Małgorzata Kicińska
„Pani Stefa”
Wyd. Czarne
O Stefanii Wilczyńskiej wiadomo niewiele. Urodziła się w 1886 roku w zasymilowanej rodzinie żydowskiej, studiowała za granicą, ale porzuciła naukę na rzecz aktywności społecznej. Pracowała najpierw w przytułku dla żydowskich sierot, a następnie w 1912 roku wspólnie z Januszem Korczakiem założyli dom dziecka przy ul. Krochmalnej. Dom, który stał się dla niej całym życiem i z którego nie potrafiła, pomimo kilku prób, odejść. Małgorzata Kicińska postanowiła zgłębić historię Wilczyńskiej, dotrzeć do źródeł, które przybliżą tę postać. „Pani Stefa” to biografia próbująca odpowiedzieć na pytania: jaka naprawdę była Stefania Wilczyńska.
Stefania Wilczyńska przez lata była w cieniu Korczaka. W wielu materiałach wspominana jest jedynie jako jego współpracownica. Gdy czyta się książkę Kicińskiej zauważyć można, jak bardzo to niesprawiedliwe. To pani Stefania zmagała się z problemami dnia codziennego w domu sierot. To ona myślała o tym, czy dzieci będą miały co jeść i jak się uczą. Mówili, że Korczak był ojcem, który pobawi się i porozmawia, a Wilczyńska matką, która pilnuje i wymaga.
Szkoda, że za książkę o Wilczyńskiej zabrano się tak późno. Kicińska buduje swoją opowieść ze strzępków informacji – listów od i do wychowanków, znalezionych gazetek szkolnych czy rozmów z tymi, którzy w domu sierot przebywali i jeszcze żyją. Wychowanków Stefy jest jednak już niewielu, a ich wspomnienia są mgliste i naznaczone czasem, jaki upłynął. Często pojawia się wątpliwość, czy tak było naprawdę, czy raczej taki obraz Stefy powstał po latach. Więcej w tej książce pytań i wątpliwości niż potwierdzonych faktów.
Jaka była Pani Stefa w oczach wychowanków?
Słowo „przyjemność” nie pada, gdy mówią o Wilczyńskiej. Przyjemność wywoływałaby uśmiech, a on też im do niej nie pasuje. – Nie, żeby się nie uśmiechała – tłumaczy Szlojme. – Zdarzało się jej uśmiechać, zdarzało jej się i śmiać. Tylko ten uśmiech nie był u siebie. Był u Stefy gościem, który przychodził z daleka…
Bardzo dobrze się stało, że powstała ta książka. Wilczyńska zasłużyła całą sobą na to, by o niej pamiętać. Dopiero niedawno, przy okazji Roku Korczakowskiego, zaczęło się więcej mówić na jej temat. Powstał nawet fanpage na Facebooku Kochana Pani Stefa, który jednak nie zyskał zbyt wielkiej popularności. Jednak dopiero Kicińska wydobyła Wilczyńską z cienia Korczaka i pokazała, że bez niej nie zadziało by się wiele rzeczy.