„Wielka”
Produkcja HBO
„Wielka” to druga w ostatnim czasie produkcja HBO nawiązująca do życia rosyjskiej cesarzowej Katarzyny. O pierwszej z nich, gdzie w główną rolę wcieliła się Hellen Mirren, powiedzieć mogę niewiele, gdyż znudziła mnie już po pierwszym odcinku i postanowiłam nie męczyć się z nią dalej. Za to drugą, gdzie tytułową postać gra Elle Fanning, pochłonęłam w kilka dni. Co prawda to, co na początku wzbudzało mój zachwyt, z kolejnymi odcinkami stawało się nieco męczące, nadal jedna uważam, że twórcy podjęli dobrą decyzję stawiając na humor, energię i nowoczesność (jakkolwiek dziwnie to brzmi w serialu kostiumowym). Zresztą warto „Wielką” obejrzeć do końca, bo ostatni odcinek jest chyba najlepszy ze wszystkich.
Historia miejscami prawdziwa
- tak brzmi podtytuł serialu. Elementów fabuły zgodnych z prawdą historyczną jest w całym serialu niewiele. Katarzyna Wielka istniała naprawdę, przyjechała ze Szczecina do Moskwy, aby poślubić Piotra III i zamieszkać na rosyjskim dworze. Inteligentna i oczytana przeprowadziła zamach stanu, aby obalić swojego męża i stanąć na czele Rosji. Można jeszcze powiedzieć, że kilku bohaterów serialu istniało naprawdę. I to by było na tyle. W serialu mąż Katarzyny jest synem Piotra Wielkiego i carem już w momencie ślubu, a głównym jego problemem jest wojna ze Szwecją.
„Wielka” to nie jest serial dokumentalny i nikt nie próbuje tego ukrywać. Podczas oglądania można mieć wrażenie, że autorzy scenariusza wypisali sobie różnorodne fakty z życia Katarzyny Wielkiej, wybrali te, które wydały im się ciekawe i postanowili coś z nich zrobić nie przejmując się kolejnością i uzupełniając o to, co według nich zainteresuje widza.
Twórcy odbiegają jednak nie tylko od faktów, ale także bardzo często od realiów historycznych. Wiele zachowań oraz język, którym posługują się postaci, są całkowicie współczesne. Ja zupełnie nie miałam z tym problemu. Czułam wręcz, że serial jest dzięki temu bliższy, że zamiast skupiać się na szczegółach języka czy stroju możemy zaangażować się w problemy i emocje bohaterów. Zresztą opowiadaną w „Wielkiej” fabułę spokojnie można przenieść by na XXI wiek bez jakiś ogromnych zmian – co najwyżej zamiast powozem jeżdżono by samochodem.
Katarzyna i Piotr – relacja nietypowa
Katarzyna ma zaledwie kilkanaście lat, gdy trafia na rosyjski dwór, aby poślubić Piotra i stać się carycą jednego z największych europejskich mocarstw (tak, w serialu w momencie ślubu Piotr zasiada już na tronie). Jest młoda, naiwna, pełna nadziei i planów, marzy o romantycznej miłości i czułości. Bardzo szybko jednak jej wizja pięknego życia legnie w gruzach, gdy okaże się, że jej małżonek pragnie tylko seksu (i to wcale nie romantycznych nocy tylko z Katarzyną), uwielbienia od wszystkich dookoła i dobrej zabawy z dużą ilością wódki. Co więcej, jak na osobę, która rządzi wielką Rosją jest mało bystry i wykształcony, więc jego decyzje wcale nie przyczyniają się do rozwoju i sukcesu kraju. Piotr to taki duży chłopiec, który chciałby się bawić, ale niestety (dla niego i dla kraju) musi wypełniać obowiązki cesarza.
Na przestrzeni serialu obserwujemy, jak bardzo zmienia się główna bohaterka. Katarzyna jest bardzo dobrze skrojoną postacią, która z każdym kolejnym odcinkiem widzi więcej, zaczyna myśleć samodzielnie i dostrzegać w sobie siłę i wiarę, że może zmienić Rosję. Ze słodkiej blondyneczki (Elle Fanning jest w tym cudowna) staje się coraz bardziej wyrachowana. Końcowe sceny bardzo wyraźnie pokazują, jakie wartości kierują bohaterką i jak inne są od tych, z którymi przyjechała na dwór.
Seks, krew, wódka i niewybredne słowa
Wspomniałam we wstępie, że to, co przez pierwsze cztery odcinki wydawało się oryginalne, świeże i ciekawe z czasem zaczęło męczyć. Mam wrażenie, że twórcy serialu padli ofiarą schematu, jaki przyjęli. Piotr lubiący zabawiać się z damami dworu i mówiący do służby „spier…” na początku bywa zabawny, później jednak staje się irytujący i powtarzalny.
„Wielka” to dobrze zrealizowany i zagrany serial. Jeśli potraktujmy go nie jak biografię carycy Katarzyny, ale po prostu interesującą opowieść dziejącą się na dworze XVIII-wiecznej Rosji, czeka nas kilka miłych godzin przed ekranem. Bardzo dobrze skrojone postacie, umiejętne połączenie dramaturgii z humorem sprawiają, że „Wielka” naprawdę wciąga. Mam nadzieję, że doczekamy się drugiego sezonu, chociaż chyba bardziej z ciekawości, jak twórcy serialu pokazaliby zupełnie inny dwór pod rządami Katarzyny zamiast Piotra.