Wszyscy robią podsumowania roku, postanowiłam więc także spróbować zebrać w jednym wpisie wszystko, co warte jest zapamiętania po mijającym roku. Ten początek stycznia to dobry moment, żeby przypomnieć sobie przeczytane książki, obejrzane filmy itp. i jeszcze na chwilę do nich wrócić. Moje podsumowanie 2024 to także dla Was okazja, żeby znaleźć coś dla siebie. Ja sama lubię czytać u innych „Top 10 najlepszych książek”, bo wtedy wiem, po co sięgnąć. Zwłaszcza, jak jakiś tytuł powtarza się wielokrotnie.
Zacznijmy od filmów
2024 to był u mnie zdecydowanie filmowy rok. Założyłam sobie kartę Cinema City Unlimited i zaczęłam regularnie i często chodzić do kina. Udało mi się zobaczyć aż 53 filmy na dużym ekranie i zdecydowana większość to były dobre i bardzo dobre dzieła. Przekonałam się dzięki temu, że w ciągu roku powstaje mnóstwo fajnych pozycji, o których nigdy bym się nie dowiedziała, gdyby nie ten abonament. Trudno mi było wybrać listę najlepszych filmów.
- „Bękart” reż. Nikolaj Arcel – o tym filmie zrobiłam osobny wpis, który możecie przeczytać na blogu. Ale to historia tak bardzo doskonała, że nadal po prawie roku nic nie było w stanie jej prześcignąć. Mnóstwo emocji, bohaterowie ciałami i wyraziści, historia o trudnych decyzjach i życiowych dylematach.
- „Dobrzy nieznajomi” reż. Andrew Haigh – piękny, wzruszający, ciepły. No i jest Andrew Scott – uwielbiam tego aktora.
- „Jutro będzie nasze” reż. Paola Cortellesi - słodko-gorzki, lekko-ciężki film poruszający ważne tematy. Włochy po zakończeniu II wojny światowej, świat w którym kobiety nie mają głosu – ani w polityce, ani we własnym domu. Delia próbująca przeciwstawić się bojącemu ją mężowi, jej córka Maecella, która ma nadzieję, że jej życie będzie wyglądać inaczej niż matki. To film o sile kobiet.
- „KOS” reż. Paweł Maślona – niby polskie kino historyczne, ale zupełnie inne niż zazwyczaj. Jest akcja, jest humor, jest napięcie i jest krew. Tadeusz Kościuszko jako ten, ktory ma powstrzymać Rosjan
Książkowe podsumowanie 2024
Udało mi się przeczytać 32 książki. Ale nie liczby są ważne, a ich jakość. Nadal czytam naprawdę dobre pozycje i chyba najsłabszymi okazały się te, które wzięłam od wydawnictwa lub wygrałam u kogoś w konkursie. Wniosek z tego jeden – najlepiej czytać to, co starannie samemu wybierzemy, a nie co dadzą nam inni.
Robić podsumowanie 2024 roku pokusiłam się o wybranie dwóch najlepszych reportaży i dwóch fikcji. Tylko tyle i aż tyle. Są to książki, które nadal mam w pamięci, które pierwsze przyszły mi na myśl, gdy zastanawiałam się, co dobrego przeczytałam.
Najlepsze reportaże:
- „Ciałko. Hiszpania kradnie swoje dzieci” Katarzyny Kobylarczyk,
- “Królowa kryptowaluty” Jamie Barlett.
Te dwie pozycje zostaną mi w pamięci na długo. Pierwsza dlatego, że była najbardziej przejmująca, przerażająca i długo nie mogłam się po niej otrząsnąć.
Druga dlatego, że jest moim zdaniem naprawdę fenomenalnie napisana, to reportaż, który czyta się jak powieść kryminalną.
Najlepsze powieści:
- „Zanim dojrzeją granaty” Rene Karabasz,
- „Niebo w kolorze siarki” Kjell Westö
Bardzo często powieści urzekają mnie językiem bardziej niż fabułą. Lubię autorów, którzy piszą w poetycki sposób. Którzy skupiają się na formie, a nie tylko na akcji. Którzy potrafią oddać emocje bohaterów, a nie tylko ich czyny. I w tych dwóch powieściach znalazłam to, czego szukam. Co prawda „Zanim dojrzeją granaty” to nie jest książka, która polecę wszystkim. Dość specyficzna, trudna w odbiorze i temacie. Ale bardzo w moim stylu.
Rok z literaturą faktu
Miałam ambitny plan na akcję #rokzliteraturąfaktu. Chciałam w ten sposób czytać więcej reportaży, ale także zachęcić na Instagramie innych do sięgania po ten rodzaj książek. Niestety zrealizowałam może z 20% wszystkich swoich planów, dodałam tylko pojedyncze posty i kilka rolek. Zabrakło mi czasu i systematyczności. Nie mniej jednak sam pomysł akcji uważam za wartościowy i mam zamiar kontynuować ją w 2025. Bo wierzę, że literatura faktu uczy, otwiera oczy na świat i zwraca uwagę na problemy, które pomijamy. No i też dlatego, że mam listę reportaży, którą zrobiłam rok temu i ona ciągle jest aktualna.
Plan na 2025
Moje plany na 2025 to z jednej strony mniej planować – więcej spontaniczności, więcej działania, a mniej rozpisywania działań. Więcej spontanicznych wyjazdów, więcej książek, które akurat teraz wpadły mi w ręce, więcej spotkań, których nie miałam wpisanych w kalendarz. A blogowo/instagramowo – więcej luźnych myśli, które siedzą mi w głowie.