„Wanna z kolumnadą”
Filip Springer
Wydawnictwo Czarne
Mam brata architekta, który nie raz pokazuje mi koszmarki ze swojej dziedziny. A tych nie brakuje, nie tylko w Polsce, ale na zachodzie tym bardziej. Myślę, że mój brat dogadałby się ze Springerem w kwestiach planowania przestrzeni, zabudowy itp. W jednej ze swoich książek – „Wanna z kolumnadą” Springer opisuje, jak wygląda podejście do (bez)ładu przestrzennego w naszym kraju.
Książka to zbiór reportaży na różne tematy dotyczące przestrzeni w naszym kraju. Mamy w niej problem nowych osiedli nie przystosowanych do życia, kolorowych osiedli z wielkiej płyty, kiczowatych hoteli i samowolek budowlanych, wszechobecnych reklam… Dużo problemów, które łączy wspólny mianownik – w większości przypadków odpowiadają one społeczeństwu, któremu według Springera brakuje poczucia estetyki i dobrego gustu. Nie można się temu dziwić, jeżeli (jak podaje autor) mamy najmniej lekcji plastyki w całej Europie i są one traktowane bardzo po macoszemu.
W „Wannie z kolumnadą” znalazły się także opisy Łodzi, mojego rodzinnego miasta, a dokładniej nawet osiedla Retkinia, na którym się wychowałam.
W ramach docieplenia z naszego osiedla szarość zniknęła, pojawiły się różnorodne wzory i kolory. Jednej spójnej koncepcji dla całego osiedla nie było. Niemal co roku w wyniku przetargu zatrudnialiśmy innego projektanta, więc trudno, żeby była. Na dwóch blokach mamy nawet tęczę, a na
jednym kolorowe piramidy i słońce. Niektórzy się śmieją, że tylko nam wielbłąda brakuje.
Fakt, wielbłąda brakuje, ale za to przez lata obserwowałam z okna rybki i wodorosty namalowane na ścianie sąsiedniego bloku. Na szczęście teraz mieszkam na osiedlu, które jest chronione przez konserwatora zabytków tak bardzo, że nawet szare otynkowanie bloków nie wchodzi w grę. O Łodzi Springer pisze także w części poświęconej rzekom w miastach. To smutna refleksja na temat tego, co kiedyś stanowiło podstawę łódzkiego życia, a teraz zniknęło bezpowrotnie.
Czytając „Wannę…” można pomyśleć, że autor oczywiście wyszukał to, co najgorsze. Przecież nie jest tak, że na każdym kroku spotykamy architektoniczne szkaradztwa, że każde osiedle planowane jest jako betonowa pustynia.