Książki / reportaż

Zamykanie furtki

9 czerwca 2017

Tagi: , , ,

Zakonnice odchodzą po cichu - okładka książkiMarta Abramowicz
„Zakonnice odchodzą po cichu”
Wyd. Krytyki Politycznej

Temat, jaki Mar­ta Abra­mo­wicz wybra­ła na swo­ją książ­kę nie ist­niał pra­wie w ogó­le w świe­cie. O byłych zakon­ni­cach nie mówi się bowiem za bar­dzo, ani w Koście­le, ani w spo­łe­czeń­stwie. One same zresz­tą nie­chęt­nie opo­wia­da­ją o prze­szło­ści, jak­by wsty­dzi­ły się wcze­śniej­sze­go życia. Mar­ta Abra­mo­wicz posta­no­wi­ła dotrzeć do nich, poroz­ma­wiać i dowie­dzieć się, dla­cze­go ode­szły, jak wyglą­da­ło ich życie w klasz­to­rze, a jak wyglą­da teraz. „Zakon­ni­ce odcho­dzą po cichu” to repor­taż, w któ­rym prze­ła­mu­je się tabu i gło­śno mówi, że życie zakon­ne nie zawsze bywa święte.

Zakon­ni­ce odcho­dzą po cichu” to 20 histo­rii. Dotar­cie do takie­go gro­na roz­mów­czyń nie było łatwe. Nie ma żad­ne­go miej­sca, któ­re sku­pia­ło­by takie oso­by, trze­ba poszu­kać, popy­tać, a potem jesz­cze namó­wić na rozmowę.

Powo­dów odej­ścia jest tak wie­le, jak wie­le jest byłych zakon­nic. Jed­ne poczu­ły miłość do dru­gie­go czło­wie­ka, inne nie mogły znieść panu­ją­cych w zgro­ma­dze­niu zasad i złe­go trak­to­wa­nia przez prze­ło­żo­ne, czu­ły się samot­ne lub chcia­ły reali­zo­wać swo­ją misję, a były w tym ogra­ni­cza­ne. Poja­wia się zwąt­pie­nie w powo­ła­nie i w Boga.

Książ­ka wzbu­dzi­ła wie­le kon­tro­wer­sji. Śro­do­wi­ska kościel­ne dys­ku­to­wa­ły z lewi­co­wą czę­ścią spo­łe­czeń­stwa. Wie­rzę w auten­tycz­ność przed­sta­wio­nych histo­rii. Na pew­no są zgro­ma­dze­nia, gdzie prze­ło­żo­ne nie sza­nu­ją młod­szych sióstr, gdzie wystę­pu­je mob­bing i znie­wo­le­nie. Są zakon­ni­ce, któ­re prze­ży­wa­ją kry­zys, mają pro­ble­my, depre­sje i nie radzą sobie ze sobą.

(…)sio­stry są roz­li­cza­ne z tego, co zewnętrz­ne: ile godzin klę­czą w kapli­cy, jaką mają posta­wę, gdy się modlą, czy noszą habit. Ich dra­ma­tem jest, że przy tak ogrom­nej dba­ło­ści o speł­nie­nie zewnętrz­nych wyma­gań nie mają już prze­strze­ni na życie ducho­we. Nie star­cza im sił i cza­su na zaan­ga­żo­wa­nie w rela­cję z Bogiem, rela­cję mało uchwyt­ną, któ­rej nie da się roz­li­czyć. Nie czer­pią więc z niej ener­gii. I wte­dy poja­wia się duży kry­zys. Część z nich wów­czas odchodzi.

Ale nie lubię uogól­nień. Przy­kła­dy opi­sa­ne w książ­ce są tyl­ko pew­nym wycin­kiem z klasz­tor­nej rze­czy­wi­sto­ści. Oprócz nich ist­nie­je wie­le zako­nów, gdzie wystę­pu­je sza­cu­nek, zro­zu­mie­nie, wie­le sióstr, któ­re kształ­cą się, mają pasję i z rado­ścią reali­zu­ją  swo­ją misję. Zresz­tą war­to prze­czy­tać wywiad z jed­ną z boha­te­rek książ­ki, aby zoba­czyć to samo z innej strony.

Jed­ną ze smut­niej­szych rze­czy jest rów­nież fakt, że mało któ­ra z byłych zakon­nic nadal wie­rzy w Boga i jest bli­sko kościo­ła. Pytasz mnie znów o Boga? Nie wiem. Napraw­dę nie wiem. Może gdzieś jest. Ale ten Kościół, te zako­ny, to pra­nie mózgu, któ­re tam prze­szłam, to wszyst­ko wyda­je mi się wbrew natu­rze. Cały czas jestem nie­spo­koj­na, szu­kam odpo­wie­dzi. - tak mówi Iwo­na, ale podob­ne sło­wa prze­bi­ja­ją się u pozo­sta­łych opi­sa­nych kobiet. Pobyt w klasz­to­rze i nega­tyw­ne wspo­mnie­nia z nim zwią­za­ne zabi­ły w nich bli­skość Jezusa.

Nawet jeże­li “Zakon­ni­ce odcho­dzą po cichu” opi­su­je tyl­ko pewien wyci­nek zakon­ne­go świa­ta, to prze­ra­ża­ją­ce jest to, że nawet taki wyci­nek ist­nie­je. I to w miej­scu, w któ­rym miłość do dru­gie­go czło­wie­ka i tro­ska o jego dobro powin­na być na pierw­szym miejscu.

2 likes
Close