Książki / powieść

W ciemność

26 września 2021

Tagi: , , ,

Anna Bolava
„W ciemność”
Wyd. Książkowe Klimaty
(tłum. Agata Wróbel)

Anna Bolava "W ciemność" Wyd. Książkowe Klimaty (tłum. Agata Wróbel)

Anna Bar­táko­va miesz­ka w nie­wiel­kim cze­skim mia­stecz­ku. Żyje samot­nie po tym, jak roz­sta­ła się z mężem. Jest tłu­macz­ką ksią­żek oraz zbie­ra zio­ła. To wła­śnie to ostat­nie – zio­ła – domi­nu­je w jej życiu, wyzna­cza mu rytm i nada­je sens. Anna jest też bar­dzo cho­ra. Stro­na po stro­nie, roz­dział po roz­dzia­le obser­wu­je­my, jak coraz bar­dziej tra­ci siły, jak roz­pa­da się na kawał­ki. „W ciem­ność” – pro­za­tor­ski debiut cze­skiej poet­ki Anny Bola­vy – to powieść o powol­nym zni­ka­niu. O popa­da­niu w obłęd. Czy miłość do ziół to uciecz­ka przed świa­tem, czy raczej świat uciekł od Anny nie rozu­mie­jąc jej pasji?

Czło­wiek, któ­ry zbie­ra zio­ła, zawsze ma zbyt mało cza­su, stop­nio­wo zaczy­na trą­cić zmy­sły. Nie­ustan­nie pra­gnie uchwy­cić isto­tę pięk­na każ­de­go z gatun­ków i to obra­ca się prze­ciw­ko nie­mu. Czło­wiek, któ­ry napraw­dę kocha zio­ła, jest inny niż wszy­scy i z cza­sem prze­sta­je o tym mówić.

Dziu­ra­wiec, skrzyp, mię­ta, lipa, jasno­ta… Boha­ter­ka Bola­vy myśli i opo­wia­da o tym wszyst­kim z prze­ogrom­ną miło­ścią i zaan­ga­żo­wa­niem. Zna się na zio­łach jak mało kto. A autor­ka pisze o tym wszyst­kim w taki spo­sób, że książ­kę odczu­wa­my wszyst­ki­mi zmy­sła­mi – sły­szy­my sze­lest suszą­cych się liści, czu­je­my zapach łąki po desz­czu i kwit­ną­cej lipy. Każ­dy zerwa­ny liść jest dla Anny wyjąt­ko­wy, patrzy ona na swo­je zbio­ry z zachwy­tem, roz­ko­szu­je się doty­kiem kwia­tów w tor­bie, wzru­sza się zaglą­da­jąc na strych zawa­lo­ny suszą­cy­mi się rośli­na­mi. Świat poza zio­ła­mi jest tyl­ko smut­ną koniecz­no­ścią. Jeść trze­ba po to, żeby mieć siłę na zry­wa­nie, tłu­ma­cze­nia nie mogą wypa­dać w czerw­cu, kie­dy na łąkach jest naj­wię­cej pra­cy. Z ludź­mi kon­tak­ty trze­ba utrzy­my­wać mini­mal­ne. Bo ludzie nie rozu­mie­ją Anny, nie podzie­la­ją jej pasji, ludzie tyl­ko prze­szka­dza­ją w pra­cy. Uwa­ża­ją ją za dzi­wacz­kę, sza­man­kę. Dużo lepiej Anna czu­je się w kon­tak­tach z przyrodą.

Trud­no jed­nak jed­no­znacz­nie oce­niać Annę i okre­ślić swo­je emo­cje w sto­sun­ku do niej. Pierw­szo­oso­bo­wa nar­ra­cja spra­wia, że jeste­śmy w sta­nie zanu­rzyć się w głąb boha­ter­ki, zoba­czyć wszyst­kie jej emo­cje, eks­cy­ta­cje i lęki. Poja­wi­ło się we mnie współ­czu­cie, chęć przy­tu­le­nia i powie­dze­nia, że wszyst­ko będzie dobrze. A potem pomy­śla­łam, że może było­by, gdy­by Anna na to pozwo­li­ła. Ale ona dąży do samo­uni­ce­stwie­nia. Nie da się jej lubić, ale nie da się też zupeł­nie nie lubić. Moż­na tyl­ko iść obok niej, kie­dy powol­nym kro­kiem scho­dzi w ciemność.

Mogła­bym zako­pać się w sto­sach kwia­tów i tak umrzeć wśród nich. Czy ist­nie­je pięk­niej­sza śmierć? Nikt nigdy by mnie nie zna­lazł. Roz­pu­ści­ła­bym się w tym obez­wład­nia­ją­cym zapa­chu, usu­szy­ła się po ciem­ku na gaze­tach – prze­dziw­ny ludz­ki kwiat. Jak dłu­go schła­by lipa, a jak dłu­go ja? Jaki jest wła­ści­wie wskaź­nik usy­chal­no­ści człowieka?

Jak refren w powie­ści wystę­pu­ją coty­go­dnio­we wypra­wy Anny do sku­pu. Niby każ­dy wto­rek jest taki sam – wypa­ko­wa­ne zio­ła­mi wor­ki wrzu­co­ne na przy­czep­kę rowe­ro­wą, wyciecz­ka do cen­trum i powrót z zaro­bio­ną gotów­ką. Ale każ­dy kolej­ny wto­rek jest inny. Każ­dy kolej­ny wto­rek wyma­ga coraz wię­cej wysiłku.

W ciem­ność” Anny Bola­vy to książ­ka, któ­ra zmę­czy­ła. Autor­ka nie oszczę­dza swo­jej boha­ter­ki, a czy­tel­ni­ko­wi nie oszczę­dza szcze­gó­ło­wych opi­sów. Przed ocza­mi mia­łam wychu­dzo­ną, wynisz­czo­ną kobie­tę, z brud­nym ban­da­żem na nie­spraw­nej ręce, z siny­mi noga­mi i war­ga­mi. Są chwi­le, kie­dy Anna led­wo wsta­je z łóż­ka, a my czu­je­my ten okrop­ny ból, któ­ry jej towa­rzy­szy. Jed­na tablet­ka, kil­ka kro­pel maści i cho­ciaż na chwi­lę moż­na zapo­mnieć, cho­ciaż na chwi­lę pójść do sadu po kwia­ty. Ale z cza­sem ran jest coraz wię­cej, a tablet­ki już nie przy­no­szą ulgi. A my tra­ci­my orien­ta­cję, któ­re rze­czy dzie­ją się na praw­dę, a któ­re tyl­ko w Anny głowie.

Tro­chę z ulgą zamknę­łam tę książ­kę. Bar­dzo dobrą książ­kę, ale taką, po któ­rej trze­ba odpo­cząć. Wyjść z dusz­ne­go pod­da­sza wypeł­nio­ne­go mie­szan­ką zio­ło­wych zapa­chów do ludzi. Uciec jak naj­da­lej od tej dro­gi, któ­rą prze­mie­rza­ła Anna na swo­im rowerze.

PS. Ta książ­ka cze­ka­ła na swo­ją kolej prze­czy­ta­nia ponad 3 lata. Kupi­łam ją po spo­tka­niu z autor­ką pod­czas Big Book Festi­val w 2018 roku. I cho­ciaż po spo­tka­niu wyda­wa­ło mi się, że wiem, cze­go się spo­dzie­wać, to nie sądzi­łam, że aż tak bardzo.

 

0 likes
Close