Lifestyle

Podsumowanie roku 2019

27 grudnia 2019

Podob­no na blo­gu war­to pisać pod­su­mo­wa­nie. Mądrzy ludzie mówią, że wszel­kie listy, wyli­cze­nia i licz­by dobrze się czy­ta­ją i mają milion wejść. Nie wiem na ile to praw­da, bo na razie nie robię list i moje wpi­sy mają wejść milion minus czte­ry zera. Tym razem nie będzie sta­ty­styk, tyl­ko kil­ka reflek­sji i komen­ta­rzy, któ­re pod­su­mu­ją ten rok blogowania.

Mój pierwszy rok z czytnikiem Pocketbook

Swój czyt­nik = Pocket­bo­ok Touch Lux 3 – kupi­łam jesie­nią poprzed­nie­go roku. Uwa­żam, że był to naj­lep­szy zakup ostat­nie­go cza­su (może tyl­ko nowa kuchen­ka jest na podob­nym pozio­mie w moim ser­cu). Od tam­tej pory 90% ksią­żek jakie prze­czy­ta­łam to ebo­oki. Jest super wygod­nie – lek­ki i zawsze pod ręką oraz czy­ta­nie ksią­żek wycho­dzi taniej. Korzy­sta­nie z Legi­mi dodat­ko­wo spra­wia, że w tym roku nie kupi­łam chy­ba żad­nej książ­ki. Prze­pra­szam za to wydaw­ców, ale wiem, że z Legi­mi też dosta­ją pie­nią­dze, więc mam nadzie­ję, że mi wyba­czą. Tym bar­dziej, że cho­ciaż mam cał­kiem pokaź­ną biblio­tecz­kę w miesz­ka­niu, to mało w niej już wol­nych przestrzeni.

Najlepsza książka, jaką przeczytałam

Czy­tam raczej dobre książ­ki, któ­re wybie­ram bar­dzo świa­do­mie, więc trud­no wybrać mi tę naj. Ale jeśli już muszę wska­zać tę, któ­ra mnie urze­kła, to była­by to „Pan­na Mło­da” Ale­san­dro Baric­co. Co zaska­ku­ją­ce, ogól­nie pre­fe­ru­ję lite­ra­tu­rę fak­tu, ale tym razem nume­rem jeden jest powieść. Realizm magicz­ny to taka for­ma fik­cji, któ­ra jest dla mnie czymś intry­gu­ją­cym i zawsze wcią­ga. A „Pan­na Mło­da” mia­ła w sobie coś tajem­ni­cze­go, nie­zwy­kłe­go, zako­cha­łam się w umie­jęt­no­ści zbu­do­wa­nia przez auto­ra tak pro­ste­go, a jed­no­cze­śnie ory­gi­nal­ne­go świata.

Najlepszy film, jaki obejrzałam

Na pierw­szym miej­scu wśród fil­mów 2019 jest moim zda­niem nie­słusz­nie nie­do­ce­nio­na Osca­rem „Fawo­ry­ta”. W tym fil­mie wszyst­ko był dla mnie genial­ne – sce­na­riusz, for­ma reali­za­cji, zdję­cia, gra aktor­ska. Wyszłam z kina zachwy­co­na i ten zachwyt trwa do dzi­siaj. Lubię fil­my, któ­re pre­zen­tu­ją coś inne­go, zarów­no pod wzglę­dem for­my, jak i tre­ści, takie gdzie jest odro­bi­na absur­du i nie­re­al­no­ści. Rela­cje mię­dzy kró­lo­wą Anną, Lady Sarah i jej ubo­gą kuzyn­ką Abi­ga­il to por­tret trzech kobiet, z któ­rych każ­dą się tak samo nie­na­wi­dzi i podzi­wia w zależ­no­ści od chwili.

Stałam się jeszcze większą fanką seriali

Przez dłu­gi czas w ogó­le nie oglą­da­łam seria­li. Wła­ści­wie odkąd wypro­wa­dzi­łam się od rodzi­ców i nie mia­łam tele­wi­zo­ra aż do momen­tu jakieś pół­to­ra roku temu, kie­dy odkry­łam Netli­xa. Od tam­tej pory poczu­łam, że ist­nie­ją dobre, ambit­ne, pre­zen­tu­ją­ce wyso­ki poziom seria­le, na któ­re war­to poświę­cać swój czas. Teraz są momen­ty, kie­dy z nie­cier­pli­wo­ścią odli­czam dni do kolej­ne­go sezo­nu moich ulu­bio­nych pro­duk­cji. Tak było tej jesie­ni, kie­dy mogłam sie­dzieć przed ekra­nem oglą­da­jąc „The Crown”, Dobre miej­sce” czy „Good Girls”. Moim naj­więk­szym seria­lo­wym wyczy­nem tego roku było nad­ro­bie­nie całej serii „Gry o Tron” w jakieś trzy mie­sią­ce. Poczu­łam, że finał będzie tak waż­nym kul­tu­ro­wo wyda­rze­niem, że nale­ży wie­dzieć, o co w tym cho­dzi. Wcią­gnę­ło mnie, ale też zmę­czy­ło bardzo.

Założyłam Instagrama pod bloga

Poczy­ta­łam sobie jesz­cze wię­cej o social mediach, o pro­wa­dze­niu blo­ga i innych waż­nych rze­czach, jak zostać zna­ną i lubia­ną blo­ger­ką. Cho­ciaż nadal nie mam szans na milio­ny fanów (może kie­dyś, ale na pew­no nie w kolej­nym roku), to jed­nak prze­ko­na­łam się, że Insta­gram jest super waż­ny i korzy­sta z nie­go coraz wię­cej ludzi. Dla­te­go posta­no­wi­łam zało­żyć osob­ne kon­to pod blo­ga (może­cie obser­wo­wać tutaj), na któ­rym będą tyl­ko zdję­cia ksią­żek, a nie kwiat­ków, gór, jedze­nia i kotów. Na razie idzie mi powo­li. Bar­dzo powo­li. Ale może jak napi­szę publicz­nie o tym, to będę mieć moty­wa­cję, żeby doda­wać tam zdjęcia.

W 2020 pora nadrobić zaległości

Mam na blo­gu 34 nie­do­koń­czo­ne wpi­sy, któ­re wiszą jako szki­ce. Nie­któ­re z nich mają już po 300 słów i wyma­ga­ją jedy­nie dopra­co­wa­nia, nie­któ­re skła­da­ją się z 10 zdań luź­nych nota­tek. Mam takie marze­nie, żeby w kolej­nym roku zro­bić z nimi porzą­dek – albo dokoń­czyć (nigdy nie pisa­łam o nowo­ściach, więc nie przej­mu­ję się tym, że film już daw­no wyszedł z kina), albo uznać, że nigdy nie będę mia­ła na nie weny na tę recen­zję i naci­snąć przy nich „Usuń”.

Wpi­sem, z któ­re­go napi­sa­niem zwle­ka­łam pół roku i posta­no­wi­łam wresz­cie to zro­bić jest „Mój subiek­tyw­ny alfa­bet po Cami­no” – pod­su­mo­wa­nie moje­go urlo­pu na szla­ku z Por­to do San­tia­go de Com­po­stel­la. Resz­tę zale­gło­ści zosta­wiam sobie na styczeń.

 

 

 

 

 

0 likes
Close