Książki / Literatura podróżnicza

Z Katowic do Soczi na dwóch kółkach

5 czerwca 2015

Tagi: , ,

Mieczysław Bieniek
„Hajer jedzie do Soczi”
Wyd. Annapurna

hajer 2Hajer czy­li Mie­czy­sław Bie­niek jest eme­ry­to­wa­nym gór­ni­kiem z Kato­wic. Po zakoń­cze­niu aktyw­no­ści zawo­do­wej posta­no­wił jed­nak nie spę­dzać dni przed tele­wi­zo­rem, ale poznać świat. Podró­żu­je po całym świe­cie – ma na swo­im kon­cie wypra­wę do Indii, spo­tka­nie z Dalaj Lamą czy budo­wę kre­ma­to­rium w Sin­ga­pu­rze. Teraz posta­no­wił odwie­dzić Soczi na kil­ka mie­się­cy przed zimo­wy­mi Igrzy­ska­mi Olim­pij­ski­mi. Dro­ga wio­dła przez Litwę, Łotwę, Fin­lan­dię, Nor­we­gię i pra­wie całą Rosję, zanim uda­ło się osią­gnąć cel, a środ­kiem trans­por­tu był obła­do­wa­ny rower. W koń­cu poje­cha­nie naj­krót­szą dro­gą było­by zbyt oczywiste.

Podróż Bień­ka to ponad 13 tysię­cy kilo­me­trów i czte­ry mie­sią­ce spę­dzo­ne na sio­deł­ku w nie zawsze łatwych warun­kach. Wypra­wa, na jaką się decy­du­je to nie­co sza­lo­ny i nie­bez­piecz­ny pomysł. Przy­go­dy, jakie spo­ty­ka­ją Haje­ra wyglą­da­ją wręcz nie­moż­li­wie. A przy­naj­mniej nie w takim natę­że­niu. Ma on nie­by­wa­łe szczę­ście do pozna­wa­nia cie­ka­wych ludzi, któ­rzy prze­waż­nie oka­zu­ją się być nie­zwy­kle pomoc­ni. Nawet litew­scy ban­dy­ci szyb­ko zamie­nia­ją się w „opie­ku­nów”. Moje podró­że nie dawa­ły­by mi tyle rado­ści, gdy­by nie ludzie, któ­rych spo­ty­kam na dro­dze – pisze w zakończeniu.
Nie oby­ło się bez kon­tu­zji, odmro­żo­nych stóp, wystę­pów w rosyj­skiej tele­wi­zji, obia­du z guber­na­to­rem Mur­mań­ska. Było nie­bez­piecz­nie, miło, wzru­sza­ją­co, prze­ra­ża­ją­co i zabawnie.
hajer 4Wypra­wa z pół­no­cy na połu­dnie Rosji to cie­ka­wy prze­krój przez zróż­ni­co­wa­nie tam­tej­sze­go spo­łe­czeń­stwa, sty­lu życia i zwy­cza­jów. Jaka jest Rosja przed­sta­wio­na przez Bień­ka? Przede wszyst­kim wyjąt­ko­wo przy­ja­zna – nie trud­no tutaj o gości­nę czy pomoc w kry­zy­so­wej sytu­acji. Nie jest jed­nak tak ide­al­nie – łapów­ki, prze­krę­ty są tutaj na porząd­ku dzien­nym. A do tego docho­dzą nie zawsze sym­pa­tycz­ny kie­row­cy i krę­cą­ce się podob­no (bo na szczę­ście nasz boha­ter żad­ne­go nie spo­tkał) po lesie niedź­wie­dzie. W wie­lu miej­sco­wo­ściach, gdzie zamknię­to ogrom­ne zakła­dy pro­duk­cyj­ne lub wydo­byw­cze męż­czyź­ni zapi­ja­ją się na śmierć. Życie w tym potęż­nym kra­ju nie jest łatwe. A samo Soczi? Z opi­sów Bień­ka, któ­ry dotarł do olim­pij­skie­go cen­trum na 200 dni przed igrzy­ska­mi wyła­nia się obraz pla­cu budo­wy. Na szczę­ście Putin nie żału­je pie­nię­dzy na inwe­sty­cje, któ­re jed­nak robio­ne są w zupeł­nie bez­myśl­ny spo­sób. Dla pre­zy­den­ta nie ma rze­czy nie­moż­li­wych. W Rosji bowiem budu­je się tak:

Sto dni przed olim­pia­dą przy­je­dzie Putin. Jak zoba­czy, że to i tam­to nie jest goto­we, jeśli będzie taka potrze­ba, przy­wie­zie wago­ny dola­rów i milion ludzi, któ­rzy w dwa tygo­dnie wszyst­ko zro­bią. A jeśli nie zdą­żą, to posta­wią takie pla­sti­ko­we bane­ry, jak tam, po dru­giej stronie.

hajer 1Język, jakim napi­sa­na jest książ­ka jest łatwy i przy­jem­ny. Mamy wra­że­nie, jak­by ktoś sie­dział z nami przy sto­le i opo­wia­dał aneg­do­ty z podró­ży. Może nie jest to naj­wyż­szy kunszt lite­rac­ki, ale dzię­ki temu książ­ka jest natu­ral­na i da się ją prze­czy­tać w jeden dzień. Bie­niek to typ gawę­dzia­rza, któ­ry w swo­bod­ny spo­sób przed­sta­wia nam swo­je kolej­ne przy­go­dy. Całość uzu­peł­nia­ją licz­ne zdję­cia na każ­dej stro­nie, któ­re pre­zen­tu­ją róż­no­rod­ny kra­jo­braz Rosji i pół­noc­nej Euro­py. War­to dać się zabrać w tę podróż.
0 likes
Close