Książki / reportaż

mama od tortur

24 września 2023

Tagi: , ,

"Mama od tortur" Ryan Gree, seria True Crime, historia Sylvii Likens

Ryan Green
„Mama od tortur”
Wydawnictwo Wielka Litera

Bar­dzo trud­no pisze mi się o tej książ­ce. I bar­dzo trud­no mi się ją czy­ta­ło. Myślę, że to dobrze, że jest taka mała i cien­ka, bo wię­cej bym nie znio­sła. Przy ostat­nich roz­dzia­łach mia­łam łzy w oczach i ocho­tę zro­bić Ger­tru­dzie dokład­nie to, co zro­bi­ła Sylvii. „Mama od tor­tur” Ryana Gre­ena to książ­ka, któ­ra na dłu­go ze mną zosta­nie, cho­ciaż chcia­ła­bym o niej jak naj­szyb­ciej zapo­mnieć. Książ­ka, któ­ra prze­ty­ra­ła mnie psychicznie.

Ger­tru­da Bani­szew­ski nie była ide­al­ną mat­ką dla swo­ich dzie­ci, któ­rych mia­ła sied­mio­ro. W domu wiecz­ny bała­gan, bra­ko­wa­ło pie­nię­dzy na jedze­nie, a zain­te­re­so­wa­nie mat­ki potom­stwem było nie­wiel­kie. Dom Bani­szew­skich był miej­sco­wą impre­zow­nią i meli­ną dla mło­dzie­ży. I do tego wła­śnie domu tra­fi­ły dwie nasto­let­nie sio­stry – Sylvia i Jen­ny Likens. Ger­ty nie mia­ła zamia­ru zaj­mo­wać się dziew­czyn­ka­mi, a jedy­nie przy­gar­nąć 20 dola­rów tygo­dnio­wo, któ­re obie­cał pła­cić za opie­kę ich ojciec. 20 dola­rów, a któ­re moż­na wydać na papie­ro­sy. Bar­dzo szyb­ko życie Sylvii prze­ra­dza się w kosz­mar. Jest bita, gło­dzo­na, ośmie­sza­na, nazy­wa­na kur*ą, prze­trzy­my­wa­na w piw­ni­cy, tor­tu­ro­wa­na… i wie­le innych rze­czy, któ­rych nie chcę nawet przy­ta­czać. Ger­tru­da umie­jęt­nie mani­pu­lu­je wszyst­ki­mi wma­wia­jąc im, że dziew­czyn­ka jest kłam­cą i obra­ca wszyst­kich prze­ciw­ko niej. Ludzie wolą wie­rzyć rodzi­nie Bani­szew­skich, a nie sio­strom Likens, cho­ciaż widzą sinia­ki, wychu­dze­nie itp. Pod tymi sinia­ka­mi skry­wa­ła się tra­ge­dia, któ­rą pew­nie mało kto mógł sobie wyobrazić.

Pierw­sza część „Mamy od tor­tur” to opis mło­do­ści Ger­tru­de. Dziew­czyn­ki fawo­ry­zo­wa­nej przez tatę, za co mści­ła się resz­ta rodzi­ny. Odrzu­co­nej przez naj­bliż­szych i uwa­ża­nej za win­ną wszyst­kie­go po śmier­ci uko­cha­ne­go ojca. Kobie­ty, któ­ra wzię­ła ślub z pierw­szym, któ­ry ją chciał i uro­dzi­ła mu szóst­kę dzie­ci mimo tego, że pił i bił. Podob­no zresz­tą kon­se­kwen­cja­mi tego bicia były uszko­dze­nia w mózgu. W koń­cu uro­dzi­ła siód­me, nie­ślub­ne (cho­ciaż wszyst­kim wma­wia­ła, że ślub był) dziec­ko, któ­re­go ojciec znik­nął bez śla­du. Czy fakt, że nie mia­ła łatwe­go życia spra­wił, że mści­ła się za to na innych? Wie­le zacho­wań opi­sa­nych w książ­ce było psy­cho­pa­tycz­nych i wska­zy­wa­ło na poważ­ne zabu­rze­nia osobowości.

Od pierw­sze­go momen­tu, kie­dy Ger­tru­de wymy­śli­ła sobie, że Sylvia spa­ła z chło­pa­kiem nakrę­ci­ła się tak bar­dzo, że nie przyj­mo­wa­ła żad­ne­go wytłu­ma­cze­nia, że to nie praw­da. Uwa­ża­ła ją za nie­czy­stą, za zde­mo­ra­li­zo­wa­ną, za grzecz­ni­cę, któ­ra nie zasłu­gu­je na nic. Dosta­ła na tym punk­cie obse­sji. Bar­dzo zacie­ka­wił mnie ten aspekt psy­cho­lo­gicz­ny i szko­da, że nie poświę­co­no temu wię­cej miej­sca. Cały czas myśla­łam o tym, na ile opraw­czy­ni ma świa­do­mość tego, co robi, a na ile fak­tycz­nie wie­rzy, że „tyl­ko karze dziew­czyn­kę za złe zacho­wa­nie”. Oczy­wi­ście żad­na z odpo­wie­dzi nie jest uspra­wie­dli­wie­niem… Mimo wszyst­ko nie­zwy­kle czę­ste odwo­ły­wa­nie się do grze­chu i Boga może suge­ro­wać, że Ger­tru­de wie­rzy­ła w słusz­ność swo­je­go zacho­wa­nia. W to, że akcep­tu­je grze­chu pod swo­im dachem.

Win­ny­mi śmier­ci Sylvii nie jest jed­nak tyl­ko Ger­tru­de i jej dzie­ci, a mnó­stwo innych ludzi. Przez dom rodzi­ny Bani­szew­ski prze­wi­ja­ły się tłu­my mło­dych ludzi, dzie­siąt­ki dzie­cia­ków widzia­ły na wła­sne oczy, co dzie­je się z dziew­czy­ną. Ger­tru­de robi­ła nawet „poka­zy” przed chłop­ca­mi. Ryan Gre­en wspo­mi­na tyl­ko o jed­nej dziew­czyn­ce, któ­ra odmó­wi­ła bicia kole­żan­ki i pró­bo­wa­ła zare­ago­wać. Resz­ta w naj­lep­szym razie igno­ro­wa­ła wszyst­ko, a w naj­gor­szym poma­ga­ła Ger­tie w tor­tu­rach. I chy­ba to mnie wku­rza i prze­ra­ża jesz­cze bar­dziej. Jed­na, cho­ra psy­chicz­nie kobie­ta nie wyrzą­dzi­ła­by tyle zła gdy­by ktoś ją zatrzy­mał. Na ławie oskar­żo­nych zasie­dli tyl­ko ci, któ­rzy bez­po­śred­nio zada­li śmierć, ale powin­no być tam o wie­le wię­cej osób. W tym rodzi­cie dziew­czy­nek, któ­rzy zupeł­nie nie inte­re­so­wa­li się, komu tak napraw­dę odda­ją swo­je dzie­ci (swo­ją dro­gą nigdzie nie zna­la­złam infor­ma­cji o udzia­le rodzi­ców w pro­ce­sie czy jakiej­kol­wiek reak­cji na śmierć cór­ki; Jen­ny tra­fi­ła potem do innej rodzi­ny zastępczej).

Mama od tor­tur” to jest jest kla­sycz­ny repor­taż. To książ­ka moc­no fabu­la­ry­zo­wa­na. Dużo w niej dia­lo­gów, odtwo­rze­nia kon­kret­nych sytu­acji bar­dzo wprost. I dużo też emo­cji. Dosta­je­my infor­ma­cję, co czu­ły dziew­czyn­ki, jak się bały, o czym myśla­ły. Cho­ciaż prze­cież autor może się tego tyl­ko domy­ślać. Momen­ta­mi czy­ta się to jak powieść, cho­ciaż po chwi­li przy­po­mi­na­my sobie, że to nie jest żad­na fik­cja. Dla mnie wyszło to auto­ro­wi tyl­ko na plus, ale wiem, że nie wszy­scy tak uwa­ża­ją. W tej histo­rii emo­cje są jed­nak dużo waż­niej­sze od fak­tów. Wybra­na przez auto­ra for­ma pisa­nia pozwa­la też na o wie­le bar­dziej pla­stycz­ne opi­sy tego, co dzia­ło się Sylvią. Cza­sa­mi aż za bar­dzo dosad­ne. Gdy­by pozo­sta­wio­no nawet poło­wę bru­tal­nych opi­sów i tak poczu­li­by­śmy się jak w piekle.

Ta histo­ria jest prze­ra­ża­ją­ca i nie mie­ści się w gło­wie. Na każ­dej stro­nie zada­wa­łam sobie pyta­nie, jak moż­na być tak zupeł­nie bez sumie­nia. Jak moż­na być takim potwo­rem. Ze spo­ko­jem patrzyć na czyjś powol­ny koniec. Ostrze­gam – to lek­tu­ra dla ludzi o moc­nych ner­wach. Autor nie oszczę­dza nam opi­sów tego, co dzia­ło się z Sylvią, jak cier­pia­ła i co jej robio­no. To moc­na książ­ka, peł­na szcze­gó­łów prze­mo­cy, zarów­no tej fizycz­nej, jak i psy­chicz­nej. Czę­sto bar­dzo natu­ra­li­stycz­nych i dosłow­nych. Na szczę­ście (dla mojej wraż­li­wo­ści), nie dołą­czo­no do ksią­żek zdjęć, któ­re zosta­ły zro­bio­ne po zna­le­zie­niu zwłok. Nie będę też przy­ta­czać tutaj żad­nych cyta­tów z książ­ki. Ci, co czu­ją się na nią goto­wi, niech się­gną po nią sami.

1 likes
Close