Książki / reportaż

Estetyka przestrzeni po polsku

20 stycznia 2017

Tagi: ,

springer-wanna-z-kolumnadą-1

Wanna z kolumnadą”
Filip Springer
Wydawnictwo Czarne

Mam bra­ta archi­tek­ta, któ­ry nie raz poka­zu­je mi kosz­mar­ki ze swo­jej dzie­dzi­ny. A tych nie bra­ku­je, nie tyl­ko w Pol­sce, ale na zacho­dzie tym bar­dziej. Myślę, że mój brat doga­dał­by się ze Sprin­ge­rem w kwe­stiach pla­no­wa­nia prze­strze­ni, zabu­do­wy itp. W jed­nej ze swo­ich ksią­żek – „Wan­na z kolum­na­dą” Sprin­ger opi­su­je, jak wyglą­da podej­ście do (bez)ładu prze­strzen­ne­go w naszym kraju.

Książ­ka to zbiór repor­ta­ży na róż­ne tema­ty doty­czą­ce prze­strze­ni w naszym kra­ju. Mamy w niej pro­blem nowych osie­dli nie przy­sto­so­wa­nych do życia, kolo­ro­wych osie­dli z wiel­kiej pły­ty, kiczo­wa­tych hote­li i samo­wo­lek budow­la­nych, wszech­obec­nych reklam… Dużo pro­ble­mów, któ­re łączy wspól­ny mia­now­nik – w więk­szo­ści przy­pad­ków odpo­wia­da­ją one spo­łe­czeń­stwu, któ­re­mu według Sprin­ge­ra bra­ku­je poczu­cia este­ty­ki i dobre­go gustu. Nie moż­na się temu dzi­wić, jeże­li (jak poda­je autor) mamy naj­mniej lek­cji pla­sty­ki w całej Euro­pie i są one trak­to­wa­ne bar­dzo po macoszemu.

W „Wan­nie z kolum­na­dą” zna­la­zły się tak­że opi­sy Łodzi, moje­go rodzin­ne­go mia­sta, a dokład­niej nawet osie­dla Ret­ki­nia, na któ­rym się wychowałam.

W ramach docie­ple­nia z nasze­go osie­dla sza­rość znik­nę­ła, poja­wi­ły się róż­no­rod­ne wzo­ry i kolo­ry. Jed­nej spój­nej kon­cep­cji dla całe­go osie­dla nie było. Nie­mal co roku w wyni­ku prze­tar­gu zatrud­nia­li­śmy inne­go pro­jek­tan­ta, więc trud­no, żeby była. Na dwóch blo­kach mamy nawet tęczę, a na
jed­nym kolo­ro­we pira­mi­dy i słoń­ce. Nie­któ­rzy się śmie­ją, że tyl­ko nam wiel­błą­da bra­ku­je.

wanna-z-kolumnada-3Fakt, wiel­błą­da bra­ku­je, ale za to przez lata obser­wo­wa­łam z okna ryb­ki i wodo­ro­sty nama­lo­wa­ne na ścia­nie sąsied­nie­go blo­ku. Na szczę­ście teraz miesz­kam na osie­dlu, któ­re jest chro­nio­ne przez kon­ser­wa­to­ra zabyt­ków tak bar­dzo, że nawet sza­re otyn­ko­wa­nie blo­ków nie wcho­dzi w grę. O Łodzi Sprin­ger pisze tak­że w czę­ści poświę­co­nej rze­kom w mia­stach. To smut­na reflek­sja na temat tego, co kie­dyś sta­no­wi­ło pod­sta­wę łódz­kie­go życia, a teraz znik­nę­ło bezpowrotnie.

Czy­ta­jąc „Wan­nę…” moż­na pomy­śleć, że autor oczy­wi­ście wyszu­kał to, co naj­gor­sze. Prze­cież nie jest tak, że na każ­dym kro­ku spo­ty­ka­my archi­tek­to­nicz­ne szka­radz­twa, że każ­de osie­dle pla­no­wa­ne jest jako beto­no­wa pustynia.

0 likes
Close