Książki / powieść

Marzenia z piasku

31 lipca 2021

Tagi: , , ,

Alessandro Baricco
„Zamki z piasku”

Alessandro Baricco "Zamki z piasku"

To książ­ka o marze­niach. Tych, któ­re czę­sto wyda­ją się w pierw­szym momen­cie zupeł­nie nie­re­al­ne. O pierw­szej linii kole­jo­wej, o szkla­nym domu, o wyjąt­ko­wych utwo­rach na „ludz­kie orga­ny” czy pre­kur­so­rze tele­fo­nu. To książ­ka o ludziach. O nie­co tajem­ni­czych, nie­ty­po­wych, ale bar­dzo wytrwa­łych ludziach. To wresz­cie książ­ka o tym, że nic nie jest bez zna­cze­nia i że świat ma dla nas róż­ne zna­ki, któ­re wska­zu­ją nam dro­gę. „Zam­ki z pia­sku” Ales­san­dro Baric­co to lek­tu­ra, któ­rej potrze­bo­wa­łam dać wię­cej cza­su. Dopie­ro po jakiś kil­ku­dzie­się­ciu stro­nach zado­mo­wi­łam się w Quin­n­pak, odna­la­złam w świe­cie stwo­rzo­nym przez auto­ra i zaczę­łam rozu­mieć boha­te­rów. A wte­dy już z każ­dą stro­ną było tyl­ko lepiej.

Zwa­żyw­szy, że nie jeste­śmy skar­pet­ka­mi, ale ludź­mi, naszym głów­nym celem nie jest to, by pozo­stać czy­sty­mi. Pra­gnie­nia to naj­waż­niej­sza rzecz, jaką mamy, i nie moż­na ich oszu­ki­wać w nieskończoność. 

Quin­n­pak, małe mia­stecz­ko gdzieś w XIX-wiecz­nej Euro­pie. Jej miesz­kań­cy żyją jak­by nie­spiesz­nie, rzad­ko wypusz­cza­jąc się gdzieś dalej. Cho­ciaż marzą o dale­kim świe­cie, marzą o rze­czach wiel­kich i wspa­nia­łych. I co waż­ne nie pod­da­ją się w dąże­niu do reali­za­cji tych marzeń, cho­ciaż nie zawsze zmie­rza­ją one ku sukcesowi.

Pan Rail, wła­ści­ciel huty szkła chciał­by mieć 200 km pro­stej linii kole­jo­wej. Pod­czas jed­nej ze swo­ich licz­nych wypraw kupu­je nawet loko­mo­ty­wę, któ­rą sta­wia przed domem na począ­tek reali­za­cji pla­nu. Per­kish chce stwo­rzyć naj­wspa­nial­szą orkie­strę na świe­cie, uzy­skać dźwię­ki ide­al­ne. I cho­ciaż stwo­rzył huma­fon, instru­ment, w któ­rym jeden czło­wiek wydo­by­wał z sie­bie tyl­ko jed­ną nutę, sam nigdy nie zna­lazł nuty dla siebie.

Wła­ści­wie był to rodzaj orga­nów, ale rolę pisz­cza­łek peł­ni­li w nich ludzie. Każ­dy wyda­wał jeden dźwięk: sobie tyl­ko przy­pi­sa­ny. Pekisch kie­ro­wał wszyst­kim za pomo­cą pry­mi­tyw­nej kla­wia­tu­ry: kie­dy naci­skał kla­wisz, skom­pli­ko­wa­ny układ sznur­ków powo­do­wał szarp­nię­cie pra­we­go nad­garst­ka wła­ści­we­go chó­rzy­sty, czu­jąc szarp­nię­cie, chó­rzy­sta wyda­wał swój dźwięk.

Hec­tor Hore­au zaś zbu­do­wać naj­więk­szy szkla­ny budy­nek – Cry­stal Pala­ce. Każ­dy z tych boha­te­rów ma też swo­je dziw­ne zwy­cza­je, codzien­ne życie. I każ­dy jest na swój spo­sób tajem­ni­czy i smut­ny. Ale chy­ba naj­bar­dziej tajem­ni­cza i smut­na jest Jun, żona pana Raila, któ­ra cze­ka na nie­go, gdy ten wyru­sza w kolej­ną podróż.

Alessandro Baricco "Zamki z piasku"Za każ­dym razem, kie­dy się­gam po Baric­co zachwy­ca mnie to samo. To pisarz, któ­re w feno­me­nal­ny spo­sób ope­ru­je sło­wem, budu­je zda­nia, któ­re chcia­ło­by się zapa­mię­tać na zawsze, a tak­że nie boi się bawić się for­mą i two­rzyć świat, któ­ry balan­su­je pomię­dzy rze­czy­wi­sto­ścią a tym, co nie­re­al­ne. Wszyst­ko z pozo­ru jest moż­li­we, wszyst­ko mogło­by się wyda­rzyć, ale jed­nak jest to jakieś dziw­ne, nie­ty­po­we. Co cie­ka­we Baric­co łączy ze sobą świa­ty poszcze­gól­nych powie­ści (tak było już w przy­pad­ku „Trzy razy o świ­cie” i „Mr. Gwy­na”), bo o marze­niu pana Raila może­my prze­czy­tać w „Jedwa­biu”, gdzie boha­ter wspo­mi­na: Zna­łem kie­dyś czło­wie­ka, któ­ry kazał sobie wybu­do­wać swo­ją wła­sną kolej (…), a naj­pięk­niej­sze było to, że kazał ją zro­bić zupeł­nie pro­stą, set­ki kilo­me­trów bez jed­ne­go zakrętu. 

I cho­ciaż naj­lep­szy sło­wem, któ­re opi­su­je „Zam­ki z pia­sku” jest „dziw­ne”, to zde­cy­do­wa­nie okre­śli­ła­bym tę książ­kę jesz­cze mia­nem „poru­sza­ją­ca”.

Praw­da jest taka, że widzi­my, i czu­je­my i doty­ka­my mnó­stwa rzecz… to tak, jak­by­śmy nosi­li w sobie sta­re­go gawę­dzia­rza, któ­ry przez cały czas opo­wia­da nam jed­ną histo­rię, bez koń­ca, boga­tą w tysią­ce szcze­gó­łów. Opo­wia­da ją bez prze­rwy, i to jest wła­śnie życie. 

2 likes
Close