Książki / reportaż

Wojna nie ma w sobie nic z kobiety

28 lutego 2024

Tagi: , ,

Swietłana Aleksijewicz
„Wojna nie ma w sobie nic z kobiety”
Wydawnictwo Czarne

Woj­na nie ma w sobie nic z kobie­ty. Ani z męż­czy­zny wła­ści­wie też. Woj­na nie ma w sobie nic z czło­wie­ka. Ale to czło­wiek ją wywo­łu­je, to czło­wiek na niej zabi­ja. I to czło­wiek na niej cier­pi i ginie. Woj­na to nie jest nic dobre­go. Bez wzglę­du, czy jest się po stro­nie prze­gra­nych, czy wygra­nych. Nawet zwy­cięz­cy są prze­gra­ni. Woj­na nisz­czy, pozo­sta­wia rany, nie tyl­ko te fizycz­ne, ale też psychicznie.

Swie­tła­na Alek­si­je­wicz, nagro­dzo­na kil­ka lat temu Nagro­dą Nobla bia­ło­ru­ska pisar­ka, wysłu­cha­ła kil­ku­dzie­się­ciu kobiet, któ­re bra­ły udział w wal­kach pod­czas II woj­ny świa­to­wej. Radziec­kich żoł­nie­rek – snaj­pe­rek, sani­ta­riu­szek, ale też pra­czek, łącz­ni­czek czy trak­to­rzy­stek. Wysłu­cha­ła wie­lu trud­nych histo­rii, wie­le łez i kosz­ma­rów, któ­re śnią się po nocach do tej pory. Cho­ciaż nie były to łatwe roz­mo­wy boha­ter­ki powie­ści nie­jed­no­krot­nie były wdzięcz­ne, że ktoś jesz­cze chce ich wysłu­chać, że ktoś o nich pamię­ta i daje im szan­sę na wyrzu­ce­nie z sie­bie tego, co noszą w sobie latami.

Kobie­ce spoj­rze­nie na woj­nę bywa inne niż męskie. Dużo wię­cej w nim emo­cji. Takich emo­cji jak bez­sil­ność, nie­zro­zu­mie­nie… Kobie­ty zapa­mię­tu­ją kolor oczu pierw­sze­go widzia­ne­go cia­ła, zapach zgni­li­zny w zie­mian­kach, gdzie sta­cjo­no­wa­ły, głos pła­czą­ce­go dziec­ka, któ­re­mu wła­śnie zabi­to mat­kę.  Ale zapa­mię­tu­ją też nie­wy­god­ne buty, nie­umy­te wło­sy czy za duże spodnie. Bo nawet w naj­trud­niej­szych warun­kach nie prze­sta­ją (i nie chcą prze­stać) być kobie­ta­mi. Pomię­dzy wspo­mnie­nia­mi z oko­pów czy linii fron­tu poja­wia­ją się takie, jak wie­czor­ne hafto­wa­nie chu­s­te­czek, szy­cie suk­ni ślub­nej z ban­da­ży czy prze­my­ca­nie sukien­ki do woj­sko­we­go ple­ca­ka. Wszyst­ko po to, aby w męskim mun­du­rze i obcię­tych na krót­ko wło­sach zatrzy­mać w sobie reszt­ki dziewczęcości.

Boha­ter­ki książ­ki Swie­tła­ny Alek­si­je­wicz bar­dzo czę­sto poszły na woj­nę bo chcia­ły. Chcia­ły wal­czyć o ojczy­znę, pomścić męż­czyzn, któ­rych im zabra­no. Chcia­ły być na pierw­szej linii fron­tu. Nie raz musia­ły wpra­szać się do oddzia­łów czy kła­mać na temat swo­je­go wie­ku. Ale jak to nie wal­czyć, nie robić nic, kie­dy jest woj­na? Nie chcia­ły zosta­wić woj­ny tyl­ko męż­czy­znom. To była też ich sprawa.

Ale kobie­ty woj­ny to nie tyl­ko żoł­nier­ki. To tak­że mat­ki, sio­stry, żony. Woj­na to nie tyl­ko wal­ka z kara­bi­nem w ręku, ale tak­że nie­ustan­na wal­ka o codzien­ność. Każ­da z boha­te­rek powie­ści kogoś pocho­wa­ła, nie­któ­rym woj­na zabra­ła wszyst­kich. Woj­na zabra­ła im miłość. Wśród emo­cji, któ­re poja­wia­ją się w książ­ce waż­ne miej­sce zaj­mu­je tęsk­no­ta. Tęsk­no­ta za dziec­kiem, któ­re zosta­ło gdzieś z bab­cią czy ciot­ką, gdy poszło się wal­czyć. Tęsk­no­ta za uko­cha­nym, któ­ry tra­fił do oddzia­łu na dru­gim koń­cu kra­ju. Tęsk­no­ta z domem, w któ­rym zosta­li star­si rodzi­ce czy młod­sze rodzeń­stwo i nie wia­do­mo, czy jesz­cze tam są. Męż­czyź­ni dużo rza­dziej o tym mówią.

Przez rok nie mogły­śmy się uspo­ko­ić, pła­ka­ły­śmy po nich. I każ­da myśla­ła: „Gdzie jest mój mąż, a gdzie syn? Czy żyją?”. Bo moż­na się docze­kać powro­tu z woj­ny, a z pia­chu nigdy…

To była bar­dzo trud­na książ­ka. Peł­na okru­cień­stwa. Wiem, że będzie sie­dzieć we mnie jesz­cze dłu­go. Zwłasz­cza teraz, gdy woj­na toczy się tuż obok i nie róż­ni się ona tak bar­dzo od tej, opi­sa­nej w książ­ce. Emo­cje, myśli i śla­dy w środ­ku czło­wie­ka są takie same – bez wzglę­du, czy jest to II woj­na świa­to­wa, czy ta, któ­ra toczy się teraz na Ukra­inie. Repor­taż Alek­si­je­wicz poka­zu­je też bar­dzo dobrze, że dla uczest­ni­ków woj­ny nie koń­czy się ona w momen­cie pod­pi­sa­nia poko­ju. Waż­ną czę­ścią roz­mów jest to, co dzia­ło się już po 1945 roku, po zdję­ciu mun­du­ru i wró­ce­niu do domu. Bar­dzo trud­no jest wró­cić do nor­mal­no­ści – zało­żyć sukien­kę i buty na obca­sie, zna­leźć pra­cę i upiec cia­sto. Trud­no też było odna­leźć się w spo­łe­czeń­stwie, bo o ile męż­czy­zna wra­ca­ją­cy z woj­ny był boha­te­rem, tak kobie­ty czę­sto odwrot­nie – lepiej było się nie przy­zna­wać do prze­szło­ści. Nie raz zresz­tą sły­sza­ły od męż­czyzn „Na patrol to bym z taką uzbro­jo­ną dzie­wu­chą poszedł, ale żenić się? W życiu!”

Pamię­tam dźwię­ki woj­ny. Wszyst­ko dooko­ła dud­ni, zgrzy­ta, trzesz­czy w ogniu… Na woj­nie sta­rze­je się dusza czło­wie­ka. Po woj­nie już nigdy nie byłam młoda…

Woj­na nie ma w sobie nic z kobie­ty” to książ­ka, któ­rej nie da się opi­sać. Bo tutaj waż­ne jest każ­de sło­wo, zda­nie. To książ­ka, któ­rą po pro­stu trze­ba przeczytać.

0 likes
Close