Filmy / Kino amerykańskie

Yesterday

31 lipca 2019

Tagi: , , , ,

Yesterday”
reż. Danny Boyle

Beatle­si to jeden z naj­bar­dziej kul­to­wych zespo­łów na świe­cie. Nie moż­na się nie zgo­dzić, że mie­li ogrom­ny wpływ na kształ­to­wa­nie się muzy­ki zarów­no w latach 60., jak i na to, jak wyglą­da­ła ona póź­niej. Cięż­ko nam sobie wyobra­zić, co by było w muzycz­nym świe­cie, gdy­by czwór­ka face­tów z Liver­po­olu nie spo­tka­ła się i nie nagra­ła swo­ich naj­więk­szych hitów. Nasze życie było­by uboż­sze i nikt nie nudził by pod nosem „We are live in the Yel­low Sub­ma­ri­ne”. Taki świat jest punk­tem wyj­ścia do opo­wie­dze­nia histo­rii fil­mu „Yester­day”. Głów­ny boha­ter prze­ży­wa wypa­dek samo­cho­do­wy i budzi się w rze­czy­wi­sto­ści, w któ­rej nikt poza nim nie ma poję­cia o takim zespo­le. Jack Malik (Himesh Patel), któ­ry przed wypad­kiem był nie­do­ce­nio­nym muzy­kiem gra­ją­cym dla 10 osób w pod­rzęd­nym barze naj­pierw prze­ży­wa szok, a następ­nie sta­je przed dyle­ma­tem – czy powi­nien wyko­rzy­stać wybit­ne utwo­ry Beatle­sów i spró­bo­wać sprze­dać je jako swo­je, sko­ro i tak nikt tego nie rozpozna?

"Yesterday" reż. Danny Boyle; Himesh Patel jako John Malik - scena koncertu promującego płytę na dachu hotelu

Muzyka, kariera i miłość

W fil­mie Dan­ny­’e­go Boy­la wystę­pu­ją dwa głów­ne wąt­ki, któ­re wypeł­nia­ją życie głów­ne­go boha­te­ra. Jed­nym z nich jest muzy­ka i poja­wia­ją­ca się, dzię­ki pio­sen­kom Beatle­sów, szan­sa na wiel­ką, mię­dzy­na­ro­do­wą karie­rę. Jeden uda­ny występ w klu­bie, wyda­na po kosz­tach ama­tor­ska pły­ta i nagle rusza machi­na show­biz­ne­su. Nasz boha­ter przy­ćmie­wa nawet, gra­ją­ce­go w fil­mie same­go sie­bie, Eda She­era­na. Moż­na ode­brać to jako hołd zło­żo­ny The Beatles i pod­kre­śle­nie, że ich muzy­ka była uni­wer­sal­na i sta­ła­by się tak samo wyjąt­ko­wa, gdy­by wyko­ny­wa­no ją pięć­dzie­siąt lat później.

Na ekra­nie może­my zaob­ser­wo­wać tak­że, jak dzia­ła wiel­ki prze­mysł muzycz­ny. Tytuł albu­mu musi być chwy­tli­wy i uni­kać kon­tro­wer­sji (dla­te­go nikt ni zgo­dził­by się na „rasi­stow­ski” tytuł „Whi­te album”), nad wize­run­kiem muzy­ka pra­cu­je sztab ludzi, a plan tygo­dnia usta­la mena­dżer­ka (w tej roli Kate McKin­non). Przed­sta­wio­ny w nie­co prze­ja­skra­wio­ny spo­sób świat show­biz­ne­su zosta­je skon­tra­sto­wa­ny z typem głów­ne­go boha­te­ra – chło­pa­ka, któ­ry zna­lazł się w nim nagle i nie­co przez przypadek.

You think you’ve lost your love
Well, I saw her yesterday-ay
It’s you she­’s thin­king of
And she told me what to say-ay
She says she loves you

Dru­gą osią jest rela­cja z Ellie (Lily James) – począt­ko­wo przy­ja­ciół­ką ze szko­ły i mena­dżer­ką, któ­ra przy­zna­je się, że czu­je do Jac­ka coś wię­cej i nie chce pozo­stać na zawsze u nie­go w kolum­nie „kole­żan­ki”. Nie­ste­ty karie­ra i Ellie są to dwie roz­bież­ne dro­gi i trud­no będzie kro­czyć po obu. Po bły­ska­wicz­nej wspi­nacz­ce na szczyt Jack, nie­co zasko­czo­ny wyzna­niem Ellie, musi pod­jąć decy­zję, co dalej, zanim będzie już za póź­no. Czy będzie musiał wybrać, czy uda mu się jed­nak to połączyć?

"Yesterday" reż. Danny Boyle; Himesh Patel jako John Malik i Lily James jako Ellie

Można się pośmiać

Well, she looked at me
And I, I could see
That befo­re too long
I’d fall in love with her 
She would­n’t dan­ce with ano­ther, wooh
When I saw her stan­ding there

Yester­day” to bar­dzo pozy­tyw­na kome­dia i cho­ciaż dzia­ła według kla­sycz­ne­go sche­ma­tu kome­dii roman­tycz­nych, to moż­na się na niej bar­dzo dobrze bawić. Bywa zarów­no weso­ło, jak i wzru­sza­ją­co. A do tego moż­na zanu­cić pod nosem ulu­bio­ne pio­sen­ki, któ­re w wyko­na­niu Hime­sha Pate­la brzmią napraw­dę dobrze. „Yester­day” to dobry film na miły wieczór.

0 likes
Close