Książki / powieść

listopadowe porzeczki

29 maja 2022

Tagi: , , , , , ,

Andrus Kiviräht
„Listopadowe porzeczki”
Wydawnictwo Literackie

Skoń­czy­łam wła­śnie czy­tać „Listo­pa­do­we porzecz­ki” Andru­sa Kivi­räh­ta. Skoń­czył się mroź­ny listo­pad w estoń­skiej wsi i na dwo­rze u baro­na. W tej wsi, gdzie kra­ty, upio­ry, strzy­gi i dusze zmar­łych towa­rzy­szą ludziom na każ­dym kro­ku. Razem się bawią i tań­czą, ale też razem cier­pią bie­dę i smu­tek. To był mrocz­ny i dziw­ny czas. Zaska­ku­ją­cy i magicz­ny. Skoń­czy­ło się też życie wie­lu boha­te­rów. To książ­ka o miło­ści i o śmier­ci. O miło­ści nie­szczę­śli­wej i nie­moż­li­wej. I o śmier­ci tra­gicz­nej i nie­unik­nio­nej. Bo nawet, jeśli uda się uciec Zara­zie, to Sta­ry Pie­kiel­nik o nikim nie zapo­mni i upo­mni się o obie­ca­ną duszę.

Boha­te­ro­wie „Listo­pa­do­wych porze­czek” pro­wa­dzą cięż­kie i bied­ne życie. W codzien­no­ści poma­ga­ją im kra­ty – zro­bio­ne z codzien­nych rze­czy stwo­ry, któ­re mają duszę wyku­pio­ną od dia­bła. Przy­naj­mniej dia­beł tak myśli, bo łatwo go oszu­kać – to wła­śnie tytu­ło­we listo­pa­do­we porzecz­ki, z któ­rych wyci­ska­ny jest sok, poma­ga­ją nie oddać dia­błu ludz­kiej krwi. Kra­ty wyko­nu­ją wszyst­kie pole­ce­nia swo­ich wła­ści­cie­li, poma­ga­ją w gospo­dar­stwie, ale przede wszyst­kim noca­mi krad­ną. Odwie­dza­ją spi­żar­nie i sto­do­ły innych domów i wyno­szą, co się da. Jakoś trze­ba sobie w życiu radzić, kie­dy nie jest łatwo. Moż­na jesz­cze nocą prze­mie­nić się w wil­ka – jed­ni robią to dla mię­sa, inni aby wybie­gać się po oko­licz­nym lesie.

Nie było widać ani jed­nej gwiaz­dy, ani nawet księ­ży­ca, jedy­nie poje­dyn­cze kra­ty z łupa­mi w zębach i ogni­sty­mi ogo­na­mi mknę­ły po skle­pie­niu nie­ba. Cza­sem któ­ryś krzyk­nął i nagle zgasł – co ozna­cza­ło, że poszko­do­wa­ny gospo­darz spo­strzegł kra­dzież i tup­nął trzy razy lewym obca­sem, wte­dy krat spa­dał z hukiem na ziemię.

Żeby prze­trwać w tym świe­cie trze­ba być przede wszyst­kim spryt­nym. Zna­leźć spo­sób, jak oszu­kać tych, co czy­ha­ją na nasze życie lub nasz mają­tek. Cza­sa­mi wystar­czy poło­żyć się w dru­gą stro­nę czy zało­żyć spodnie na gło­wę, cza­sa­mi trze­ba bar­dziej wymyśl­nych pla­nów. Jed­nak w każ­dej chwi­li war­to być czuj­nym, bo nigdy nie wia­do­mo, czy ten nie­zna­jo­my to przy­ja­ciel czy sama kostucha.

Fascy­nu­ją­cy jest ten świat, świat wypeł­nio­ny estoń­ski­mi legen­da­mi, wie­rze­nia­mi w Boga i magicz­ne stwo­ry jed­no­cze­śnie. Dobrze się to czy­ta­ło. To książ­ka napi­sa­na w spo­sób, dzię­ki któ­re­mu czu­je­my się czę­ścią tego świa­ta. Jest tajem­ni­czo, demo­nicz­nie, mrocz­nie i magicz­nie. Jest ciem­no – dzień w listo­pa­dzie jest krót­ki i desz­czo­wy, a atmos­fe­ra panu­ją­ca we wsi ide­al­nie się w to wpa­so­wu­je. Jest zupeł­nie inaczej.

Wszy­scy bogo­wie się do cze­goś nada­ją. Kale­vi­pog i Jezus, i Sta­ry Pie­kiel­nik. Mądry czło­wiek wyci­śnie z nich, co trzeba.

0 likes
Close