„Yesterday”
reż. Danny Boyle
Beatlesi to jeden z najbardziej kultowych zespołów na świecie. Nie można się nie zgodzić, że mieli ogromny wpływ na kształtowanie się muzyki zarówno w latach 60., jak i na to, jak wyglądała ona później. Ciężko nam sobie wyobrazić, co by było w muzycznym świecie, gdyby czwórka facetów z Liverpoolu nie spotkała się i nie nagrała swoich największych hitów. Nasze życie byłoby uboższe i nikt nie nudził by pod nosem „We are live in the Yellow Submarine”. Taki świat jest punktem wyjścia do opowiedzenia historii filmu „Yesterday”. Główny bohater przeżywa wypadek samochodowy i budzi się w rzeczywistości, w której nikt poza nim nie ma pojęcia o takim zespole. Jack Malik (Himesh Patel), który przed wypadkiem był niedocenionym muzykiem grającym dla 10 osób w podrzędnym barze najpierw przeżywa szok, a następnie staje przed dylematem – czy powinien wykorzystać wybitne utwory Beatlesów i spróbować sprzedać je jako swoje, skoro i tak nikt tego nie rozpozna?
Muzyka, kariera i miłość
W filmie Danny’ego Boyla występują dwa główne wątki, które wypełniają życie głównego bohatera. Jednym z nich jest muzyka i pojawiająca się, dzięki piosenkom Beatlesów, szansa na wielką, międzynarodową karierę. Jeden udany występ w klubie, wydana po kosztach amatorska płyta i nagle rusza machina showbiznesu. Nasz bohater przyćmiewa nawet, grającego w filmie samego siebie, Eda Sheerana. Można odebrać to jako hołd złożony The Beatles i podkreślenie, że ich muzyka była uniwersalna i stałaby się tak samo wyjątkowa, gdyby wykonywano ją pięćdziesiąt lat później.
Na ekranie możemy zaobserwować także, jak działa wielki przemysł muzyczny. Tytuł albumu musi być chwytliwy i unikać kontrowersji (dlatego nikt ni zgodziłby się na „rasistowski” tytuł „White album”), nad wizerunkiem muzyka pracuje sztab ludzi, a plan tygodnia ustala menadżerka (w tej roli Kate McKinnon). Przedstawiony w nieco przejaskrawiony sposób świat showbiznesu zostaje skontrastowany z typem głównego bohatera – chłopaka, który znalazł się w nim nagle i nieco przez przypadek.
Well, I saw her yesterday-ay
It’s you she’s thinking of
And she told me what to say-ay
She says she loves you
Drugą osią jest relacja z Ellie (Lily James) – początkowo przyjaciółką ze szkoły i menadżerką, która przyznaje się, że czuje do Jacka coś więcej i nie chce pozostać na zawsze u niego w kolumnie „koleżanki”. Niestety kariera i Ellie są to dwie rozbieżne drogi i trudno będzie kroczyć po obu. Po błyskawicznej wspinaczce na szczyt Jack, nieco zaskoczony wyznaniem Ellie, musi podjąć decyzję, co dalej, zanim będzie już za późno. Czy będzie musiał wybrać, czy uda mu się jednak to połączyć?
Można się pośmiać
And I, I could see
That before too long
I’d fall in love with her
When I saw her standing there
„Yesterday” to bardzo pozytywna komedia i chociaż działa według klasycznego schematu komedii romantycznych, to można się na niej bardzo dobrze bawić. Bywa zarówno wesoło, jak i wzruszająco. A do tego można zanucić pod nosem ulubione piosenki, które w wykonaniu Himesha Patela brzmią naprawdę dobrze. „Yesterday” to dobry film na miły wieczór.