Książki / reportaż

Razem, a jednak osobno

3 marca 2013

Tagi: , , , , , ,

Olga i Piotr Morawscy "Od początku do końca"Olga i Piotr Morawscy
„Od początku do końca”
Wyd. National Geographic

Czy­ta­nie tej książ­ki zaczę­łam dosyć daw­no, ale dopie­ro teraz uda­ło mi się ją skoń­czyć. I to wca­le nie dla­te­go, że mnie znu­dzi­ła – wręcz prze­ciw­nie, potra­fi­ła wcią­gnąć i pochłonąć.

Od począt­ku do koń­ca” to książ­ka napi­sa­na na dwa gło­sy – uzu­peł­nia­ją­cy się duet dwóch osób. Książ­ka zawie­ra bowiem pamięt­ni­ki Pio­tra Moraw­skie­go z jego kolej­nych wypraw w Hima­la­je – od tej pierw­szej, do ostat­niej, prze­pla­ta­ne ze wspo­mnie­nia­mi jego żony Olgi. Cho­ciaż pisa­ne były one w zupeł­nie innych oko­licz­no­ściach widać w nich wie­le podob­nych emo­cji: miłość, tęsk­no­tę, roz­dar­cie oraz cią­głą wal­kę z samym sobą.

Z jed­nej stro­ny mamy Pio­tra, mło­de­go, ambit­ne­go i reali­zu­ją­ce­go swo­je marze­nia. A jed­no­cze­śnie cią­gle roz­dar­te­go mię­dzy rodzi­ną, a góra­mi. Nie da się pogo­dzić jed­ne­go i dru­gie­go – w domu czło­wiek tęsk­ni do gór, w górach tęsk­ni do domu. Przez kolej­ne wypra­wy widzi­my, jak się zmie­nia, doj­rze­wa. Jak zaczy­na roz­sąd­niej patrzeć na góry. A jed­no­cze­śnie jak coraz bar­dziej zaczy­na się od nich uza­leż­niać. Góry wzy­wa­ją go do sie­bie, a on nie jest w sta­nie odmówić.

Jak to kie­dyś powie­dział mój zna­jo­my: na począt­ku two­je życie toczy się nor­mal­nie, cza­sem prze­ry­wasz je wypra­wa­mi; potem two­je wypra­wy toczą się nor­mal­nie i cza­sem prze­ry­wasz je życiem. (…)

Moje marze­nia się speł­ni­ły. Cho­dzę w chmu­rach, stą­pam po naj­wyż­szych zakąt­kach świa­ta. I chło­nę. Szu­kam. Pra­gnę. Tęsk­nię. I wiem, że będę szu­kał. Wystar­czy raz zasma­ko­wać nieznanego.

Obok mamy Olgę. Zako­cha­ną i do koń­ca wie­rzą­cą w tę miłość i w Pio­tra. Któ­ra cho­ciaż wie­le razy mia­ła ocho­tę powie­dzieć, żeby został, za każ­dym razem godzi­ła się na kolej­ny wyjazd. Pięk­ne jest to poświę­ce­nie i wspar­cie, ta czę­sta rezy­gna­cja z sie­bie dla nie­go. Na począt­ku Olga cie­szy­ła się z wyjaz­dów Pio­tra, z cza­sem jed­nak, gdy na świe­cie poja­wi­ły się dzie­ci, widać, że rola cze­ka­ją­cej w domu żony hima­la­isty zaczy­na ją męczyć. Cho­ciaż jak sama mówi, nie zwy­czaj­na była się pod­da­wać i przy­zna­wać do sła­bo­ści. Nie umiem sobie dawać pra­wa do sła­bo­ści. Jestem wycho­wa­na na sil­ną oso­bę, zatem dla mnie powie­dzieć „ja nie daję rady”, to rzecz nie­moż­li­wa. Ale ile moż­na się poświęcać?

Piotr pisze, że: Naj­bar­dziej tkwią w gło­wie strzę­py roz­mów. O górach, przy­jaź­ni, part­ner­stwie, życiu i śmier­ci. I to wła­śnie tkwi w gło­wie, po prze­czy­ta­nie tej książki.

Uzu­peł­nie­nie:
Jakiś czas temu w audy­cji „Godzi­na praw­dy” w radio­wej Trój­ce słu­cha­łam roz­mo­wy z Olgą Moraw­ską. Pomy­śla­łam wte­dy, że nie rozu­miem, jak moż­na widzieć w śmier­ci naj­bliż­szej oso­by począ­tek nowe­go, jak moż­na dostrzec w tym cokol­wiek pozy­tyw­ne­go, opty­mi­stycz­nie patrzeć w przy­szłość. Teraz wiem, że wraz z nią przy­szedł pewien spo­kój i wolność.

Kie­dy umarł, prze­sta­łam się bać. (…) Zawsze będę pamię­tać Piotr­ka, ale od tej pory dalej pój­dę już swo­ją drogą.

0 likes
Close