„Pokot”
reż Agnieszka Holland
Muszę przyznać, że bałam się obejrzeć ten film. Bałam się cierpienia, jakie zobaczę na ekranie, rozlanej krwi zwierząt i poszarpanych przez nie ludzi. „Pokot”, będący ekranizacją powieści Olgi Tokarczuk „Prowadź swój pług przez kości umarłych” buduje emocje, przeraża i daje do myślenia. Stawia wiele pytań na temat tego, do czego ma prawo człowiek.
Góry i lasy gdzieś w Kotlinie Kłodzkiej. Miejsca oddalone od cywilizacji, dzikie. Miejscowa społeczność po pracy urządza sobie rozrywkę w postaci polowania na zwierzynę. W tej społeczności żyje także Janina Duszejko (w tej roli Agnieszka Madat) – emerytkowana inżynier, pasjonująca się astrologią, wegetarianka i przede wszystkim miłośniczka zwierząt. Przez miejscowych uważana za dziwaczkę. Duszejko prowadzi wojnę z kłusownikami – pisze donosy na policję, zgłasza morderstwa na dzikach itp. Gdy bez śladu znikają jej ukochane psy Duszejko przysięga nie zostawić tego bez wyjaśnienia. Zniknięcie psów to jednak tylko początek tajemniczych wydarzeń w okolicy.
Janina Duszejko to główna bohaterka filmu, dookoła której zbudowana jest historia. Początkowo wydawać by się mogło, że to ona jest tą dobrą w całej okolicy i widz powinien utożsamiać się z nią i kibicować jej zachowaniom. W końcu trzeba przyznać, że walczy ona w słusznej sprawie. Z kolejnymi minutami coraz mniej mi w niej pasowało, jej fanatyzm zaczynał zniechęcać. Pojawia się także u widzów pytanie – czy miała prawo do tego, co zrobiła. Czy swoimi czynami nie pokazała, że ostatecznie jest taka sama, jak myśliwi, przeciwko którym walczyła?
W przypadku pozostałych postaci dużo wyraźniejszy jest podział na dobrych i złych. Myśliwi są zepsuci do szpiku kości – poza mordowaniem zwierząt prowadzą nielegalne interesy, wykorzystują słabszych czy biją żony. Nie da się im współczuć czy znaleźć jakiegokolwiek usprawiedliwienia ich działań. Po drugiej stronie mamy towarzyszy Duszejko – Dobrą Nowinę, Dyzia, Matogę i Borosa. Wszyscy oni mają dobre serce i trudną przeszłość. Są niepasującymi do całej społeczności elementami. Warto zauważyć, że ich przeszłość jest nam pokazana i reżyserka tłumaczy ich sytuację, w przeciwieństwie do drugiej strony.
Olga Tokarczuk jest mistrzynią tworzenia mitycznych światów, rzeczywistości zobrazowanej w sposób balansujący na granicy realizmu i magii. Holland bardzo dobrze przeniosła to na film. Mamy niewielką społeczność żyjącą z dala od świata, którą możnaby określić bajkowym „za górami, za lasami”. To, co na zewnątrz nie ma wpływu na życie mieszkańców. Czas płynie spokojnie i jest wyznaczany poprzez kalendarz myśliwych – cyklicznie, rok po roku powtarzają się te same elementy polowań.
Agnieszka Holland stworzyła film, który nie kwalifikuje się jednoznacznie do żadnego gatunku. Reżyserka wybiera po trochu z thrillera, dramatu, kina moralizującego, dramatu społecznego, baśni, a nawet momentami komedii. W jednej scenie widzimy trupa leżącego na śniegu, w kolejnej słuchamy wykładu na temat wymirających gatunków owadów, w jeszcze kolejnej zaś wzruszającej opowieści Matygi o czasach niezbyt szczęśliwego dzieciństwa przeplatanej paleniem zioła i śpiewaniem zagranicznych szlagierów. Ta różnorodność gatunków pozwala na wplecenie w film bardzo wielu wątków pobocznych, które pokazują złożoność życia ludzkiego (i zwierzęcego).
„Pokot” to film, który prezentuje się bardzo dobrze od strony wizualnej. Już pierwsze sceny, kiedy Duszejko chodzi z psami po łące skąpana we mgle robią wrażenie. Malownicze krajobrazy Kotliiny Kłodzkiej zostały zaprezentowane w wyjątkowy sposób. Jest tajemniczo i pięknie.
Dobre filmy to takie, które pozostają w pamięci i nie są jednoznaczne. O dobrych filmach widz myśli przez pewien czas po ich zakończeniu. „Pokot” takim filmem jest. Można myśleć o nim na wiele sposobów, można oceniać zachowanie głównej bohaterki i zastanawiać się, czy odczytujemy je w taki sposób, w jaki chciała reżyserka. W głowie widzów pojawiają się pytania i to znaczy, że udało się stworzyć dobrą historię. Dużo w tym zasługi Olgi Tokarczuk, która tę opowieść stworzyła, zarówno jako autorka książki, jak i scenariusza. Ale Agnieszka Holland zobrazowała ją w sposób, który do mnie przemówił.