Ewa Winnicka
„Milionerka. Zagadka Barbary Piaseckiej-Johnson”
Wyd. Znak
Moja mama opowiadał mi kiedyś historię o swojej koleżance, która za cel w życiu postanowiła bogato wyjść za mąż i nigdy nie pracować. Konsekwentnie do tego dążyła ucząc się języków i znajdująć pracę na lotnisku, obsługując pasażerów business class. W końcu jeden z nich zwrócił na nią uwagę i marzenie udało się zrealizować. Podobno żyją długo i szczęśliwie do tej pory.
Barbara Piasecka, prosta dziewczyna ze wschodu Polski miała podobny cel. „Milionerka” to historia o tym, jak z pokojówki stać się żoną milionera i jakie są konsekwencje takiego życia.
Urodziła się przed wojną w Staniewiczach, niewielkiej miejscowości położonej na obecnej Białorusi. Ukończyła historię sztuki i zaraz po skończeniu studiów wyjechała do Stanów Zjednoczonych w poszukiwaniu nowego życia. Tam dostaje pracę w rezydencji Sewarda Johnsona, współwłaściela firmy Johnson&Johnson. Bardzo szybko z pokojówki staje się jego kochanką, a potem żoną.
Trochę nigdzie
Małżeństwo ze Stewartem Johnsonem było dla Barbary spełnieniem marzeń. Jednocześnie bardzo mocno podkreślała swoją miłość do męża i do końca życia pozostawała mu wierna. Para wydawał się być szczęśliwa i cudownie ze sobą dogadywać. Dzięki majątkowi Stewarda Barbara miała pieniądze i mogła poświęcić się swojej pasji, jaką były dzieła sztuki, które kupowała z niebywałą radością. Niestety nigdy nie udało jej się stać się częścią amerykańskich elit, do końca życia walczyła z łatką pokojówki. W Ameryce nie miała nic poza pieniędzmi, w Polsce zaś była jedynie bogatą ciocią ze Stanów, którą można naciągnąć na prezenty.
Od miłości do nienawiści
Barbara Piasecka-Johnson wzbudzała u ludzi wiele skrajnych emocji. Podziwiano ją za determinację, szanowano, nienawidzono, byli tacy, którzy jej współczuli lub mieli o coś żal, a także tacy, którzy byli jej za coś wdzięczni. Nie była zła, ale na pewno nie była łatwa w relacjach. Była inteligentna, sprytna, ale też wybuchowa i emocjonalna. Zebrane i umiejętnie przeplatane przez Winnicką opinie nie pozwalają czytelnikowi wyrobić sobie jednego zdania o Piaseckiej. W jednym momencie wzbudza ona naszą sympatię, a za kilka stron irytację i złość.
Patriotka Piasecka-Johnson
Barbara nigdy nie zapomniała, z jakiego kraju pochodzi i nie odcinała się od korzeni. Dyskutować możemy na temat jej motywacji do utrzymywania kontaktów z Polską. W Stanach przyjęte jest, że każdy milioner prowadzi aktywną działalność charytatywną, posiada własną fundację lub wspiera już działającą organizację. „The Barbara Piasecka Johnson Foundation” wspierała polskich naukowców i artystów poprzez stypendia na edukację w USA. Chciała być dobra, co zostało wielokrotnie wykorzystane, a stypendia często trafiały do niewłaściwych osób.
Piasecka-Johnson próbowała ratować polską stocznię, organizować wystawy w polskich muzeach czy organizować pomoc dla dzieci z autyzmem. Wyszło jej tylko to ostanie.
Solidna praca reporterska
Książka Ewy Winnickiej to naprawdę dobrze napisana pozycja. Autorka dotarła do wielu osób, które znały Piasecką, przejrzała dokumenty czy artykuły w prasie na jej temat. Udało się dzięki temu zbudować obraz różnorodny, który pokazuje osobę Piaseckiej z wielu stron. Niestety bardzo niewiele wiemy o tym, co czuła i myślała sama Barbara. Dostajemy obraz z wielu stron, tylko nie ze środka. Opisywana bohaterka nie zostawiła pamiętników czy listów, które pomogłyby poznać towarzyszące jej emocje. Szkoda, bo to na pewno dało by odpowiedzi na wiele pytań, które pozostają w naszych głowach. Przede wszystkim na takie – czy czuła się szczęśliwa i spełniona.