleźliśmy się w Skopje.Chyba zbankrutuję przez ten wyjazd, bo zamiast pracować chodzę kilka razy dziennie na kawę lub piwo albo jeżdżę na zagraniczne wycieczki. Może powinnam w międzyczasie zacząć przeglądać oferty pracy, bo coś czuję, że wydam swoje pieniądze do końca.
Rozwinięcie: Samo Skopje okazało się ciekawym miastem, chociaż bardzo krótkim do zwiedzania. Ścisłe zabytkowe centrum składa się z kilku uliczek, na których rozmieszczone są liczne restauracje, kawiarnie i sklepiki. Chodzi się tam naprawdę miło, jednak po godzinie zaczynaliśmy mieć wrażenie, że kręcimy się w kółko. Za to udało mi się zaspokoić moją potrzebę kontaktu ze sztuką poprzez odwiedzenie tamtejszego Muzeum Sztuki Współczesnej – może nie jest zbyt wielkie, ale jednak ciekawe. Tym, co okazało się ciekawe to zasada budowania sobie zabytków. Nowe budynki, jakie powstają w mieście stylizowane są na starożytną Grecję – mają kolumienki czy ozdobne fryzy. Tak samo jak forteca (tak – kolejna forteca) też jest odnawiana i dobudowywane są fragmenty ścian.
Na wieczór odbywał się festyn na twierdzy. Wielka impreza z dużą ilością piwa dla młodzieży.Poszłam tam z nadzieją na wyczajenie jakiejś fajnej bałkańskiej muzyki, ale niestety okazało się to porażką. Albo dance elektro, albo jakiś zespół śpiewający covery albo zawodzący wokalista. W ogóle od początku wyjazdu nie trafiłam jeszcze na nic, co wpadłoby mi w ucho i zachęciło do kupienia płyty.
Zakończenie: nastąpiło następnego dnia. Nie miałyśmy czasu, żeby położyć się spać, ponieważ czekał nas teoretycznie intensywny dzień w pracy. W praktyce okazało się, że pogoda pokrzyżowała wszystkie plany i ponieważ nie dało się z dziećmi wyjść nigdzie na zewnątrz, a w tej instytucji nie mają świetlicy nigdzie nie poszłyśmy. Znowu coś nie tak.