Książki / reportaż

Próba opisania nieopisywalnych Indii

10 stycznia 2013

Tagi: , , ,

"Lalki w ogniu" Paulina Wilk - okładka książkiPaulina Wilk
„Lalki w ogniu. Opowieści z Indii”
Wyd. Carta Blanca

Od daw­na moim naj­więk­szym podróż­ni­czym marze­niem jest wypra­wa do Indii. Kraj ten fascy­nu­je przede wszyst­kim boga­tą kul­tu­rą, któ­ra jest zupeł­nie róż­na od zna­nych, euro­pej­skich stan­dar­dów. Inna reli­gia, men­tal­ność ludzi, tra­dy­cje, codzien­ne pro­ble­my – wła­ści­wie wszyst­ko jest zupeł­nie inne niż w Euro­pie. Być może dla­te­go wła­śnie „Lal­ki w ogniu” to książ­ka tak bar­dzo przy­pa­dła mi do gustu.

Lal­ki w ogniu” to opo­wieść o Indiach dnia codzien­ne­go. Autor­ka zapra­sza nas na brud­ne uli­ce, do hin­du­skich wsi i przed­mieść, poka­zu­jąc bogac­two hin­du­skiej bie­dy. To repor­taż, któ­ry w bar­dzo wyra­zi­sty spo­sób przed­sta­wia tam­tej­szą rze­czy­wi­stość i kulturę.

Podróż po Indiach, w jaką zabie­ra czy­tel­ni­ka Pau­li­na Wilk nie będzie nale­ża­ła do naj­przy­jem­niej­szych. Dla autor­ki nie ma bowiem tema­tów tabu – z takim samym zain­te­re­so­wa­niem pisze ona o hin­du­skich bóstwach, jak o zała­twia­niu potrzeb fizjo­lo­gicz­nych na uli­cy. Na kolej­nych stro­nach książ­ki ze szcze­gó­ła­mi dowia­du­je­my się m.in. co jedzą, jak się myją, w co się ubie­ra­ją czy jak podró­żu­ją hin­du­si. Deta­le są waż­ne, to z nich skła­da się życie prze­cięt­ne­go miesz­kań­ca Indii.

"Lalki w ogniu" Paulina Wilk - mężczyzna na ulicy w IndiachBędzie cał­kiem szcze­rze, cza­sem bru­tal­nie, bez lukro­wa­nia i boly­wo­odz­kie­go tań­ca. Pau­li­na Wilk zatrzy­mu­je się obok zwy­kłe­go, sza­re­go (cho­ciaż to może w przy­pad­ku hin­du­sów nie­ko­niecz­nie) czło­wie­ka opi­su­jąc jego codzienność.
Język Pau­li­ny Wilk jest barw­ny, tak jak barw­ny jest kraj, któ­ry opi­su­je. Licz­ne przy­miot­ni­ki i meta­fo­ry jesz­cze peł­niej odda­ją kli­mat Indii, któ­ry bar­dzo cięż­ko jest zmie­ścić w sło­wach. Poetyc­kie sfor­mu­ło­wa­nia i ope­ro­wa­nie obra­za­mi poma­ga czy­tel­ni­ko­wi poczuć cho­ciaż w czę­ści nie­zwy­kłość tego kra­ju – prze­peł­nia­ją­ce powie­trze zapa­chy czy towa­rzy­szą­cy poran­ko­wi ruch na uli­cach. Jak pisze bowiem sama autor­ka Indii nie moż­na objąć ani nazwać. Nie war­to pytać, ilu jest tych ludzi, ilu ich przy­bę­dzie. Ludzie, któ­rzy zamiesz­ku­ją Indie żyją w cią­głym ruchu, tło­ku i cha­osie. Tutaj nie ma chwi­li ciszy i spo­ko­ju – na każ­dym kro­ku jeste­śmy oto­cze­ni ludź­mi. W koń­cu to dru­gi co do licz­by lud­no­ści kraj na świecie.

Ten kraj dla czło­wie­ka z zacho­du jest nie­zwy­kle trud­ny do obser­wo­wa­nia, rozu­mie­nia, doświad­cza­nia, a tak­że do opi­sy­wa­nia. W pozor­nym cha­osie i bała­ga­nie autor­ka odnaj­du­je rzą­dzą­ce hin­du­ską spo­łecz­no­ścią zasa­dy i praw­dy. Życie w Indiach jest bowiem moc­no upo­rząd­ko­wa­ne według nie­za­pi­sa­nych nigdzie reguł, któ­re cięż­ko zro­zu­mieć przy­by­szom z innych kul­tur. Cze­ka­nie w Indiach jest nie­odzow­ne – trze­ba się go nauczyć, aby tutaj żyć. Pau­li­na Wilk cier­pli­wie wycze­ku­je ludzi i sytu­acji, któ­re potem ubie­ra w sło­wa – może dzię­ki temu jej książ­ka jest tak bar­dzo auten­tycz­na. Opi­sa­ne w książ­ce sytu­acje pocho­dzą z bar­dzo wie­lu wizyt autor­ki w Indiach, licz­nie prze­pro­wa­dzo­nych roz­mów i obser­wa­cji. Mimo licz­nych poby­tów w tym kra­ju Wilk nie prze­sta­je się jed­nak dzi­wić i fascynować.

Hin­du­si pod przy­kryw­ką kolo­rów i ozdób sta­ra­ją się ukryć cho­ciaż tro­chę swo­ją bie­dę. Nie jest to łatwe, zwłasz­cza, gdy bra­ku­je per­spek­tyw na jaką­kol­wiek zmia­nę. Prze­peł­nio­ne róż­no­rod­no­ścią owo­ców, przy­praw, tka­nin czy biżu­te­rii stra­ga­ny spra­wia­ją wra­ża­nie miejsc pięk­nych i peł­nych życia, są czę­sto jed­ny­mi z nie­wie­lu miejsc, gdzie wystę­pu­je radość. Czy­ta­ją „Lal­ki w ogniu” w pew­nym momen­cie nabie­ra­my wra­że­nie, że miej­sco­wa lud­ność pogo­dzi­ła się ze swo­im losem, zamiast pró­bo­wać wal­czyć, pró­bu­je po pro­stu żyć uda­jąc, że wszyst­ko jest w porządku.

Stra­ga­ny, pie­czo­ło­wi­cie zdo­bio­ne i przy­go­to­wy­wa­ne, są nie tyl­ko miej­scem han­dlu. Ich zada­niem jest odwra­cać uwa­gę od potwor­no­ści życia, zakry­wać zło – spra­wić, że feeria barw, świa­teł i zapa­chów odu­rzy. Speł­nia­ją funk­cje teatral­nych deko­ra­cji – prze­ista­cza­ją rze­czy­wi­stość w miej­sce nie­zwy­kłych zda­rzeń. Pozwa­la­ją bied­nym ską­pać się w ilu­zji bogac­twa, roz­pra­sza­ją mro­ki, prze­ga­nia­ją zwąt­pie­nie. W oto­cze­niu kolo­ro­wych, zawsze odświęt­nych sto­isk, poły­sku­ją­cych w świe­tle roz­ko­ły­sa­nych żaró­wek i naf­to­wych pło­my­ków, zni­ka nie­szczę­ście i smu­tek. Nie ma tu miej­sca ani cza­su na zmar­twie­nia. Moż­na tyl­ko oglą­dać, zachwy­cać się i kupo­wać, kupować. 

"Lalki w ogniu" Paulina Wilk - riksze na mieścieNie jest łatwo miesz­kać w Indiach, a jesz­cze bar­dziej nie jest łatwo być kobie­tą w Indiach. Tym moc­nym akcen­tem autor­ka wpro­wa­dza nas w hin­du­ski świat w pierw­szym roz­dzia­le swo­jej książ­ki. Pau­li­na Wilk obra­zu­jąc nor­my panu­ją­ce w tym kra­ju przed­sta­wia, że naro­dze­nie się chłop­cem jest dla hin­du­sa jak zba­wie­nie. Dziew­czyn­ki (jeże­li już uda im się prze­żyć pierw­sze lata życia) muszą liczyć się z ryzy­kiem gor­sze­go trak­to­wa­nia czy spa­le­nia po śmier­ci męża. Pra­wo w Indiach nie jest przy­chyl­ne kobie­tom, co spra­wia, że gwał­ty nie są kara­ne tak, jak być powin­ny, zabój­stwa dziew­czy­nek idą w zapo­mnie­nie itp. Przy­zwo­le­nie na zabój­stwo jest wszech­obec­ne i rodzi się w chwili,kiedy dziew­czyn­ka przy­cho­dzi na świat. Pau­li­na Wilk nie boi się poru­szać w swo­jej książ­ce kwe­stii trud­nych, o któ­rych czę­sto się mil­czy, aby nie psuć kiep­skie­go już i tak wize­run­ku tego kraju.

Indie to kraj pełen sprzecz­no­ści. Na pew­no 250 stron to za mało, żeby przed­sta­wić go w peł­ni. Jed­nak „Lal­ki w ogniu” to dosko­na­ły zbiór wycin­ków z życia hin­du­sów. Wycin­ków, któ­re pozwa­la­ją zbu­do­wać cho­ciaż czę­ścio­wy obraz tego kra­ju, niczym pat­chwork, gdzie każ­dy ele­ment pocho­dzi z innej bel­ki mate­ria­łu. Czy­tel­nik koń­cząc lek­tu­rę poczu­je się zachwy­co­ny i przy­tło­czo­ny jed­no­cze­śnie. Nie­któ­rzy zarzu­ca­li Pau­li­nie Wilk, że zbu­do­wa­ła smut­ny i przy­gnę­bia­ją­cy obraz Indii, jako kra­ju bez per­spek­tyw, bez per­spek­tyw na lep­sze, kra­ju pogrą­żo­ne­go w cał­ko­wi­tej bez­na­dziei. W koń­cu Indie to tak­że jed­na z więk­szych gospo­da­rek na świe­cie, kraj z pięk­ną i boga­tą kul­tu­rą, pro­du­cent naj­więk­szej licz­by fil­mów. Trud­no nie zgo­dzić się z fak­tem, że książ­ka zwra­ca dużą uwa­gę na tę sza­rą rze­czy­wi­stość indyj­skie­go życia. Na kolej­nych stro­nach spo­ty­ka­my żebra­ków miesz­ka­ją­cych na uli­cy, rodzi­ny, któ­re nie mają za co wykar­mić dzie­ci, sie­ro­ty „zara­bia­ją­ce” na sprzą­ta­niu pocią­gów itp. Tyl­ko, czy nie jest ono nie­ste­ty wła­śnie takie?

Indie nie bie­gną do celu. Sie­dzą. Od pię­ciu tysię­cy lat zaj­mu­ją się nie­prze­rwa­nym byciem, obra­ca­niem w koło­wro­cie czasu.

"Lalki w ogniu" Paulina Wilk - hinduski targ

Zdję­cia autor­ki książ­ki: www.paulinawilk.pl.

0 likes
Close