Lifestyle

Nie będę znaną blogerką

1 lipca 2015

Tagi: ,

Nie mam milio­nów wejść, tysią­ca komen­ta­rzy i setek obser­wu­ją­cych na Face­bo­oku czy Google Plus. Raczej cie­szę się, gdy któ­ryś wpis doj­dzie do pozio­mu trzech cyfe­rek w kolum­nie wyświe­tleń. Tak się nie da żyć – w ten spo­sób nigdy nie sta­nę się naj­sław­niej­szą blo­ger­ką książ­ko­wo-fil­mo­wą w Pol­sce, a tym bar­dziej na świe­cie. Posta­no­wi­łam, że pora coś z tym zro­bić i zacząć dzia­łać. No więc zaczę­łam – od prze­czy­ta­nia forów, wpi­sów na innych blo­gach, porad­ni­ków itp. I zro­zu­mia­łam – nie będę zna­ną blogerką.

Dlaczego?

Wpisy 3 razy w miesiącu to zdecydowanie za mało.

Naj­le­piej doda­wać coś codzien­nie, a jak nie to przy­naj­mniej te 2–3 razy w tygo­dniu. Ina­czej czy­tel­nik nie przy­zwy­czai się, że musi co chwi­la zaglą­dać na blo­ga. Nie­ste­ty nie jestem takim mistrzem pisa­nia, żeby stwo­rzyć nową not­kę dru­gą ręką jedząc płat­ki na śnia­da­nie. Mar­nu­ję czas, któ­ry mogła­bym prze­zna­czyć na pisa­nie na ścian­kę wspi­nacz­ko­wą, fit­ness, spo­tka­nia ze zna­jo­my­mi, odpra­wy har­cer­skie czy też pra­cę 8 godzin dzien­nie, ewen­tu­al­nie zaku­py i sprzą­ta­nie w domu.

Recenzje są nudne.

Bycie zbyt ambit­nym i pisa­nie samych recen­zji, to nie jest wła­ści­wa dro­ga w stro­nę pozy­ski­wa­nia czy­tel­ni­ków. Podob­no naj­le­piej czy­ta­ją się wszel­kie wpi­sy oko­ło-książ­ko­we, a jesz­cze lepiej takie, któ­re z książ­ka­mi nie mają nic wspól­ne­go. No i hitem są sto­si­ki i listy. Na pew­no wpis „Któ­ry pisarz jest naj­bar­dziej sek­sow­ny” dopro­wa­dził­by do burz­li­wych kłót­ni w komen­ta­rzach, czy kla­ta Sap­kow­skie­go pre­zen­tu­je się lepiej niż Sta­siuk. Cóż, wię­cej wiem o ich sty­lu pisa­nia niż nagim tor­sie, więc pozo­sta­nę przy tych tematach.

Koniecznie trzeba robić konkursy.

Każ­dy lubi dosta­wać pre­zen­ty i wygry­wać nagro­dy. Jed­na kupio­na książ­ka, któ­rą potem moż­na wrę­czyć jako nagro­dę to tyl­ko oko­ło 40 zł – cał­kiem nie­wie­le za tłu­my zain­te­re­so­wa­nych. Pozo­sta­je oczy­wi­ście pyta­nie, czy te tłu­my prze­czy­ta­ją cokol­wiek wię­cej niż zasa­dy kon­kur­su (i to też może nie do koń­ca). Jak już weszłam w posia­da­nie jakiejś faj­nej książ­ki, to nie chcia­ła­bym się z nią roz­sta­wać, mało faj­nych ksią­żek nie mam sumie­nia dawać jako nagród, a mój budżet ma waż­niej­sze wydat­ki niż kupo­wa­nie ksią­żek na kon­kur­sy. Więc na razie nie trze­ba szy­ko­wać odpo­wie­dzi na jak­że trud­ne pyta­nie „Jaka książ­ka ci się naj­bar­dziej podobała”.

Czytam książki spoza pierwszych półek w Empiku.

Mój gust lite­rac­ki i fil­mo­wy jest dość spe­cy­ficz­ny. Nie cho­dzę do kina w tydzień po pre­mie­rze, nie oglą­dam tego, co ma naj­więk­sze pla­ka­ty na mie­ście. Tak samo jest z książ­ka­mi – omi­nę­łam z dale­ka serię o Har­rym Pot­te­rze, kolej­ne odsło­ny twa­rzy Greya. A do tego jesz­cze nie tra­wię jak­że popu­lar­nych gatun­ków fan­ta­sty­ki, thril­le­rów czy roman­sów. Zda­ję sobie spra­wę, że czy­tel­ni­ków Łoziń­skich jest mniej niż Geo­r­ga R. R. Mar­ti­na.

PS. Napi­sa­łam ten post tyl­ko dla­te­go, żeby pod­bić sta­ty­sty­ki swo­je­go blo­ga. O nic wię­cej tutaj nie cho­dzi. Abso­lut­nie zga­dzam się z powyż­szy­mi suge­stia­mi i wiem, że ich zasto­so­wa­nie mia­ło­by prze­ło­że­nie na oglą­dal­ność blo­ga – ale nie chcę lub nie mam cza­su ich stosować.

0 likes
Close