Filmy / Kino amerykańskie / Oscary

przesilenie zimowe

30 stycznia 2024

Przesilenie zimowe”
reż. Alexander Payne

Jaki to był pięk­ny film. Taki bez fajer­wer­ków, bez nicze­go spek­ta­ku­lar­ne­go, taki pięk­ny w swo­jej pro­sto­cie. Uśmie­cha­łam się, wzru­sza­łam i pra­wie pła­ka­łam na zmia­nę. „Prze­si­le­nie zimo­we” to spo­koj­ny film, bez żad­nej spek­ta­ku­lar­nej akcji. Ale taki, któ­ry oglą­da się z przy­jem­no­ścią, a potem dłu­go roz­my­śla o bohaterach.

Mamy koń­ców­kę roku 1970. W Bar­ton, pre­sti­żo­wej szko­le z inter­na­tem na świę­ta zosta­ją trzy oso­by. Trzy zupeł­nie róż­ne od sie­bie oso­by – sta­ry, wred­ny i nie­lu­bia­ny przez niko­go nauczy­ciel histo­rii sta­ro­żyt­nej Paul, jeden z uczniów Angus oraz kuchar­ka Mary. Ani Paul nie jest zachwy­co­ny, że musi zaj­mo­wać się chło­pa­kiem, ani Angus nie cie­szy się na trzy tygo­dnie z nauczy­cie­lem. Zwłasz­cza, że Paul to typ moc­no trzy­ma­ją­cy się zasad, uwa­ża­ją­cy, że naj­le­piej prze­rwę świą­tecz­ną wyko­rzy­stać na czy­ta­nie i naukę, a nie na odpo­czy­nek. Nasi boha­te­ro­wie są zmu­sze­ni spę­dzić ze sobą trzy tygo­dnie, któ­re oka­żą się dla nich waż­niej­sze, niż by się spodziewali.

Przez ponad dwie godzi­ny obser­wu­je­my stop­nio­wą prze­mia­nę boha­te­rów. Ska­za­ni na sie­bie uczą się współ­ist­nie­nia, zaczy­na­ją na sie­bie oddzia­ły­wać i sta­ją się sobie coraz bliż­si. Paul, tro­chę pod wpły­wem suge­stii Mary, mięk­nie, sta­je się bar­dziej ludz­ki i sta­ra się zapew­nić ucznio­wi cho­ciaż odro­bi­nę bożo­na­ro­dze­nio­wej atmos­fe­ry i speł­nić jego świą­tecz­ne życze­nie. Angus prze­ko­nu­je się, że nauczy­ciel ma też ludz­ką twarz. Zaś Mery zaczy­na prze­pra­co­wy­wać stra­tę i otwie­rać się na nowy etap w życiu. Ta prze­mia­na to jed­nak pro­ces, na któ­ry skła­da się wie­le ele­men­tów i wyda­rzeń. Ale przede wszyst­kim jest moż­li­wa dzię­ki wza­jem­ny rela­cjom, jakie powsta­ją mię­dzy całą trójką.

Cho­ciaż akcja fil­mu dzie­je się w okre­sie Boże­go Naro­dze­nia próż­no szu­kać tutaj świą­tecz­ne­go kli­ma­tu. Nawet cho­in­ka, któ­rą Paul kupu­je do szko­ły jest taka nie bar­dzo. Nie ma Miko­ła­ja, kolęd i nikt nie nosi swe­tra z reni­fe­rem. Nie ma też przede wszyst­kim rodzin­nej atmos­fe­ry i miło­ści. Jest za to bar­dzo dobrze odda­ny kli­mat lat 70. Film zro­bio­ny jest w taki spo­sób, aby kolo­ry­sty­ką, spo­so­bem krę­ce­nia jak naj­le­piej nawią­zy­wać do kina cza­sów, w któ­rych się dzieje.

Ten film to dla mnie wyjąt­ko­wo dobra mie­szan­ka humo­ru i dra­ma­tu. Cho­ciaż poru­sza­ne są tutaj cięż­kie tema­ty jak woj­na w Wiet­na­mie, żało­ba, dys­kry­mi­na­cja, samot­ność czy depre­sja, całość oglą­da się lek­ko. Ale też nie zbyt lek­ko, nikt nie try­wia­li­zu­je pro­ble­mów, z jaki­mi zma­ga­ją się bohaterowie.

Prze­si­le­nie zimo­we” to słod­ko-gorz­ka opo­wieść peł­na życio­wej mądro­ści. Jed­no­cze­śnie Ale­xan­der Pay­ne poka­zu­je, że nie trze­ba silić się na ory­gi­nal­ność, żeby zro­bić bar­dzo dobry i doce­nia­ny film. Pro­sta, kla­sycz­na opo­wieść też jest widzom potrzebna.

0 likes
Close