Książki / opowiadanie

śmierć pięknych saren

2 listopada 2018

Tagi: , , ,

Ota Pavel
„Śmierć pięknych saren. Jak spotkałem się z rybami”
Wydawnictwo Agora

Cza­sa­mi wspa­nia­łe książ­ki powsta­ją tro­chę przez przy­pa­dek. Nie są pla­no­wa­ne pod czy­tel­ni­ka, nie pisze się ich na sprze­daż, nie zakła­da się życia z publi­ko­wa­nia. Tak wła­śnie powsta­ły opo­wia­da­nia ze zbio­ru „Śmierć pięk­nych saren”, któ­re były uciecz­ką od teraź­niej­szo­ści w świat dzieciństwa.

Ota Pavel to pocho­dzą­cy z Cze­cho­sło­wa­cji kore­spon­dent spor­to­wy. Poza rela­cja­mi z zawo­dów pisał tak­że bar­dzo dobre repor­ta­że spor­to­we czy opo­wia­da­nia. Był synem Żyda i kato­lic­kiej Czesz­ki, któ­ry jako dziec­ko z bli­ska obser­wo­wał dra­mat holo­kau­stu. Ta trau­ma z dzie­ciń­stwa spra­wi­ła, że w wie­ku 34 lat zapadł na cho­ro­bę psy­chicz­ną. Jed­ną z form tera­pii było spi­sa­nie swo­ich wspo­mnień z daw­nych lat. Nie­ste­ty, nie pomo­gło mu to poko­nać cho­ro­by, ale dzię­ki temu dosta­li­śmy pięk­ną i wzru­sza­ją­cą książkę.

Pol­skie wyda­nie opo­wia­dań Oty Pave­la to wła­ści­wie dwie ory­gi­nal­ne książ­ki – „Śmierć pięk­nych saren” i „Jak spo­tka­łem się z ryba­mi”. Pierw­sza z nich zawie­ra wspo­mnie­nia auto­ra z cza­sów dzie­ciń­stwa. Mło­dy Pavel, będą­cy nar­ra­to­rem, wra­ca do chwil, kie­dy miał nie­wie­le lat i życie było pro­ste. Głów­nym boha­te­rem jego opo­wie­ści jest tatuś – jak okre­śla swo­je­go ojca Pavel. Nie­co nie­ogar­nię­ty, naiw­ny i roz­czu­la­ją­cy akwi­zy­tor, któ­ry co chwi­la pró­bu­je pod­bić świat – raz elek­tro­luk­sa­mi, raz super lepa­mi na muchy. Ma w sobie wie­le uro­ku i cha­ry­zmy, potra­fi sprze­dać odku­rza­cze we wsi, gdzie nie prą­du, jed­nak co jakiś czas jego dobra pas­sa mija. Kolej­ne poraż­ki pró­bu­je obró­cić w żart i zna­leźć w nich coś pozy­tyw­ne­go. Pomię­dzy kolej­ny­mi „inte­re­sa­mi życia” tatuś łowi ryby. To wła­śnie uko­cha­ne kar­pie wypeł­nia­ją życie taty i z nimi wią­że się wie­le historii.

Kie­dy wybu­chła II woj­na świa­to­wa Pavel miał zale­d­wie 9 lat. To taki wiek, kie­dy czło­wiek już dużo widzi, ale nie wszyst­ko jesz­cze rozu­mie. Ojciec i dwaj star­si bra­cia Oty tra­fi­li do obo­zów, z któ­rych na szczę­ście uda­ło im się wró­cić. Woj­na w tej książ­ce nie jest groź­na i prze­ra­ża­ją­ca. Zasta­na­wia­łam się, czy­ta­jąc książ­kę, na ile jest to pró­ba pora­dze­nia sobie z trau­mą, takie magicz­ne myśle­nie, że chce­my wyma­zać z pamię­ci te tra­gicz­ne chwi­le pró­bu­jąc zna­leźć w nich coś zabaw­ne­go. To wła­śnie o tej czę­ści wziął się tytuł całe­go zbio­ru. Ojciec Oty zawsze uwa­żał, że zabić sar­nę to jak zabić czło­wie­ka. Kie­dy jed­nak jego syno­wie dosta­li wezwa­nie do obo­zu uznał, że potrzeb­ny jest im kawał dobre­go mię­sa, któ­ry doda sił. „Kto wie, czy ten rogacz nie oca­lił mi życia. Może wła­śnie te ostat­nie kawał­ki porząd­ne­go mię­sa dały mi siłę, by prze­trwać do koń­ca” – mówi jeden z nich.

W „Jak spo­tka­łem się z ryba­mi” pozna­je­my powo­jen­ne histo­rie auto­ra. Ryby są wspól­nym mia­now­ni­kiem wszyst­kich opi­sa­nych tam wyda­rzeń. Ota zara­ził się pasją węd­kar­stwa od swo­je­go ojca i nie raz wra­cał sam lub z brać­mi nad rze­kę Bero­un­kę, aby posie­dzieć z węd­ką i poczuć spo­kój, wolność.

Rybo­łów­stwo to przede wszyst­kim wol­ność. Iść całe kilo­me­try za pstrą­ga­mi, pić wodę ze źró­deł, być samot­nym i wol­nym przy­naj­mniej godzi­nę, dzień lub nawet tygo­dnie. Wol­nym od tele­wi­zji, gazet, cywilizacji.

Nad języ­kiem, jakim pisze Ota Pavel zachwy­ca­łam się już czy­ta­jąc jego „Puchar od Pana Boga”. Wyróż­nia­ją go wyjąt­ko­wa wraż­li­wość i poetyc­kość prze­pla­ta­ne sub­tel­nym humo­rem. Czy­ta­jąc opo­wia­da­nia nie spo­sób nie uśmiech­nąć się pod nosem i nie pomy­śleć sobie „jakie to wszyst­ko uro­cze”. W ten lek­ki spo­sób autor pisze jed­nak o rze­czach waż­nych i nie­raz smutnych.

Mariusz Szczy­gieł rekla­mo­wał opo­wia­da­nia Oty Pavla mówiąc, że jest to „naj­bar­dziej anty­de­pre­syj­na książ­ka na świe­cie”. Brzmi nie­co zaska­ku­ją­co, gdy pomy­śli się o oko­licz­no­ściach, w jakich powsta­ła. Ale Pavel pięk­nie łączy humor, mądrość, nostal­gię, smu­tek i nadzieję.

0 likes
Close