Filmy / Kino europejskie / Oscary

W kręgu miłości

5 stycznia 2014

Tagi: , , , ,

W kręgu miłości”
reż. Felix Van Goeningen

Bel­gij­ski kan­dy­dat do nagro­dy Osca­ra, film nagro­dzo­ny już na festi­wa­lu Ber­li­na­le nagro­dą publicz­no­ści – to była wystar­cza­ją­ca reko­men­da­cja, aby się­gnąć po wyre­ży­se­ro­wa­ny przez Van Goerin­ge­na dra­mat „W krę­gu miłości”.

Histo­ria pary Elis­se (Veer­le Baetens) i Didie­ra (Johan Hel­den­bergh), któ­ra przez poważ­ną cho­ro­bę swo­jej cór­ki odda­la się od sie­bie i zosta­je wysta­wio­na na pró­bę. Pięk­na opo­wieść o miło­ści, jej doj­rze­wa­niu i wal­ce o nią. I o tym, jak nicze­go w życiu nie może­my być pew­ni na zawsze.

Elis­se i Dider to para nie­prze­cięt­nych ludzi. Ona to artyst­ka, roman­tycz­ka, z licz­ny­mi tatu­aża­mi na cie­le. On nie­co star­szy od niej muzyk, blu­esman, miło­śnik Sta­nów Zjed­no­czo­nych, któ­ry pró­bu­je stwo­rzyć namiast­kę ame­ry­kań­skie­go ran­cza na bel­gij­skiej zie­mi. Pro­wa­dzą wol­ne życie bez zobo­wią­zań, miesz­ka­ją w przy­cze­pie kem­pin­go­wej, mają konie i kró­li­ki, nie potrze­bu­ją wie­le do szczę­ścia. Cho­ciaż na pierw­szy rzut oka zupeł­nie do sie­bie nie pasu­ją, potra­fią stwo­rzyć wspa­nia­ły zwią­zek. Wspól­nie śpie­wa­ją i żyją z dnia na dzień cie­sząc się każ­dą chwi­lą, jak typo­wi hip­pi­si, są spon­ta­nicz­ni i nie chcą pod­po­rząd­ko­wy­wać się sche­ma­tom i zasa­dom. Nie­pla­no­wa­ne poja­wie­nie się dziec­ka zmie­nia w ich życiu wie­le, ale jesz­cze wię­cej zmie­nia zacho­ro­wa­nie sied­mio­let­niej May­bel­le na bia­łacz­kę. A wyda­wa­ło by się, że takich ludzi nic złe­go nie może spotkać.

Ponie­waż histo­ria opo­wia­da­na jest nie­li­nio­wo ska­cze­my co chwi­la od bez­tro­skie­go flir­tu do cięż­kich roz­mów przy szpi­tal­nym łóżku.W ten spo­sób zosta­je­my prze­pro­wa­dze­ni przez wszyst­kie eta­py zna­jo­mo­ści Elis­se i Dide­ra, bez któ­rych cięż­ko było­by zro­zu­mieć to, co dzie­je się z nimi w chwi­li dramatu.

Umie­ra­nie małej May­bel­le to tra­gicz­ne prze­ży­cie, z któ­rym każ­de z boha­te­rów radzi sobie w zupeł­nie inny spo­sób roz­cho­dząc się w dwie róż­ne stro­ny. Nie wycho­dzi im do koń­ca wza­jem­ne wspie­ra­nie się i zro­zu­mie­nie. Dider jest zde­kla­ro­wa­nym ate­istą i racjo­na­li­stą, zaś Elis­se budu­je nadzie­ję na ilu­zji, że dziew­czyn­ka może powró­cić się w posta­ci moty­la czy pta­ka. Czy miłość oka­że się być sil­niej­sza od wszyst­kie­go innego.
Dużą rolę w fil­mie odgry­wa blu­es­gras­so­wa muzy­ka, będą­ca odmia­ną coun­try. To ona połą­czy­ła bowiem boha­te­rów i sta­no­wi­ła waż­ny ele­ment ich wspól­ne­go, hip­pi­sow­skie­go życia. Dla­te­go dźwię­ki ban­jo i gita­ry wypeł­nia­ją nie­mal każ­dą sce­nę fil­mu i prze­ka­zu­ją tak wie­le emo­cji – od ener­gicz­nych pio­se­nek po poru­sza­ją­ce blu­eso­we ballady.

W krę­gu miło­ści” to nie­zwy­kle przej­mu­ją­ca i wzru­sza­ją­ca histo­ria. O miło­ści powsta­ło już wie­le fil­mów i nie łatwo jest nakrę­cić coś nie­ba­nal­ne­go. Tym razem jed­nak Van Goenin­ge­no­wi się uda­ło. Boha­te­ro­wie są wia­ry­god­ni, nie kry­ją się z emo­cja­mi i łatwo utoż­sa­mić się z prze­ży­wa­nym przez nich dramatem.

0 likes
Close