Olga Tokarczuk
„Opowiadania bizarne”
Bizarre znaczy z francuskiego dziwaczny, szalony. Bizarność to również sytuacja, w której rzeczywistość znajduje się na granicy, w stanie przejściowym. „Opowiadania bizarne” Olgi Tokarczuk dzieją się w takiej właśnie rzeczywistości – na pograniczu jawy i snu, życia i śmierci, na pograniczu realizmu i magii.
Tokarczuk stworzyła dziesięć historii, które różni niemal wszystko – czas, miejsce, ilość i stan bohaterów. W „Zielonych dzieciach” cofamy się do XVII wieku i walk polsko-szwedzkich, w … czytamy o przyszłości, kiedy klonowanie ludzi jest bez problemów możliwe. Każde z tych opowiadań ma także inny język i styl, mogłoby być zakwalifikowane do innego gatunku.
Autorka niby już wcześniej zabierała czytelników w podobne klimaty. Drobne nierealne elementy świata występowały w jej powieściach często. Także problematyka opowiadań jest czytelnikom Tokarczuk znajoma – ekologia, podróże, religia, historia. To wszystko tematy, które są autorce bliskie i pojawiały się już wcześniej w jej twórczości. Widzimy także inspiracje różnego rodzaju wierzeniami i mitami.
Za przedstawionymi w opowiadaniach historiami idzie coś więcej. Krótka forma sprawia, że autorka nie wchodzi w szczegóły, nakreśla jedynie problem, zaznacza go i zostawia czytelnika z refleksją. Tokarczuk dzieli się w opowiadaniach swoimi obawami o przyszłość świata. Stawia pytanie o to, do czego zmierzamy, na jak wiele człowiek może sobie pozwolić i jakie mogą być konsekwencje pewnych decyzji ludzkości.
Olga Tokarczuk to jedna z moich ulubionych polskich autorek, miałam nawet tą przyjemność pisać pracę licencjacką z jej książek. Nie potrafię być więc w stu procentach obiektywna, bo siadałam do tej książki z nastawieniem, że musi być super. I była.