„W kręgu miłości”
reż. Felix Van Goeningen
Belgijski kandydat do nagrody Oscara, film nagrodzony już na festiwalu Berlinale nagrodą publiczności – to była wystarczająca rekomendacja, aby sięgnąć po wyreżyserowany przez Van Goeringena dramat „W kręgu miłości”.
Historia pary Elisse (Veerle Baetens) i Didiera (Johan Heldenbergh), która przez poważną chorobę swojej córki oddala się od siebie i zostaje wystawiona na próbę. Piękna opowieść o miłości, jej dojrzewaniu i walce o nią. I o tym, jak niczego w życiu nie możemy być pewni na zawsze.
Elisse i Dider to para nieprzeciętnych ludzi. Ona to artystka, romantyczka, z licznymi tatuażami na ciele. On nieco starszy od niej muzyk, bluesman, miłośnik Stanów Zjednoczonych, który próbuje stworzyć namiastkę amerykańskiego rancza na belgijskiej ziemi. Prowadzą wolne życie bez zobowiązań, mieszkają w przyczepie kempingowej, mają konie i króliki, nie potrzebują wiele do szczęścia. Chociaż na pierwszy rzut oka zupełnie do siebie nie pasują, potrafią stworzyć wspaniały związek. Wspólnie śpiewają i żyją z dnia na dzień ciesząc się każdą chwilą, jak typowi hippisi, są spontaniczni i nie chcą podporządkowywać się schematom i zasadom. Nieplanowane pojawienie się dziecka zmienia w ich życiu wiele, ale jeszcze więcej zmienia zachorowanie siedmioletniej Maybelle na białaczkę. A wydawało by się, że takich ludzi nic złego nie może spotkać.
Ponieważ historia opowiadana jest nieliniowo skaczemy co chwila od beztroskiego flirtu do ciężkich rozmów przy szpitalnym łóżku.W ten sposób zostajemy przeprowadzeni przez wszystkie etapy znajomości Elisse i Didera, bez których ciężko byłoby zrozumieć to, co dzieje się z nimi w chwili dramatu.
Umieranie małej Maybelle to tragiczne przeżycie, z którym każde z bohaterów radzi sobie w zupełnie inny sposób rozchodząc się w dwie różne strony. Nie wychodzi im do końca wzajemne wspieranie się i zrozumienie. Dider jest zdeklarowanym ateistą i racjonalistą, zaś Elisse buduje nadzieję na iluzji, że dziewczynka może powrócić się w postaci motyla czy ptaka. Czy miłość okaże się być silniejsza od wszystkiego innego.
Dużą rolę w filmie odgrywa bluesgrassowa muzyka, będąca odmianą country. To ona połączyła bowiem bohaterów i stanowiła ważny element ich wspólnego, hippisowskiego życia. Dlatego dźwięki banjo i gitary wypełniają niemal każdą scenę filmu i przekazują tak wiele emocji – od energicznych piosenek po poruszające bluesowe ballady.
„W kręgu miłości” to niezwykle przejmująca i wzruszająca historia. O miłości powstało już wiele filmów i nie łatwo jest nakręcić coś niebanalnego. Tym razem jednak Van Goeningenowi się udało. Bohaterowie są wiarygodni, nie kryją się z emocjami i łatwo utożsamić się z przeżywanym przez nich dramatem.