Książki / reportaż

Zakochana w Węgrzech

7 września 2013

Tagi: , ,

Kata­rzy­na Kociuba
Rejs po Węgrzech”
War­szaw­ska Fir­ma Wydawnicza

Z opi­su brzmi jak repor­taż podróż­ni­czy w koń­cu autor­ka jest dzien­ni­kar­ką i opi­su­je swo­je wspo­mnie­nia zwią­za­ne z emi­gra­cją na Węgry, a dokład­nie do Sió­fok nad Bala­to­nem. Jed­nak dużo wię­cej tutaj o miło­ści i przy­jaź­ni, niż o kra­ju. Książ­ka bowiem zaczy­na się ckli­wym roman­sem, aby potem prze­ro­dzić się w fascy­na­cję pozna­ny­mi ludź­mi i opo­wieść o zmia­nach w życiu. Nie jest jed­nak tak, że zupeł­nie nie ma tu Węgier. Są w opi­sach miej­sco­wej kuch­ni, muzy­ki, alko­ho­lów czy języ­ka. Prze­pro­wadz­ka do obce­go kra­ju przy­nio­sła bowiem za sobą tak­że fascy­na­cję wszyst­kim, co się w nim znajduje. 

Autor­ka zapa­ła­ła do Węgier miło­ścią od pierw­sze­go wej­rze­nia. Jed­ne waka­cje, pozna­nie jed­ne­go czło­wie­ka nie­mal cał­ko­wi­cie zmie­ni­ły jej dotych­cza­so­we, sta­bil­ne życie. A każ­dy kolej­ny powrót do tego kra­ju wią­zał się coraz bar­dziej z fascy­na­cją miej­scem niż pozna­nym pew­ne­go wie­czo­ru Sza­bim. Aż w koń­cu Kociu­ba spon­ta­nicz­nie posta­na­wia rzu­cić wszyst­ko, co ma i prze­pro­wa­dzić się kil­ka­set kilo­me­trów od Warszawy.
Pierw­sze waka­cje, potem pierw­sza jesień, zima, pierw­szy dom, pra­ca na Węgrzech to wszyst­ko spra­wia, że razem z autor­ką pozna­je­my kolej­ne ele­men­ty tego kra­ju. Niby podob­ne­go do Pol­ski, a jed­nak w nie­któ­rych miej­scach bar­dzo różnego.

Na brze­gu Gyon­gyi, któ­ra latem sprze­da­je na pla­ży goto­wa­ną kuku­ry­dzę, teraz pod grza­ne wino ofe­ro­wa­ła chleb ze smal­cem, posy­pa­ny piór­ka­mi czer­wo­nej cebu­li i słod­ką papry­ką w prosz­ku. To chy­ba naj­bar­dziej typo­wa węgier­ska zagry­cha. Obok sprze­da­wa­li pie­czo­ne kasztany. 

Podo­bień­stwa autor­ka zaczy­na zauwa­żać, gdy wresz­cie pró­bu­je sfor­ma­li­zo­wać pobyt na Węgrzech. Oka­zu­je się bowiem, że absur­dy w węgier­skich urzę­dach spo­koj­nie dorów­nu­ją naszym rodzi­mym sytu­acjom, a pró­bu­jąc zamiesz­kać w Sió­fok trze­ba naj­pierw zwie­dzić wszyst­kie oko­licz­ne mia­sta, z któ­rych każ­de ma urząd do innych spraw.
124 stro­ny książ­ki czy­ta się szyb­ko i spraw­nie. Dyna­micz­ne opi­sy i czę­ste dia­lo­gi spra­wia­ją, że jest to lek­tu­ra na jeden wieczór. 

Książ­ka otrzy­ma­na od por­ta­lu Wiadomości24 w ramach akcji „Książ­ka za recen­zję”. Pier­wot­nie tekst uka­zał się wła­śnie tam.

0 likes
Close