Eduardo Mendoza„Niewinność zagubiona w deszczu„Wyd. Znak
Przez większość czytelników hiszpański pisarz Eduardo Mendoza kojarzony jest z lekkimi, zabawnymi powieściami. Jego najbardziej znana seria komedio-kryminałów („Przygody damskiego fryzjera”, „Oliwkowy labirynt”, „Sekret hiszpańskiej pensjonarki”) charakteryzuje się dużą dawką humoru. Jednak Mendoza potrafi nie tylko bawić, ale także być poważnym, dawać do myślenia i opisywać ludzkie emocje. Bo o emocjach, trudnych i wcale nie zabawnych jest właśnie „Niewinność zagubiona w deszczu”. Na pierwszy rzut oka jest to ckliwy melodramat, banalna historia miłości, gdzie mamy schadzki przy świetle księżyca czy pocałunek w strugach deszczu. Mendoza świetnie wczuł się w ten gatunek zachowując wszystkie niezbędne dla niego elementy. Ale to tylko powierzchnia, pod którą kryje się więcej.
Cóż grzesznego jest w miłości? – zapytał Augusto Aixelà. W miłości jako takiej nic, ale w miłości jaka spotyka siostrę Consuelo i don Augusto już wiele. Kiedy młoda przeorysza zakonu przekraczała po raz pierwszy bramy dworu don Augusto, aby uzyskać od niego pieniądze na przekształcenie zakonnego szpitala w przytułek dla starców, nic nie wskazywało na katastrofę, o ile tak można nazwać to, co się stało.
Niewinność - tę cechę posiadała niewątpliwie siostra Consuelo przyjeżdżając pewnego lata do San Ubaldo de Basiora. Jak każda zakonnica święcie wierzyła w swoje powołanie, była wierna służbie Bogu. I to dla Boga oraz dla innych ludzi chciała działać na tym świecie. Niewinna i prosta kobieta, która spotkała na swojej drodze uwodziciela, jak to sama określiła – diabła w ciele mężczyzny. Człowiek nie potrafi jednak do końca sprzeciwiać się swoim emocjom, czasami ulega wbrew sobie.
Jestem zakonnicą, powiedziała w końcu, poświęciłam życie modlitwie i trosce o chorych; o innych sprawach wiem bardzo mało i nie chcę wiedzieć więcej.
Zagubiona - tak niewątpliwie czuła się siostra Consuelo od pierwszego spotkania z bogatym dziedzicem don Antonia, znanym z podbojów miejscowym Cassanovą. Z jednej strony pojawia się fascynacja człowiekiem, zakazana zakonnicy, z drugiej zaś cały czas zostaje wiara w Boga i złożone wcześniej śluby. Próby walki zakonnicy z samą sobą, pokonania pojawiającego się uczucia pokazują, że czasami emocje działają wbrew wszystkiemu. Z jednej strony siostra Consuello to twarda, konsekwentna i dążąca do celu kobieta, z drugiej zaś jest bardzo słaba i ludzka
Świadomość, że oddała duszę i ciało ukochanemu mężczyźnie, była dla niej nie do zniesienia, ale pragnęła ponownie biec na spotkanie, by znów robić to samo: czuła niepohamowaną potrzebę oddania mu się i wszelkie przeszkody, czy to pochodzące od ludzi, czy od Boga, mogły tylko zwiększyć jej pragnienie. W takim obłędzie mijały jej godziny…
Deszcz - padał nad miasteczkiem tamtego lata. Wielkie ulewy spowodowały katastrofę i liczne powodzie, miasteczko dotknęła klęska, jakiej ludzie nie widzieli od lat. Deszcz zmył z powierzchni Ziemi wiele rzeczy, nie potrafił jednak zmyć do końca uczucia, jakie pojawiło się między siostrą Consuelo, a don Augusto. Wręcz przeciwnie – spadająca z nieba woda pobudziła do życia wszelkie żądze, dała dodatkową siłę.
Krople zmieniły się wkrótce w ulewę. Ponieważ zakonnica wciąż tkwiła bez ruchu obojętna na deszcz, Augusto Aixelà objął ją za ramiona i zmusił do odwrotu. Szybciej, bo przemokniemy, krzyknął na tyle głośno, by go usłyszała poprzez huk grzmotów. Razem pobiegli w stronę domu błotnistą dróżką przez sad. Za kurtyną deszczu, wstrząsaną wiatrem, z trudem zdołali dojrzeć niewyraźne zarysy cyprysowej bramy. Augusto Aixelà nadal podtrzymywał siostrę Consuelo, jak gdyby nie chcąc dopuścić, żeby przewrócił ją porywisty wicher, który chłostał gałęzie drzew i przyginał do ziemi łodygi pomidorów. Ona zaś pozwalała się prowadzić czy niemal nieść, uległa i słaba, tak jakby jej z natury silne ciało przejęło tę słabość od zgnębionego i upadającego ducha.
Warto sięgnąć po książkę Mendozy chociażby dlatego, żeby przekonać się, w jaki niebanalny sposób opisuje emocje. To one odgrywają dominującą rolę w tej krótkiej powieści. Na 140 stronach autor zdołał zmieścić miłość, pożądanie, strach, zagubienie, fascynację, niepewność… i wiele, wiele innych. Dzięki ciekawej formie – brak wydzielenia dialogów z opisów – mamy wrażenie, jakbyśmy wchodzili wewnątrz bohaterów, a wypowiedziane słowa mieszały się z tym, co nie zostało wyrażone na głos.